Uwielbiam to zdjęcie :-)

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 8

Z wielkim bólem stworzyłam ten odcinek, więc jego jakoś i treść pozostawia wiele do życzenia. Pisanie ostatnio przychodzi mi coraz trudniej, ale nie chce zawieszać bloga i zostawić tego opowiadania. Przepraszam wszystkim za czas oczekiwania. Nie chce obiecywać, że będę pisała częściej, ale postaram się. A teraz zapraszam na rozdział 8.






Krzyk Alexa wypełnił pokój. Po chwili zapanowała cisza. Chłopak klęknął przy Tomie, który był na pół przytomny.
- Już dobrze - powiedział blondyn, ocierając krew z jego ust - Karetka już jedzie.
Alex usiadł na podłodze i położył głowę Toma na swoich kolanach.Oczy zaszły mu łzami.
- Źle oceniłem sytuację - wyszeptał sam do siebie.
Po kilku minutach, kolorowe światła karetki odbiły się od ścian pokoju - Pojedziesz teraz do szpitala - powiedział chłopaka, kiedy sanitariusze kładli Dredziarza na noszach.
- Nie zostawiaj mnie- wymamrotał Tom.
Alex po krótkiej rozmowie z kierownikiem ośrodka dostał pozwolenie na pojechanie z rannych chłopakiem.

- Musimy zszyć parę ran, zrobić prześwietlenie. Proszę tu poczekać - zwrócił się do blondyna lekarz.
- Chciałbym przy nim być...muszę - dodał Alex. Zamienili ze sobą jeszcze kilka zdań i mężczyzna w białym kitlu wyraził zgodę na jego obecność.
Po dwóch godzinach Dredziarz leżał już w szpitalnym pokoju. Miał podłączoną kroplówkę. Alex siedział przy nim na krześle.
- Alex...- wyszeptał Tom - Zadzwoń do Billa.
Chłopak wyszedł na chwilę i korzystając z telefony Kaulitza, wybrał numer jego bliźniaka.
- Tak się cieszę, że dzwonisz, skarbie - usłyszał radosny głos Billa.
- Yyyyy...Przepraszam, mam na imię Alex, jestem kolegą Toma z ośrodka. On jest w szpitalu, prosił mnie, by ciebie poinformować. Został pobity.
Blondyn na chwile wstrzymał oddech, słysząc ciszę jaka zapanowała po drugiej stronie słuchawki. Potem był odgłos upadającego telefonu i czyjś stłumiony krzyk.
- Halo? - odezwał się niepewnie Alex. Po chwili usłyszał kobiecy głos.
- Tu Simone Kaulitz, co się stało?
Chłopak spokojnym tonem głosu wyjaśnił wszystko. W tle wciąż słyszał odgłosy płaczu Billa.
Wziął głęboki oddech i wrócił do pokoju.
- Pić - wyszeptał Tom.
Blondyn wziął szklankę z wodą i zwilżył jego usta. Suche wargi przybrały ciepły, różowy odcień. Alex przełknął ślinę i usiadł z powrotem na krzesło.Nie wiedział, którym momencie dziwne myśli zaczęły pojawiać się w jego głowie.
- Dziękuję .
Chłopak złapał Kaulitza za rękę - Nic nie mów. Po to tu jestem - powiedział Alex. Poczuł jak dłoń Toma drży.
- Zimno ci...- wyszeptał. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś koca, ale nic nie znalazł. Ostatecznie ściągnął swoją kurtkę, bluzę i ułożył na kołdrze - Nie mam nic innego - powiedział i sam zadrżał z zimna. Położył głowę na brzegu łóżka. Czuł, jak zamykają mu się powieki. Ręka Toma spoczęła na jego głowie. Kilkakrotnie poruszył palcami między jego kosmykami. Po kilku minutach obaj zasnęli.

- Mamo, błagam cię. Zrób coś - krzyczał Bill, chodząc po mieszkaniu jak opętany.
- Przecież się staram. Jest środek nocy. Dzwoniłam do waszego adwokata. Spróbuje się skontaktować z sędzią, by pozwolił ci pojechać do szpitala. Ja też się denerwuję. Więc na razie usiądź na dupie i się zamknij.
- Ale, mamo!
- Bill do cholery. Nie jesteś jedynym moim dzieckiem. Powinnam siedzieć przy Tomie w szpitalu, a nie słuchać jak jęczysz.
- To ja powinienem przy nim być - wyszeptał przez łzy - On zawsze był przy mnie.
Kobieta usiadła koło syna i przytuliła go. Jej serce było teraz rozdarte. Po kilkunastu minutach przyszła pozytywna odpowiedź od sędziego.

