Uwielbiam to zdjęcie :-)

piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 5

 Zapraszam wszystkich na kolejny rozdział. Nie jestem znawcą prawa ani przebiegu rozpraw sądowych, więc ich wygląd może znacznie odbiegać od ogólnie przyjętych norm. Bardziej chodzi mi o oddanie emocji niż przedstawienie samej procedury. W odcinak z procesami na końcu każdego będzie pojawiał się artykuł w gazecie, jednego z dziennikarzy. Mają one pokazać jak to wszystko jest lub może być postrzegane przez innych. I bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarze. Dają mi wielkiego kopa do pisania.






Budynek Sądy Najwyższego budził respekt. Za jego grubymi murami ważyły się ludzkie losy i dramaty. Posąg kobiety trzymającej wagę, z przepaską na oczach, był obietnicą sprawiedliwości i niezawisłości tej instytucji.

Kiedy samochód państwa Kaulitz zatrzymał się pod budynkiem, tłum dziennikarzy otoczył auto. Bill miał problemy, by otworzyć drzwi i wyjść. Do jego uszu dobiegały kolejne pytania i szczęk aparatów. Wszyscy chcieli sfotografować Billa - przestępce.
- Nie wolno mi rozmawiać z prasą - powiedział spokojnie, ale stanowczo chłopak.
- W taki razie powiedz nam coś o sobie - zaczął mówić jeden z pismaków - Przywykłeś już do pustego łóżka?
Bill zaskoczony pytaniem, nie wiedział co powiedzieć.
- Tęsknisz za bratem albo chłopakiem, bo teraz to trudno określić? - ciągnął mężczyzna.
- Tęsknie, ale...
- Nic nie mów - upomniał go adwokat.
Natarczywy dziennikarz widząc, że nic tu nie osiągnie, pokazał swoją przepustkę strażnikom stojącym przy wejściu do sądu i wszedł do budynku. Po kilku minutach Kaulitzowie z pomocą ochroniarzy, poszli w jego ślady.

W budynku mijali ich różni ludzie. Pracownicy zajęci swoimi obowiązkami, ludzie czekający na rozprawy. Ktoś siedział na ławce i płakał, mężczyźni w togach ściskali sobie ręce. Za licznie zamkniętymi drzwiami  rozgrywały się ludzkie tragedie. Dla Billa było to zupełnie obce miejsce. Czuł ogarniający go niepokój. Tylko Tom mógł mu przynieść ukojenie.
- Sala 169- powiedział adwokat, spoglądając na tablicę z rozpisanymi rozprawami.
Powoli wchodzili na drugie piętro. Czarnowłosy nerwowo poprawiał włosy i ubranie.
- Dobrze wyglądam, mamo?
- Tak, synku.
- Ale na pewno?
- Tak , kochanie - Kobieta chciała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko dziwny grymas. Chciałabym, by ubranie było twoim jedynym zmartwieniem - pomyślała, patrząc na syna.
Szukając swojej sali, minęli natrętnego dziennikarza, który spuścił głowę i wbił wzrok w podłogę. Nie chciał zwracać na siebie nie potrzebnie uwagi.
- To tutaj- powiedział Krauze, adwokat chłopców. Przy drzwiach stały dwie drewniane ławeczki, zachęcające do zajęcia miejsca przez oczekujących na swoją kolej. Wszyscy usiedli, tylko Bill chodził nerwowo wszerz korytarza. Chwile wkładał palce do ust, zeskrobując lakier zębami. Simone wciąż patrzyła na syna. Nie była wstanie pojąc, co się teraz działo w jego sercu i umyśle. Eksplozja uczuć i myśli.