Kiedy Bill wbiegał po schodach, jego serce chciało wyrwać się mu z piersi, by być już przy swojej miłości. Prze oczami miał najgorsze scenariusze. Po krótkiej rozmowie z pielęgniarką, stał już pod drzwiami brata. Wziął głęboki oddech i cicho otworzył je. Było późno w nocy, nie chciał obudzić bliźniaka. Fala dziwnego gorąca przeszła przez jego ciało, gdy wszedł do środka. Zamiast niego, przy łóżku Toma, siedział nieznajomy chłopak. Dłoń  Dredziarza we włosach blondyna, była dobitnym dowodem, że jest on kimś obcym tylko dla Billa. Chociaż obecność Alexa raniła go, widok Toma w takim stanie łamał mu serce. Nachylił się nad bratem i przesunął dłonią po poranionym policzku.  Do jego oczu napłynęły łzy. Bliźniak poruszył dłonią przez sen, jakby podświadomie wyczuwał obecność brata. Ten gest obudził Alexa. Chłopak ściągnął jego rękę z głowy. Podniósł ją powoli, łapiąc się za zesztywniały kark. Dopiero wtedy dostrzegł Billa.
- Pewnie ty jesteś Alex - wyszeptał chłodno czarnowłosy.
Chłopak pokiwał głową.
- Dziękuję ci za telefon - dodał Bill, nie odrywając wzroku od brata.
- Prosił mnie.
- Długo przy nim tu siedzisz?
Alex spojrzał na zegarek- Około 5 godzin.
- Dziękuję - powiedział ponownie czarnowłosy - To ja powinienem być tu przy nim. On zawsze był przy mnie, kiedy go potrzebowałem.
- Bo mógł - wyszeptał Alex - Ważne, że udało ci się przyjechać. Zostawię was samych.
- Nie, zostań.
Bill wziął drugie krzesło i usiadł koło łóżka - Wiesz, kiedy ja byłem w szpitalu on mnie nie odstępował na krok. Miałem taki mały zabieg, po którym nie mogłem mówić. Tom zamawiał sobie jedzenie do szpitala, kąpał się w szpitalnej łazience i spał na krześle przez kilka dni. Czasem czułem, że zanim pomyślałem o czymś albo szukałem sposobu jak wyrazić swoją potrzebą, on już wiedział czego pragnę. To było niezwykłe partnerstwo.
- Jesteście bliźniakami - powiedział Alex - I...kochacie się - dodał.
Bill spojrzał na niego trochę zaskoczony. - Tak, Tom jest partnerem idealnym pod każdym względem.Chociaż czas po operacji, kiedy nie mogłem mówić, niósł ze sobą wiele innych niedogodności. Musiałem jeść to co mi gotował i nie mogłem nawet powiedzieć, że mi nie smakuje. No i Tom odkrył w sobie też talent oratorski, bo gadał za nas dwóch. Raz wziąłem kartę i swoją kredką do oczu napisałem ''Zamknij się już ''. Cały czas ją nosiłem w kieszeni spodni i od czasu do czasu używałem - zaśmiał się Bill.
Spojrzał znów na bliźniaka i ścisnął jego dłoń - Alex, powiedz mi co się tam stało?
Blondyn wziął głęboki oddech - Wiesz, chłopaki z ośrodka dowiedzieli się, że Tom jest gejem i postanowili się zabawić jego kosztem. No i...- chłopakowi załamał się głos - Usłyszałem jego krzyk, przybiegłem i...Wezwałem karetkę i znaleźliśmy się tutaj.
- Dziękuję ci, Alex, bardzo.
Blondyn pokiwał tylko głową. Widział, że cała ta sytuacja to po części jego wina i, że będzie musiał się z tego tłumaczyć. Ale bardziej przerażał go fakt, że siedząc wtedy w pokoju z rannym Tomem, pozwolił sobie na łzy. Namacalny dowód jego słabości i budzących się w nim uczuć.
Bill przytulił policzek do dłoni brata. Uśmiechnął się sam do siebie. Ta cała sytuacja przypomniała mu jego powrót do domu po operacji.
 Kiedy minęły prawie trzy tygodnie od operacji Billa, Tom zaczął się niepokoić. Pewnego wieczoru przyszedł do pokoju bliźniaka . Czarnowłosy siedział na łóżku i słuchał muzyki. Na widok brata uśmiechnął się i odłożył iPoda. 
- Już czas byś zaczął mówić - powiedział spokojnie Tom .
Bliźniak pokiwał odmownie głową.
- Zrób to dla mnie, proszę. Kocham cię - wyszeptał. 
Czarnowłosy objął go za szyję i mocno przytulił. Od operacji właśnie tym gestem oddawał słowa ''Ja ciebie też''.
- Chce to usłyszeć - nalegał Tom.
Bill zacisnął wargi i znów pokiwał głową, ale widział, że tego wieczoru blondyn nie odpuści mu tak łatwo. 
- Skoro nie chcesz po dobroci...- wyszeptał Dredziarz - To cię zmuszę, byś wydał z siebie jakiś dźwięk.
Przysunął się do brata i delikatnie go pocałował. Bill uśmiechnął się, jakby żartując z jego starań. Wtedy Tom załapał go za ręce i przewrócił na brzuch. Czarnowłosy szarpał się, ale milczał. Starszy wsunął pod niego dłoń, odpiął jego pasek ze spodni, wysunął go i oplótł nim ręce brata. Ponownie go obrócił. Bill był czerwony na twarzy. Próbował odepchnąć brata nogami, ale Tom wziął je między swoje uda i unieruchomił bliźniaka całkowicie. Podsunął jego koszulkę i kilka razy pocałował go w brzuch.  Palcem zatoczył kółeczko wokół jego pępka i na chwilę wsunął w małe zagłębienie język. Bill zadrżał. Tom zaczął powoli zsuwać jego spodnie. Pocałunkami znaczył jego skórę. Słyszał, jak bliźniak oddycha coraz szybciej. Językiem przejechał po jego wystających kościach bioder i zaczął zjeżdżać coraz niżej. Już dawno nie był tak blisko z Billem, po operacji musieli unikać takich rzeczy. Ale teraz był już odpowiedni czas. Przez materiał bokserek dotknął męskości bliźniaka, który był już podniecony. Zaczął delikatnie ją masować. Wiedział, jak Bill zagryza wargi . Powoli zsunął jego bokserki i przejechał językiem po całej długości jego członka. Czarnowłosy spiął mięśnie i wypuścił powietrze z płuc, które nieświadomie przytrzymywał od kilkunastu sekund. Gorące usta Toma objęły męskość brata. Z ust bliźniaka wydobył się cichy jęk. Dredziarz zaczął od delikatnych pieszczot. Językiem zataczał kółeczka na główce penisa, by po chwili zatopić go całkowicie w swoich ustach. Bill znów jęknął. Tom, czerpiąc z tego niesamowitą przyjemność, pieścił brata. Im szybciej poruszał głową, tym jęki Billa stawały się częstsze i głośniejsze. Młodszy Kaulitz już nie kontrolował zachowania swojego ciała. Tom czuł, jak męskość brata pulsuje w jego usta, zwiastując zbliżający się koniec. Pragnął znów poczuć jego smak. Być sprawcą jego ekstazy. Czarnowłosy krzyknął głośno, gdy nadszedł intensywny orgazm. Jego ciało się wygięło, by po chwili opaść bezwiednie na łóżku. Tom uwolnił nogi i ręce brata. Położył się obok niego. Bill podniósł powieki, pozwalając bratu utonąć w swoim czekoladowym spojrzeniu. Wiedział, że Tom ma do tego słabość. Dredziarz pogłaskał go po policzku i uśmiechnął się - Kocham cię - wyszeptał.
- Ja ciebie też - powiedział z trudem Bill. 
Po policzku starszego Kaulitza spłynęła łza.
Z zamyślenia, wyrwał Billa dźwięk otwieranych drzwi. Postawny mężczyzna w mundurze spojrzał na Alexa.
- Chodź chłopcze, musimy porozmawiać - zwrócił się do blondyna. Chłopak powoli wstał - Zaraz wrócę - powiedział do Billa.

- Jak to się stało ?- zapytał funkcjonariusz.
- Myślałem, że na kilku żartach w stołówce się zakończy. Nie sądziłem, że posuną się, aż to tego - próbował się tłumaczyć.
- Toma wypiszą rano ze szpitala. Pojedzie z wami dwóch policjantów i rozejrzą się po ośrodku. Od jutra będziesz dzielił pokój z Kaulitzem. Taka sytuacja nie może się powtórzyć, rozumiesz?
- Jak to dzielił pokój? - Alex poczuł dziwny skurcz w żołądku.
- Normalnie. To decyzja sędziego, nie podlega dyskusji.
Blondyn wziął głęboki oddech i pokiwał głową. To wszystko nie tak miało wyglądać.
Kiedy wrócił do sali, uśmiechnął się delikatnie. Bill wsunął się pod kołdrę brata i zasnął przy nim. Tom już nie drżał z zimna. Wyglądał na wyjątkowo spokojnego. Alex westchnął i usiadł obok nich. Zaczynał się bać tego co ma nadejść.



niedziela, 30 grudnia 2012

Drabble ''Grzeszne koło''


Tytuł : Grzeszne koło.
Długość: 150 słów.



I znów siedzę pod drzwiami łazienki. Jeszcze przed chwilą trzymałem cię w swoich ramionach. Na swojej skórze wciąż czuję twój zapach. Mieszanka seksu, męskich perfum, pożądania i miłości. Po policzkach spływają mi łzy. Zaciskam pięści. Czuję ból. Słyszę twój cichy płacz tłumiony przez strumień wody. Zamykasz się w szklanej kabinie i gorącą wodą próbujesz zmyć swój grzech. Szukasz oczyszczenia, odkupienia. To co robimy przeraża cię. Zatracasz się w chaosie swoich myśli. Twoje serce i umysł dawno poszły innymi drogami. Pragniesz mnie, ale po wszystkim zamykasz się przede mną i chcesz zapomnieć. To cena jaką płacisz za każdą noc ze mną. Ból, cierpienie, wyrzuty sumienia, ale kochasz mnie i to jest silniejsze od ciebie, Bill. Wiem, że zaraz i tak do mnie wrócisz. Będziemy zatracać się w sobie, bez pamięci, opanowania. Staniemy się grzeszną jednością. A potem będziesz zagubiony, przerażony, zbrukany swoim pragnieniem. I znów strumień gorącej wody otuli twoje ciało.

czwartek, 27 grudnia 2012

One-shot ''Nie mam już siły...''

Ten one-shot powstał w wyniku długich rozmów na pewnych forum. Dedykacja dla Alexa i Illusiona. Napisałam to przez was i dla was...Pozytywne natchnienie?


Nie mam już siły...Czasem chciałbym ci wyszeptać te słowa do ucha, ale nie potrafię. Nie mogę być słaby. Ty cierpisz przez innych, a ja przez ciebie. Dlaczego pytasz? Kocham cię.