W pewnym momencie czarnowłosy zatrzymał się. Jego oczy zaiskrzyły się, a na ustach pojawił niezwykły uśmiech. Jego twarz wręcz promieniała. Przyspieszony oddech zdradzał jego ekscytację. Simone ścisnęła dłoń Gordona. Nie musiała odwracać głowy, by wiedzieć, że na horyzoncie pojawił się Tom.
- Spójrz na niego - wyszeptała kobieta do męża. Gordon uśmiechnął się i machnął ręką w stronę Toma. Chłopak wraz z policjantem zbliżali się bardzo powoli. Na twarzy Dredziarza malowały się bliźniaczo podobne emocje.
- Dzień dobry - powiedział chłopak, mijając rodziców, ale nawet nie spojrzał w ich stronę. Podszedł blisko brata. Chwilę tak stali, wpatrując się w siebie. Tom dłonią dotknął twarzy Billa, upewniając się, że na pewno stoi on tak blisko niego. Badał strukturę jego skóry, którą wspominał w czasie samotnych nocy w ośrodku. Po twarzy bliźniaka spłynęło kilka łez. Dredziarz nie mógł dłużej się opierać. Złapał go za ramię i przyciągnął do siebie. Głośno westchnął, jakby poczuł niewyobrażalną ulgę. Trzymał w swych ramionach swój najcenniejszy skarb. Wplótł rękę we włosy Billa, przyciskając jego twarz do swojej. Czuł na swej skórze łzy brata. Obj milczeli. Żadne słowa nie były wstanie oddać tego, co teraz czuli. Nagle przestał istnieć dla nich świat. Byli tylko oni dwaj, złączeni w bratersko-miłosnym uścisku.
- Boże, Bill...- wyszeptał Tom. Nadmiar uczuć blokował słowa.
- Umierałem bez ciebie - powiedział szeptem Bill, wprost do ucha brata.
- Kocham cię. Tak bardzo tęskniłem.
Czarnowłosy zacisnął dłonie na jego marynarce, nie mogąc opanować wzruszenia.
- Ja też braciszku.... Moje kochanie... - odpowiedział.

Simone chciała wstać i przytulić synów, ale Gordon ją zatrzymał - Zostaw ich, skarbie. Oni potrzebują teraz tylko siebie.
Bliźniacy stali z dala o innych. Bill usiadł na parapecie, a Tom stanął między jego udami. Nie odrywali wzroku od siebie. Dredziarz cały czas ściskał dłoń brata. Szeptali coś między sobą i uśmiechali się. Razem tworzyli swój własny świat, znajomych tylko sobie gestów i słów. Jego fundamenty powstały już w łonie matki.
- Teraz będziemy widywać się częściej - powiedział starszy Kaulitz - Może rozprawy będą codziennie.
- A co zrobimy potem? Przecież cię skażą. Może powiemy prawdę.
- Tak, naszą prawdę. Kocham cię i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
- A ja z tego samego powodu, chce chronić ciebie.
- Już o tym rozmawialiśmy, pamiętasz? - zapytał Tom - Coś wymyślę, najważniejsze żebyś ty był cały i bezpieczny. Obiecaj mi, że bez względu na wszystko będziesz milczał.
- Tom...
- Obiecaj!
- Dla ciebie wszystko.

Na korytarzu zaczęli pojawiać się inni dziennikarze i osoby, które chciały się przysłuchiwać rozprawie. W końcu był to proces otwarty. Właśnie tego chciał Tom.
- Chłopcy, chodźcie tutaj - powiedział adwokat.
- Panie Krauze, czy Bill będzie musiał zeznawać?- spytał Dredziarz.
- W procesie o kazirodztwo tak, ale o zabójstwo może odmówić składania zeznań, ponieważ jesteś jego bratem.
Tom westchnął - To dobrze. Bill skorzysta z tego prawa.
- Ale Tom - czarnowłosy jeszcze raz próbował zaprotestować.
- Bez dyskusji - powiedział starszy Kaulitz. Jego bliźniak spuścił głowę i zamilkł. Simone zawsze złościło, że Bill jest bardziej skłonny słuchać brata, a nie jej.