Wczoraj widziałem twój wzrok, jak szedłeś do swojego pokoju. Oczy miałeś spokojne. Uśmiechnąłeś się, a ja zadrżałem. Twój uśmiech mnie przeraża. Pojawia się, kiedy wiesz, że zaraz będzie lepiej, że ból psychiczny, który czujesz zaraz zniknie. I znika, kiedy w zaciszu pokoju, znaczysz swoje ciało kolejną krwawą kreską. Zaciskasz zęby. Boli cię, ale ten ból potrafisz znieść, czasami wręcz sprawia ci on przyjemność. A ja siedzę za ścianą obok i płaczę. Chciałbym wtedy do ciebie przyjść, nakrzyczeć na ciebie, albo po prostu przytulić. Powiedzieć ci, jak bardzo cię kocham i żebyś przestał ranić siebie, bo każda następna blizna na twoim ciele, tworzy głęboką ranę w moim sercu. Ale wiem, że to nic nie zmieni. Już próbowałem. Czasem mam wrażenie, że moja słowa nic dla ciebie nie znaczą. Nie mam już siły...

Wiem jak bardzo jest ci ciężko. Ludzie cię nie rozumieją, nie akceptują. Wciąż słyszysz słowa pedał, ciota, malowana lalka. Tak pragniesz aprobaty ze strony tych ludzi, którzy tobą gardzą. Dlaczego, Bill?
Oni są nic nie warci, ich słowa są puste i bez znaczenia. Mają cię tylko zranić. I ty im na to pozwalasz. Wierzysz, że mają rację. Zatracasz się w poczuciu swojej beznadziejności. Patrząc w lustro widzisz śmiecia. Kogoś kto nie zasługuje na miłość, ale też kogoś kto jej nie potrzebuje. Oszukujesz się, Bill. W głębi serca pragniesz, kochać i być kochany. Gdyby tak nie było, nie zakradałbyś się do mnie nocami do łóżka , nie wtulałbyś się we mnie. Nie kochałbyś się ze mną z pasją i żądzą. Twoje pocałunki nie byłyby czułe i pełne uczuć. Nie tęskniłbyś, kiedy mnie nie ma. A tak właśnie jest. To daję mi nadzieję, którą pielęgnuję w swoim sercu, chociaż czasami nie mam już siły.

Twoja kruchość mnie przeraża. Chciałbym cię kochać najmocniej jak potrafię, ale twoje serce jest zbyt słabe, by znieść ogrom mojej miłości, którą chce ci dać. Osłabili je ludzie, którzy słowami pragną cię zniszczysz. Dla przyjemności, zabawy. Zbudowałeś wokół siebie mur, schowałeś w skorupie bólu i cierpienia, przez którą nie mogę się przebić. Co mam zrobić, Bill? Jak mam cię kochać, byś to czuł, jak mam mówić, byś mnie wysłuchał? Nie mam już siły...

Czasem jednak masz chwilę słabości i otwierasz się. Twoje słowa tworzą wizję świata, która mnie przeraża. Nic nie ma dla ciebie znaczenia, wszystko jest ci obojętne. Dostrzegasz tylko mroczne aspekty życia. Nawet moją miłość wkładasz w szarą strefę. Daje ci trochę ciepła i światła, ale twój mrok jest zbyt gęsty, by te promienie mogły się przez niego przebić. Czasem, mówisz, że chcesz zniknąć, rozpuścić się, że nie chcesz takiego życia. Nie wierzę ci wtedy. Słyszę emocje w twoim głosie i łzy na twoich policzkach. Puści i zobojętniali ludzie nie mają uczuć. Ty je masz. Znów sam siebie oszukujesz. Chce ci to powiedzieć, byś to zrozumiał, ale nie mam już siły.

Zastanawiasz się dlaczego do ciebie piszę? Gdybym chciał ci to wszystko powiedzieć, pewnie słowa zamieniłyby się w paplaninę, a łzy odebrałyby mi głos. Nawet nie wierz jakie uczucia we mnie wywołujesz. Ale piszę do ciebie, bo się boję. Ogarnia mnie paniczny strach, że cię stracę, że kolejna krwawa kreska na twoim ciele może być tą ostatnią. Dlatego błagam cię, złap mnie za rękę, którą do ciebie wyciągam. Pozwól mi sobie pomóc, bo nie mam już siły, żyć obok ciebie, bez ciebie.
                                                                                                                Twój Tom


Ostry, metalowy przedmiot upada na podłogę. Po twarzy czarnowłosego chłopca spływają łzy. Drżą mu dłonie. Biała, zapisana karta upada na podłogę. Jego ciało wypełnia ból. Zaciska zęby i pięści. Przywołuje w pamięci obraz spokojnych, brązowych oczu bliźniaka, pełnych miłości. I chodź życie go przeraża, chodź czuje się słaby wie, że dzięki niemu będzie miał siłę, by dalej żyć.

piątek, 21 grudnia 2012

One-shot "W cieniu boga''

Krótko, ale jakoś tak mnie natchnęło.Ostatnio one-shoty nie są moją mocną stroną, ale mam nadzieję, że tyle wystarczy, by wam przekazać, to co miałam na myśli. Miłej lektury.



Nikt nie rodzi się bogiem. To ludzie sprawiają, że niektórzy się nimi po prostu stają...


Pamiętasz nasz pierwszy koncert, Bill? Te emocje, strach. Byliśmy jeszcze dzieciakami. Przed wejściem na scenę cały drżałeś. Nerwowo zdrapywałeś lakier z paznokci. Patrzyłeś na mnie, szukając we mnie wsparcia. Wiedziałeś, że zawsze ci je dam. W takich chwilach pozwalałem ci się chować w moich ramionach. Tuliłem cię mocno.Chciałem byś poczuł się bezpiecznie. Czułem, jak twój oddech się uspokaja, a ty wyciszasz się. Twoje zaciśnięte dłonie na mojej koszulce, rozluźniały się.Wtedy spoglądałeś mi w oczy i szeptałeś - Dziękuję. Kocham cię, Tom.

Uwielbiałem, kiedy to mówiłeś. Rozpierała mnie duma. Byłem twoim starszym bratem. Wiem, że 10 minut to żadna różnica, ale chciałem nim być. Każdy występ był dla nas zabawą. Kochałeś śpiewać, a ja grać. To było całe nasze życie. Mieliśmy siebie i muzykę. Wyznaczyliśmy sobie wspólną ścieżkę, którą mieliśmy iść ramię w ramię. Łączyła nas niezwykła, braterska więź. Biło w nas jedno serce, a ciała wypełniała jedna dusza. Z czasem twoje imię stało się dla mnie synonimem szczęścia.

Ale w pewnej chwili wszystko zaczęło się zmieniać. Z wystraszonego chłopca, zacząłeś się stawać pewnym siebie nastolatkiem, mężczyzną. Już nie potrzebowałeś bym tulił cię przed koncertami i zapewniał, że wszystko będzie dobrze. Na początku byliśmy zgranym zespołem. Rozmawialiśmy, każdy miało prawo głosu. Ale ty coraz częściej krzykiem wyrażałeś swoje zdanie, a ja z chłopakami ulegaliśmy ci. Słowo my zastąpiłeś wyrazem ja. Kiedy udzielaliśmy wywiadów, najczęściej ty udzielałeś odpowiedzi. Często odpowiadałeś za któregoś z nas. Twoje uwagi na nasz temat z czasem ze śmiesznych anegdot, zmieniły się w obrażające opinie. Miałem wrażenie, że zaczynasz się czuć od nas lepszy, ważniejszy. Chciałem wierzyć, że to nie twoja wina, tylko ich- fanów.

W ciągu kilku miesięcy ze śpiewającego chłopca, zamieniłeś się w idola nastolatków, a dla niektórych stałeś się niczym bóg. Miliony dzieciaków zasypiało w swych pokojach patrząc na twój wizerunek, a budząc się szukało twojego spojrzenia. Na ciele tatuowali sobie twoje imię. Ich szafy przepełnione były ubraniami z widniejącą twoją podobizną. Buty, torby nawet szkole zeszyty, świadczyły o twojej wyjątkowości. Czasem fani przemierzali setki kilometrów, by zobaczyć cię na żywo. Godzinami stali pod hotelami, w którym spaliśmy, licząc, że chodź a chwilę się pojawisz. Dziewczyny piszczały na twój widok. Chciałby być twoimi kochankami, matkami twoich dzieci. Faceci spuszczali się na twój widok bez najmniejszego dotyku. Coraz bardziej widziałem, jak ci to imponuje, jak zatracasz się w przekonaniu o słuszności ich zachowań.
Widziałem, jak rozpiera cię duma, kiedy stojąc za kulisami słyszałeś ich okrzyki. Zamykałeś oczy i rozkoszowałeś się tą chwilą. Kazałeś im czasem na siebie czekać. Chciałeś, by krzyczeli twoje imię. Czułeś się wyjątkowy, wielki jak bóg.

Kiedy stajesz przed publicznością, widzę jak wysoko trzymasz głowę. Językiem prowokacyjnie przejeżdżasz po swoich wargach. Twój wzrok sprawia, że wrze krew w ich żyłam. W moich też. Uwodzisz ich ciałem, hipnotyzujesz śpiewem. Czasem mam wrażenie, że gardzisz tym rozhisteryzowanym tłumem. Czujesz swoją wyższość. Masz nad nimi władzę. Kochasz to. Uśmiechasz się do nich, a oni myślą, że to oznaka sympatii. Nie, Bill, ty z nich szydzisz. Każdy z tego tłumu byłby gotowy ci się oddać, ofiarować swoje ciało i serce. Ale dla ciebie są tylko bezpłciową masą, skandującą twoje imię. Mogłeś mieć każdego, Bill.
Ale to ode mnie zażądałeś największego dowodu swojej boskości i wyższości. Bezgranicznego oddania ci w ofierze mojego ciała. Czy to cecha bogów, że pragną tego, co wydaja im się nieosiągalne?

Dla ciebie takie słowo nie istniało. Pamiętam, jak rozpocząłeś tą dziwną grę. Znów chciałeś chować się w mych ramionach. Szukałeś w nich bezpiecznego schronienia. Podobało mi się to. Czułem twoją miłość, traktowałeś mnie jak dawniej. Ale pewne rzeczy się zmieniły. Twoje dłonie nie zaciskały się na mojej koszulce, tylko powoli spływając po plecach, spoczywały na moich biodrach, pośladkach. Twój oddech nie uspokajał się. Czułem jak przyspiesza i dorównuje tempem bicia twoje serca. Twa skóra stawała się gorąca. Twój wzrok nie był łagodny i spokojny. Brązowe oczy przybierały czekoladową barwę. Próbowałem to wszystko sobie jakoś wyjaśnić. Ale czym można wytłumaczyć pożądanie malujące się w oczach bliźniaka? Uległem, kiedy wyszeptałeś pewnego wieczoru trzy proste słowa - Pragnę cię, Tom.
Byłem zbyt słaby, by ci odmówić. Zwykły śmiertelnik kontra bóstwo. Wynik był z góry przesądzony.

Moje ciało jest ofiara, którą ci składam na ołtarzu twej świątyni. Białe łoże znaczę swą krwią i łzami. Tak, czasem zapominasz się i pokazujesz mi swoją wyższość. Zaciskam oczy, zagryzam poduszkę. Tłumię w niej swój krzyk. Nie mam siły sprzeciwić się twojej boskiej dominacji.Czasem czuję się jakbyś wyrywał mi serce, które po chwili pulsuje w twojej dłoni, bije dla ciebie. Kiedy wychodzisz, umieram. Pogrążam się w bólu i rozpaczy. Ale czasem okazujesz mi swoja łaskę i wtedy czuję, jak rozpływam się od twojego dotyku. Błagam cię wtedy byś mnie wziął. Czuję się dumny, że mnie wybrałeś. Tylko ja mogę być tak blisko ciebie.
I zawsze czekam na ten jeden moment, krotką chwilę. Kiedy opadasz zmęczony obok mnie, przez chwilę patrzysz w moje oczy. Uśmiechasz się delikatnie i gładzisz mój policzek. Cicho szepczesz - Dziękuję. Kocham cię, Tom.
I wtedy znów jesteś moim Billem, moi bratem, przyjacielem, kochankiem. Twoja boskość na chwilę znika. Na tą krotką chwilę zawsze będę czekał, każdego dnia.

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 7

Dziękuję wszystkim za komentarze. To miłe widzieć ile osób to czyta. Dziękuję za to, że wciąż jesteście ze mną.
Odcinek dedykuję ''męskim perełkom''- Alexowi, Illusionowi.
Krzysiu-  Podbiłeś moje internetowe serce. To dla ciebie za  twoje cudowne opowiadanie, za to, że się starasz, nie poddajesz  i, że jesteś...Twoja wirtualna obecność wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Alex - Dla ciebie, bo myślę o tobie .Chcę, żebyś się uśmiechnął i znów pisał. Żebyś po prostu był...I nie przejmuj się tym co mówią czy piszą inni.



Wracając do ośrodka, Tom czuł ból w sercu. Przed oczami miał brązowe oczy bliźniaka zachodzące łzami. Nie lubił, kiedy Czarny płakał. Zawsze obiecywał sobie, że zrobi wszystko, by ten nigdy nie był już smutny. Teraz nie miał na to wpływu, był bezsilny. To jeszcze bardziej go przytłaczało. Kiedy dotarł na miejsce, w ośrodku była pora obiadowa. W pokoju zdjął garnitur i przebrał się w wygodniejsze ubranie. Zapukał po drodze do Alexa, ale nie zastał go. Pewnie już poszedł jeść...- pomyślał i zbiegł do stołówki.
Kiedy wszedł do pomieszczenia, poczuł na sobie wzrok wszystkich obecnych. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że to co powiedział w sądzie nie całą godzinę temu, już można było przeczytać w internecie. Wszyscy poznali powód jego pobytu w tym miejscu. Dredziarz podszedł do okienka, gdzie wydawano jedzenie. Pani kucharka uśmiechnęła się do niego ciepło. Tom wziął swoją porcję i usiadł przy jednym ze stolików. Siedzący przy nim trzej chłopcy, wzięli swoje tace i przesiedli się obok.
- Z pedałami nie jadamy - rzekł jeden z nich.
- Gwiazdeczka-dupeczka - odezwał się ktoś inny. Gromki śmiech rozniósł się po sali. Tom zacisnął dłonie, ale nie zareagował. Czuł tylko, jak jego twarz oblewa się rumieńcem. Nie spodziewał się takiego potraktowania. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.
- Hej, już jesteś - powiedział Alex, uśmiechając się do niego ciepło. Tom westchnął czując ulgę, gdy przyjaciel pojawił się obok. Alex widział całe zajście, ale postanowił tego nie komentować.
- I jak poszło w sądzie? - spytał po chwili.
Tom chwilę milczał, wpatrując się w swój talerz - Możemy szybko zjeść i pogadać w pokoju?
- Jasne - odpowiedział blondyn.
- A ty gdzie byłeś? Szukałem cię - zapytał Kaulitz.
- Yyyy, ja byłem u adwokata - odpowiedział pospiesznie.
- I co ci powiedział ?
- Kto?- zapytał Alex, jakby zgubił wątek rozmowy.
- No, adwokat?
- A, że wszystko będzie dobrze. Takie tam, sam wiesz jacy oni są.
Po kilku minutach ich talerze były puste.
- To co idziemy? - zaproponował Alex. Tom pokiwał głową.

Po chwili byli już u niego w pokoju.
- Nie obawiasz się, że przez to, że zadajesz się ze mną będą też myśleli, że jesteś pedałem?- zapytał Dredziarz, unikając wzroku blondyna.
- A to aż takie straszne? Pewnie połowa z nich jak trafi do więzienia będzie dawać dupy albo obciągać. Będą pedałami nie tylko z nazwy - odpowiedział Alex i delikatnie się zaśmiał - Po za tym byłoby w tym trochę prawdy.
- Jak to? - zapytał zaskoczony Tom.
- Wiesz, tak wcześniej cię wypytywałem o Billa i wasze sprawy, że jakoś głupio mi było wspomnieć, że ja też miałem raz taką przygodę w swoim życiu - blondyn delikatnie poczerwieniał na twarzy.
Tom wyciągnął z biurka dwie paczki chipsów i podał jedną Alexowi - No, to opowiadaj.
- Co? Nie, no chyba żartujesz?
- W zamian pozwolę ci zapytać się mnie o co będziesz chciał ?
Alex pomyślał chwilę. Wiedział, że nie może zmarnować takiej okazji. Usadowił się wygodnie na łóżku i cicho westchnął.
- To było na obozie sportowym, miałem 16 lat. Z powodu jakiegoś zamieszania, w tym samym terminie do ośrodka wypoczynkowego przyjechała inna drużyna siatkarzy z drugiego miasta. Nikt nie chciał zrezygnować z dwutygodniowego pobytu tam, więc opiekunowie poupychali nas po pokojach. Zaplanowano wspólne treningi i mecze towarzyskie. Było super. Nowo poznani koledzy okazali się naprawdę fajni. Jeden z nich wyglądał na starszego, tak 19-20 lat. Okazało się, że to pomocnik ich trenera. Tom, uwierz mi, wcześniej nie zwracałem uwagę na facetów tylko dziewczyny, ale on był po prostu śliczny. Miał delikatną urodę, wysportowane ciało, był miły i sympatyczny, świetnie grał i był...gejem. Trafiłem z nim do pokoju dwuosobowego. Imponował mi swoimi sportowymi wyczynami, tym jak ze mną rozmawiał. Nie dawał mi odczuć, że jestem młodszy czy gorzej gram. Przez pierwsze dni gadaliśmy do białego rana. Objadaliśmy się słodyczami i grając w gry, chociaż było to zabronione. To były moje najlepsze wakacje.
- No, ale coś cię z nim połączyło?
- Co mam ci ze szczegółami opowiadać?
Tom pokiwał głową.
- Nie umiem ci powiedzieć jak to się stało, ale on chyba wyczuł, że mnie fascynuje. Pewnej nocy graliśmy na komputerze. Ja siedziałem na krześle, a on stał za mną. Położył mi dłonie na ramionach, a ja wypuściłem konsolę z rąk i wstałem jak oparzony. Przeprosił mnie, że nie chciał mnie wystraszyć, ale ja nie jego się bałem tylko tego co poczułem. I kiedy tak gadał do mnie, po prostu podszedłem i go pocałowałem. Reszta potoczyła się sama.
- Czyli wiesz jak to jest być z facetem ?
- Wiem i nie wiem. Nie przespałem się z nim. On nie chciał. Ograniczyliśmy się do pocałunków, pieszczot i obcią...no wiesz.
- To najlepsze cię ominęło - powiedział Tom. Miał delikatne wypieki na twarzy.
- I co, tak po dwóch tygodniach się rozeszliście ?
- Tak, bardzo to przeżyłem. Ale po miesiącu on zadzwonił do mnie. Wiesz, połączyło nas coś więcej niż pociąg fizyczny. Od tamtej pory minęło 3 lata. Wciąż mamy ze sobą kontakt i odwiedzamy się. Jest moim prawdziwym przyjacielem. Ale wciąż mam do niego słabość i kiedy mi mówi, że jestem śliczny to się rumienie jak gówniarz.
- Facet wie co mówi - powiedział Tom. Alex zrobił zaskoczoną minę.
- No nie udawaj, że nie wiesz, że ładny z ciebie chłopak - rzekł Dredziarz i po chwili buchnęli obaj śmiechem. Biorąc pod uwagę orientację Toma, zabrzmiało to dwuznacznie.
- Okej, teraz ja pytam. Kiedy dotarło do ciebie , że pragniesz Billa, nie kochasz tylko, że go pożądasz ?
- Matko, co to za pytanie? Po prostu poczułem. Bill, on... boże wiem, że to zabrzmi głupio, ale on w pewnym momencie zaczął mnie uwodzić. Rozumiesz?
- Co paradował przed tobą nago ?
- Nagość nie ma tu nic do rzeczy. I chyba Bill to wiedział, że nie może po prostu przede mną stanąć nago i powiedzieć ''Skoro się kochamy, to się pieprzmy ''. Kiedyś spytał czy mi się podoba. Wiedział, że tak, ale chciał to usłyszeć.

Bill i Tom siedzieli razem na kanapie przed telewizorem. Czarnowłosy jadł kanapkę i jak zwykle strasznie przy tym marudził. 
- Przez ciebie będę gruby - powiedział z wyrzutem.
Tom zaśmiał się cicho - Trochę ciała ci się przyda.
- Jasne, mi jest tak dobrze.
- Nie martw się, nawet z paroma kilami więcej, byś się wszystkim podobał.
Bill spojrzał na brata, który wciąż się wpatrywał  w telewizor.
- A tobie się podobam? - zapytał.
Tom spojrzał na niego i pogładził jego buzię - Przecież cię kocham, to oczywiste.
- Ja nie pytam czy mnie kochasz, ale czy podobam ci się jako chłopak. Czy jak robię tak...- przejechał  wolno dłonią po jego udzie w kierunku rozporka - To czy coś czujesz?
Dredziarz przełknął ślinę. Poczuł dziwne gorąco i ucisk w podbrzuszu.
- Czuję, ale nie rób tak.
- Nie chcesz?
Tom wstał i podszedł do okna - Chce Bill, ale boję się. 
Czarnowłosy powoli podszedł do niego i mocno przytulił - Zrobię wszystko byś nie myślał o strachu.

- W takim razie co robił? Kwiaty ci kupował? - Alex zaśmiał się głośno.
- Zaczęło się niewinnie. Czasem przed koncertem pod pretekstem stresu, wtulał się we mnie. Często było mu też zimno, więc pozwalał sobie wkładać mi ręce pod koszulkę i je sobie ogrzewać. W czasie wywiadów siadał zawsze blisko mnie i czasem jego dłoń zahaczała o moje udo albo rękę. Ale najbardziej prowokował mnie na koncertach. Przed tysiącami ludzi. Czasem, kiedy śpiewał piosenki, poruszał się tak zmysłowo. Dziewczyny piszczały, ale ja wiedziałem, że to był pokaz dla mnie. Z koncertu na koncert bardziej mi się to podobało, że mogę na niego bezkarnie patrzeć. Raz tylko przesadził. W czasie śpiewania piosenki ''Reden''. Wiesz niby jest o rozmawianiu, ale tak naprawdę o seksie, tak intymnym, jak potrafi być intymna rozmowa dwojga ludzi. Kiedy śpiewał był wciąż blisko mnie, czasem czułem jego oddech na swoim karku. W pewnym momencie ukląkł przede mną na scenie, śpiewając ''Przed drzwiami alarm, cały świat dzwoni, wszyscy mnie szarpią. Nie chce z nikim tylko z tobą porozmawiać, porozmawiać''. A mnie oblał gorący pot no i poczułem jak mi ...no wiesz staje. Jego twarz była blisko mojego... Po tej piosence była przerwa dziesięciominutowa. Musiałem sobie ulżyć w toalecie. Wtedy zrozumiałem, jak on na mnie działa.
- I wtedy się zdecydowałeś spróbować?
Tom się zaśmiał - Nie jestem taki łatwy - powiedział i wziął kilka chipsów do ust.
- Zdecydowałem się, kiedy Bill zrobił dla mnie coś wyjątkowego.
- Z ciebie to trochę taki romantyk, nie - stwierdził Alex.
- I Bill o tym wiedział. To było na uroczystej kolacji, z okazji zakończenia trasy. Zaprosiliśmy przyjaciół i rodziny. Wynajęliśmy całą restaurację. Był szampan. Bill, tego wieczoru był normalnie ubrany, bez makijażu. Taki, mój słodki braciszek. Uwielbiam go takiego - stwierdził Tom i na chwilę się zamyślił.
- No i co dalej ?- zapytał Alex.
- W czasie kolacji Bill wstał i podszedł do stojącego w rogu fortepianu. Powiedział, że dziękuje wszystkim za wsparcie w czasie trasy.

- A najbardziej dziękuję mojemu bratu. Tom, bez ciebie nie dałbym rady. Dziękuję ci, że jesteś przy mnie i, że zawszę mogę na ciebie liczyć. Chciałem ci podziękować robiąc to, co kocham czyli śpiewając.
Ktoś zapalił świeczki na fortepianie i przyciemnił światło. Tom wpatrywał się w brata, który w ciepłym blasku świec wydawał mu się najpiękniejszą istotą. Czuł, jak serce bije mu coraz szybciej.
Bill zaczął grać. Pierwsze dźwięki melodii wywołały u Toma przyjemny dreszcz. Bliźniak spojrzał na niego i zaczął śpiewać.

Powoli robi sie we mnie zimno
Jak długo tu oboje będziemy, zostań tu
Cienie chcą mnie przenieść
Jeśli pójdziemy to pójdziemy tylko we dwóch
Jesteś wszystkim czym ja jestem
I wszystkim co płynie przez moją żyłę
Zawsze będziemy się przemieszczać
Obojętnie dokąd pójdziemy
Obojętnie jak nisko


Nie chcę być tam sam
Bądźmy razem
Nocą
Kiedykolwiek kiedy będzie czas
Bądźmy razem
Nocą

Słyszę twój cichy krzyk
Odczuwam każdy twój oddech
I nawet gdy los nas rozdzieli
Nieważne co będzie potem rozdzielimy sie

Nie chcę być tam sam
Bądźmy razem
Nocą
Kiedykolwiek kiedy będzie czas
Bądźmy razem
Nocą
Nocą,kiedykolwiek
Nocą,tylko razem z tobą

Trzymaj mnie inaczej sam popędzę w noc
Weź mnie ze sobą i trzymaj mnie
Inaczej sam popędzę w noc

Nie chcę być tam sam
Bądźmy razem
Nocą
kiedykolwiek kiedy będzie czas
Bądźmy razem
Nocą
Jesteś wszystkim czym ja jestem
I wszystkim co płynie przez moją żyłę






Kiedy Bill przestał grać, wszyscy zaczęli bić brawo. Ale on patrzył tylko na Toma i na łzy, które spływały mu po policzkach.
- Kocham cię braciszku - powiedział. 
Tom wstał od stołu i podszedł do brata, który czekał na braterski uścisk.
- Ja ciebie też - wyszeptał Tom - I już się nie boję.

- Jak cię tak słucham, to mam wrażenie, że ten Bill co jawi się mediom jako słodki, delikatny chłopak wcale taki nie jest - stwierdził blondyn.
- Jest Alex, dla mnie jest. Ale proszę nie mów nikomu o tym. Wszyscy uważają, że to ja byłem prowodyrem tego wszystkiego i niech tak zostanie.
- Dobrze. A mogę mieć do ciebie prośbę ? - spytał blondyn.
- Jasne.
- Możesz mi puścić tą piosenkę, co zaśpiewał ci Bill?
Dredziarz wstał z łóżka i podszedł do swojego plecaka. Chwilę coś w nim grzebał, aż w końcu wyciągnął płytę i włożył ją do odtwarzacza. Usiadł na łóżku i sam wsłuchiwał się w głos, który tak bardzo kochał.
Alex zdawał się odpłynąć od rzeczywistości, jakby głos Kaulitza hipnotyzował. Po chwili spojrzał na Toma. Chłopak miał łzy w oczach.
- Tom, nie płacz - wyszeptał i usiadł obok niego. Objął go delikatnie. Tom nie chciał płakać, ale nagle poczuł się taki pusty bez Billa.
- Tak bardzo go kocham Alex i stracę go.
Blondyn nic nie powiedział. Nawet nie próbował go pocieszyć. Po prostu pozwolił mu płakać.


Tom długo nie mógł zasnąć. Myślał o Billu. Tęsknił za nim. Koszulka, z którą spał, powoli traciła zapach bliźniaka. Dredziarz przymknął oczy i westchnął. Wtedy drzwi do jego pokoju gwałtownie się otworzyły. Tom nie widział kto to, bo ktoś mu założył na głowę jakiś pokrowiec.
- Co pedale,zabawimy się? 
Usłyszał męski głos i śmiech kilku osób. Próbował się szarpać, ale kilka mocnych ciosów w brzuch pozbawiło go chęci walki. Czuł na sobie czyjś ciężar i kolejne uderzenia w twarz. Poczuł metaliczny posmak w ustach. Wiedział, że krwawi. Ktoś coś do niego mówił, ale powoli zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Czuł rozlewający się ból po jego ciele. Jedna z osób zaczęła ściągać mu spodnie.
- Błagam, nie - wyszeptał. Krew spłynęła mu do gardła.
- Wolisz wolno czy ostro, pedale ? 
- Proszę przestańcie.
Ktoś zacisnął dłoń na jego członku, co wywołało falę ostrego bólu. Kilka uderzeń w jądra, sprawiło, że zaczął płakać z bólu. Nie mógł złapać oddechu.
- Dawajcie tą butelkę. Zobaczymy jak będzie jęczał.
- Nie, błagam was - krzyknął ostatkiem sił.
Ostatnie co usłyszał to krzyk Alexa, a potem zapanowała ciemność i cisza.

czwartek, 6 grudnia 2012

Drabble ;-)

Drabble czyli coś krótkiego...Trochę więcej niż sto słów...





Moje zdjęcia wiszą w pokojach nastoletnich dziewcząt na całym świecie. Piszczą na mój widok. Wyciągają dłonie na koncertach, rozpaczliwie próbując mnie dotknąć. Widzę uwielbienie w ich oczach. Kochają mnie, pragną i pożądają. To cudowne uczucie.
Kiedy stoję przed lustrem uśmiecham się sam do siebie. Moje długie, czarne włosy lśnią i pięknie pachną. Ciemny makijaż podkreśla moje kocie oczy. Mam drobne, ale ponętne usta. Moja skóra jest idealna. Mam szczupłe ciało. Skórzane spodnie podkreślają moje długie nogi i seksowny tyłek. Biżuteria dopełnia wizerunku. Jestem idolem, bożyszczem nastolatek. Patrząc na siebie ich oczami, pokochałem siebie, zacząłem pożądać. Zagryzam delikatnie wargę, uwodząc moje własne odbicie. Wtedy pojawia się obok mnie Tom. Łapie mnie za rękę i uśmiecha się. Wie, że należę tylko do niego, bo on jest taki jak ja. Nie mógłbym być z nikim innym, bo potrafię kochać tylko siebie. On jest mną, ja nim.




                                                                    ***************






Do mieszkania braci Kaulitz wchodzi czerwonowłosa dziewczyna. Uśmiecha się do nich, jednocześnie szukając wzrokiem białej koperty. To dla niej tu przyszła, dla jej zawartości. Wkłada ją do torebki.
- Miejmy to już za sobą - mówi. 
Bill wtula się w brata. Mówi, że będzie tęsknił. Chce zapamiętać jego zapach, dotyk skóry, by przywołać go w głowie w czasie tych kilku godzin samotności. Serce mu pęka, gdy Dredziarz go mocno przytula i po chwili wypuszcza ze swych ramion.
-Wiesz, że tak trzeba- szepce - Robię to dla nas.
Widzi smutek w oczach brata, ale nie ma innego wyboru. Wychodzi z dziewczyną. Bill zostaje sam z butelką czerwonego wina.

Najpierw idą na zakupy, potem kolacja w restauracji i romantyczny spacer po parku. Idą trzymając się za ręce. On uroczo klepie ją po pupie. Każdy gest wyraża czułość i miłość. O północy odwozi ją do domu. Jadąc do mieszkania, wzdycha z ulgą. Pokaz skończony, teraz może wrócić do swojej jedynej, prawdziwej miłości.
Rano w internecie ukazują się zdjęcia i filmiki Toma  z dziewczyną. Gazety rozpisują się o ich wielkiej miłości. Wszyscy w to wierzą. On z Billem są bezpieczni. Ich uczucie jest bezpieczne. Dla oczu świata jest Ria, dla Toma jest i zawsze będzie tylko Bill.



****************



poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 6

Bardzo dziękuję, za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Cieszę się, że trochę was poruszyłam tym odcinkiem. Mam nadzieję, że dalej będziecie śledzić moje opowiadanie.
Scarlet May - Dzięki Tobie, zawsze pamiętam, żeby ciągle przykładać się do pisania i zwracać uwagę na szczegóły. Dzięki za Twoje uwagi.
A teraz zapraszam na kolejny odcinek.



O godzinie dziesiątej sala sądowa była wypełniona po brzegi. Sędzia zajął mu należne miejsce. Znów ogarnęło go dziwne uczucie, gdy patrzył na zgromadzonych ludzi.
- Witam wszystkich. Rozprawę rozpoczniemy wysłuchaniem mów oskarżenia i obrony. Proszę ławę przysięgłych o uważnie słuchanie. Zacznijmy od oskarżenia. Proszę, panie Racho.

Wysoki, szczupły brunet powoli wstał z krzesła. Poprawił marynarkę i wziął do ręki jakąś teczkę. Każdy detal jego ubioru, nawet kolor krawatu, był dokładne zaplanowane. Był bardzo młody i musiał zrobić dobre wrażenie, by wzbudzić zaufanie ławników.
- Z czym się państwu kojarzy słowo kazirodztwo?- Chwilę milczał wpatrując się w ławę przysięgłych - Na dźwięk tego słowa, na niektórych twarzach dostrzegłem grymas zniesmaczenia czy wręcz odrazy. To całkiem naturalna reakcja. Przecież związek między rodzeństwem to wykroczenie wobec tego co naturalne.
Bracia Kaulitz złamali wszelkie prawa - w tym moralne i społeczne. To nie podlega dyskusji. Biorąc pod uwagę fakt, iż są osobami publicznymi, idolami nastolatków, zniesmaczenie wzrasta. Nie będę rozwodził się nad tą kwestią. Fakt popełnienia przestępstwa jest tu oczywisty. Proszę państwa o wydanie rzetelnej oceny, opartej na faktach a nie na uczuciach czy sentymencie. Na to nie ma miejsca w sądzie.
Skrupulatnie obserwował reakcję ławników na swoje słowa. Po chwili wskazał dłonią na braci Kaulitz, zwracając się ponownie do ławników - Sprawiedliwość spoczywa w waszych rękach.
- Dziękujemy - powiedział Sędzia - Panie Krauze, proszę.

Adwokat podszedł bliżej ławników. Wziął głęboki wdech - Zapytam podobnie , jak mój przedmówca. Z czym się państwu kojarzy słowo kazirodztwo? A małżeństwo i przyjaźń? Te dwa ostatnie wywołują przyjemne odczucia. Miłość, rodzina, zaufanie, lojalność. Czy nie jest tak dlatego, że jest to ogólnie przyjęte? Przecież ludzie się rozwodzą, mężowe biją swe żony i dzieci, przyjaciele nas zawodzą i zdradzają. Ale o tym wolimy nie myśleć. Podobnie jak o tym, że pod słowem kazirodztwo może kryć się coś więcej niż seks, bo przecież z tym wielu osobom kojarzy się to słowo. Wolimy nie dostrzegać w nim miłości, bliskości, przywiązania - wartości , na których budujemy nasze rodziny i przyjaźnie. Dziś proszę pastwa o wyzbycie się wszelkich uprzedzeń i stereotypów. Proszę byście ocenili tych chłopców nie tylko umysłem, ale i sercem. Podejmijcie dziś niełatwą próbę zrozumienia ich relacji i dostrzeżenia w niej czegoś więcej niż fizycznej fascynacji. Dziękuję.
- My również dziękujemy, panie Krauze - powiedział sędzia - W takim razie zacznijmy przesłuchania. Postanowiłem, że będą one wyglądały inaczej, ze względu na niecodzienny charakter sprawy. Zebrałem listę pytań od oskarżenia i obrony i to ja będę przesłuchiwał oskarżonych..Biegli sądowi powołani w trakcie procesu będą przesłuchiwani w normalnym toku. Zacznijmy, panie Krauze...
- Obrona wzywa oskarżonego  Toma Kaulitza.
Bill ścisnął dłoń brat  pod stołem. Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach.
- Przepraszam...- wyszeptał, ale Tom już wstał i nie usłyszał jego słów.

Drzedziarz złożył przysięgę i wziął głęboki oddech.
Sędzia spojrzał na młodego chłopaka. Zaciskał nerwowo dłonie na spodniach. Czuł na sobie wzrok wszystkich zebranych osób.
- Panie Kaulitz, Tom. Opowiedz na o waszym życiu?
- To znaczy? - spytał niepewnie blondyn.
- To co wydaję ci się ważne, co może mieć wpływ na sprawę.

Tom chwilę milczał. Spodziewał się jakiś konkretnych pytań a nie swobodnej wypowiedzi. Spojrzał na Billa. Bliźniak uśmiechnął się i wysunął spod stołu dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym. Ich wspólny znak. Tom uśmiechnął się i wciągnął powietrze głęboko do płuc.
- Jesteśmy z Billem bliźniakami. Na ogół słowo to kojarzy się wszystkim z podobieństwem fizycznym , ale pod tym słowem kryję się niezwykła więź. Znamy się od zawsze. To swój dotyk poczuliśmy jako pierwszy a bicie naszych serc było pierwszym dźwiękiem jaki dotarł do naszych uszu. Mama wspominała , że jak byliśmy mali mieliśmy jedną ulubioną zabawę. Stawaliśmy po dwóch stronach kotary i przez nią dotykaliśmy się policzkami. Wywoływało to u nas sale śmiechu. Mama opowiedziała to lekarzowi rodzinnemu. Stwierdził,że to rzadkie , ale całkiem naturalne zachowanie przejęte z łona matki, kiedy nasze ciała stykały się ze sobą. Dla mnie dotyk brata jest czymś naturalnym , znam go od zawsze. Nasza naturalna więź wzmacniała się też wskutek wspólnie przeżywanych traumatycznych przeżyć, jak na przykład rozwód rodziców. Bardzo to przeżyliśmy.

Sześcioletni Bill leżał w łóżku i wtulał się w misia. Kolejne słone łzy wsiąkały w pluszowy materiał. Jego małe rączki zaciskały się na zabawce.
- Nie płacz - wyszeptał Tom.Delikatnie wsunął się pod kołdrę i objął ramionami brata.
- Czy tatuś nas już nie kocha? - zapytał czarnowłosy, cicho łkając.
- Kocha - odpowiedział Tom, sam ledwo powstrzymując łzy.
- To dlaczego nie chce z nami już mieszkać?
Tom nie znał odpowiedzi. Miał tylko sześć lat, nie rozumiał spraw dorosłych.
- Obiecał nas odwiedzać - tłumaczył mu starszy brat - Zobaczysz będzie dobrze. Zawsze będzie przy nas, tylko tak inaczej.
- Tom, ale ty nie będziesz przy mnie tak inaczej?
- Nie, głuptasie. Ja będę zawsze tak blisko ja twój miś.
- Mój miś - wyszeptał Bill i wtulił się w brata - Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie płacz już.
W tym dniu zrozumieli, że czasem miłość ma swoje granice - miłość ojcowska. Bill odstawił swojego pluszowego misia na półkę. Od tej chwili , kiedy było mu źle zawsze wtulał się w Toma.

- Czy zawsze wasza bliskość była dla wasz czymś normalnym? - zapytał sędzia.
- Tak, chodź nadszedł taki moment, kiedy zaczęło to się zmieniać.
- Co to za moment?
Tom delikatnie się zarumienił.
- No wie pan, kiedy zaczyna się rozumieć, że dotyk czy bliskość może mieć całkiem inny wymiar.
- A kiedy on nastał u was?
Tom spojrzał na brat. Bill wiedział o czym teraz wspomni jego bliźniak. Jego policzki pokryły się rumieńcem.
- Kiedy mieliśmy po 12 lat i leżeliśmy u siebie w pokoju, usłyszeliśmy dziwne dźwięki, dobiegające z salonu na dole domu. Cicho zeszliśmy i usiedliśmy w połowie schodów, kierując swoją uwagę na telewizor.

Simone spuściła głowę a jej twarz przybrała kolor purpury.
- Mama z Gordonem oglądali film dla dorosłych.
Na twarzach ławników pojawił się uśmiech. Tom zagryzł wargę i wziął głęboki wdech. Nie było mu łatwo opowiadać takie rzeczy.
- W szkole uczyliśmy się, że dziewczynki różnią się od chłopców, ale nie uczona nas dlaczego i jak można z tego faktu korzystać. Patrząc na ekran nie wiedzieliśmy dokładnie o co chodzi. Zobaczyliśmy nagość w całkiem innej odsłonie. I wtedy wypowiedzieliśmy słowa, które po raz pierwszy wskazały na diametralną różnicę między nami. Ja stwierdziłem "jakie ona ma duże cycki" a Bill " zobacz jakiego on ma dużego". Te kilka słów, niby mało znaczących, określało naszą kształtującą się seksualność.
- Czy rozumiałeś wtedy,że Bill jest homoseksualny?
- Nie, wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że dwóch mężczyzn może być ze sobą. Ale wtedy coś się zmieniło w Billu. Dziwne reagował, gdy chciałem go przytulić, albo się z nim kąpać. Wydaję mi się, że on wtedy podświadomie czuł czego chce.
- Ciebie?

Tom nie odpowiedział tylko westchnął -Po kilku dniach mama zarządziła, że czas, by Bill miał swój pokój. On nie chciał. Mama przeniosła jego rzeczy do sypialni obok. Powiedziała do mnie, że mam z nim porozmawiać, przekonać go, bo mnie posłucha. Żądała tak wiele. Miałem powiedzieć mu, że to cudowny pomysł, że będzie fajnie, kiedy sam nie mogłem się z tym pogodzić.  Nie rozumiałem dlaczego nas zmusza. Pierwszą samotną noc w pokoju przepłakałem. Wstałem opuchnięty. Kiedy zszedłem na śniadanie Bill jak zwykle modlił się nad jedzeniem. Miał zapłakane oczy. Mama załamała ręce kiedy nas zobaczyła. Przeprowadziła z nami rozmowę.
- Chłopcy wiem, że jest wam trudno. Do tej pory wszystko robiliście razem. Ale dorastacie, potrzebujecie własnej przestrzeni. To naturalne, że każdy ma swój kąt. Bill będziesz mógł urządzić pokój jak będziesz chciał. Ale zrozumcie to dla waszego dobra.
Bill rozpłakał się i przytulił do mnie - Możesz czasem spać ze mną - powiedział blondyn - Prawda, mamo?
Simone zacisnęła wargi. Nie takiej pomocy oczekiwała od Toma - Raz na jakiś czas - powiedziała chłodno.
Bill powoli zaczął się uspokajać. Spojrzał na brata. W oczach miał dziwne iskierki. Każdej nocy zakradał się do pokoju Toma. Nie umiał przecież zasypiać bez swojego misia.

- Zawsze starałem się go wspierać. W szkole siedzieliśmy w jednej ławce. Nauczycielka często zwracała uwagę Billowi, że ma się nie przytulać do mnie na lekcjach.Czasem po prostu lubił oprzeć mi się na ramieniu i tak słuchać albo przysypiać, bo  i tak kilka razy się zdarzyło.Kiedy kilka razy koledzy nas wyśmiali przestał to robić. Chodź czasem pod ławką łapał mnie za rękę. W czwartej klasie dołączyli do szkoły Gus i Geo. Dość szybko się polubiliśmy. Zaczęliśmy ich do siebie zapraszać, chodź wcześniej nie mieliśmy takiego zwyczaju, bo zawsze wystarczało nam nasze  towarzystwo. Szybko odkryliśmy,że lubimy muzykę. Gus grał na perkusji a Geo na gitarze jak ja. Mama cieszyła się bardzo, że zaprzyjaźniliśmy się z nimi, ale miała dość ciągłego naszego grania w domu. Pozwoliła nam zająć garaż. Kiedy mieliśmy po 14 lat, nasz świat stanął na głowie. Założenie zespołu Tokio Hotel wszystko zmieniło. Nas też. Sława odsłoniła przed nami swoje jasne ale i ciemne strony. Jeden z najlepszych okresów w naszym życiu, w pewnym momencie przerodził w najgorszy koszmar.
- Dziękujemy Tom - powiedział sędzia - Przesłuchania zostaną wznowione za dwa dni.

Bill cicho jęknął.Znów miał spędzić dwa dni bez brata. Dla niego to było jak wieczność. Kiedy Tom usiadł obok niego czarnowłosy obdarzył go jednym z najcudowniejszych uśmiechów. Tom odwzajemnił się tym samych.
- Świetnie się spisałeś - powiedział adwokat. Bill ścisnął dłoń brata.
- Dwa dni szybko miną - wyszeptał Tom, widząc jak na twarzy czarnowłosego maluje się smutek- Kocham cię - wyszeptał.
- Ja ciebie też.
Po chwili policjant odprowadził Toma do radiowozu.



Artykuł w gazecie Der Spiegl
"Przekroczone granice?"

Dziś rozpoczęła się pierwsza rozprawa karna, rozpoczętego wczoraj procesu braci Kaulitz. Oskarżenie i obrona wygłosiło swoje mocy. Potem rozpoczęto przesłuchanie Toma Kaulitza, które prowadził sam sędzia. W czasie zeznawania, straszy z bliźniaków podkreślał niezwykłą więź jaka łączy go z bratem. Pierwszy raz też publicznie został potwierdzony homoseksualizm Billa, o którym spekulowano miesiącami. Niektóre wspomnienia Toma rozbawiły słuchaczy, inne wywoływały współczucie.
Jeden z obserwatorów procesu powiedział, że to wszystko jest na pokaz a opowiadanie Toma jest zbyt ckliwe, po czym pewna kobieta dodał "" Może i ckliwe, ale bardzo realistyczne. Niezwykłe było to jak zerkał na swojego brata, szukając u niego niemego wsparcia".
Rzeczywiście proces pozwala nam poznać braci Kaulitz od całkiem innej strony. Za dwa dni ciąg dalszy przesłuchań. Zapraszam do czytania relacji.


Red. Peter Minz


                                                                         *******
Ta historia z opowiadania Toma, o zabawie z bliźniakiem w dotykanie się policzkami przez kotarę, jest oparta na autentycznym przykładzie pewnych dwuletnich bliźniaków.