- Mam dość - krzyczała kobieta- Jedz to śniadanie. Wyglądasz jak siódme nieszczęście. Ludzie pomyślą, że cię głodzę.
- Nie jestem głodny - odpowiedział Bill.
- No, zdziwiłabym się gdybyś był. Tom już zapomniał, że jadł, a ty się ciągle modlisz nad tą kanapką.
- Nie będę jadł - powiedział chłopak podniesionym głosem - Mam szesnaście lat i nie możesz mnie zmuszać.
Simone położyła ręce na biodrach i westchnęła - Ale jak ostatnio w czasie próby zemdlałeś, bo nic nie jadłeś, to ja wiozłam cię na pogotowie. Mam dość martwienia się o ciebie.
- Raz mi się zdarzyło. 
- Raz? To spójrz w lustro. Wyglądasz jakbyś jadł raz dziennie.
Tom stał z boku i przysłuchiwał się też bezcelowej rozmowie. Uśmiechał się delikatnie pod nosem, spoglądając na brata. Czasem bezsilność jego matki go rozbawiała.
Dredziarz usiadł koło Billa. Podsunął talerz bliżej niego.
- Masz zjeść śniadanie. Masz 10 minut - powiedział spokojnym, ale stanowczym głosem.
- Ale...
- Bez dyskusji.
Po kilku minutach po kanapce zostały okruszki.

Powoli wszyscy zajmowali swoje miejsca, na sali sądowej. Bill nerwowo zaciskał dłonie, ale kiedy Tom złapał go za rękę, uspokoił się.
- Proszę wstać, Sąd idzie - oznajmiła urzędniczka.
Sędzia zajął swoje miejsce. Ogarnął salę wzrokiem. Nie spodziewał się, aż takich tłumów.
- Witam wszystkich obecnych. Ogłaszam rozpoczęcie procesu pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza oskarżonych o kazirodztwo. W późniejszym toku postępowania, zostanie dołączone oskarżenie o zabójstwo   w stosunku do starszego z braci. Zapoznałem się z aktami sprawy i materiałem dowodowym. Byłem skłonny  rozważyć tą sprawę z trybie zaocznym, ale na prośbę oskarżonych proces będzie jawny. Po mojej prawej stornie zasiadło 12 przysięgłych. Zaczniemy rozprawę od zaprzysiężenia ich , odczytania aktu oskarżenia i wyznaczymy datę pierwszej karnej rozprawy. Proszę zaczynać- powiedział Sędzia do urzędniczki.

Kobieta podchodziła po kolei do każdego ławnika, który przysięgał kierować się sprawiedliwością  i ustanowionym prawem. Potem prokurator przeczytał akt oskarżenia - Oskarża się pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza o złamanie kodeksu prawnego nr 212 paragraf 1, ustęp 2. Jest to przestępstwo dopuszczenia się kazirodztwa z osobą spokrewnioną w stopniu II, w linii bocznej. Podlega to karze do 3 lat więzienia i zakazem na wszelkie kontakty przez okres wyznaczonej kary. Ze względu na charakter oskarżenia, w grę chodzi też złamanie norm moralnych i społecznych .Dodatkowo oskarża się Toma Kaulitza o zabójstwo Andreasa Graya, przyjaciela obu oskarżonych. Za to przestępstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Przy słowie "dożywotniego'', Bil zadrżał i ścisnął dłoń brata. Spojrzał na niego ze łzami w oczach. W tym momencie naprawdę zaczął czuć strach, że może go stracić bezpowrotnie. Jego oddech był przyspieszony.
- Uspokój się - wyszeptał Tom - To nie jest teraz ważne.
Czarnowłosy wziął głęboki wdech, ale to wszystko wywoływało w nim zbyt wiele emocji. Czuł jak traci grunt pod nogami, a jego jedyny, znany stały ląd odpływa w nieznanym kierunku. Pośród kilkudziesięciu ludzi, poczuł się bardzo samotny. Miał stracić osobę, którą kochał najbardziej. Najgorsze było to, że to właśnie ta osoba nie chciała, by jej pomógł.
- Wyznaczam rozprawę na 10 rano, dnia jutrzejszego - powiedział Sędzia.
Tom uśmiechnął się do Billa - Widzisz, jutro znów się zobaczymy. Pamiętaj, że cię kocham najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też -powiedział Bill. Po chwili policjant wyprowadził Toma z sali sądowej, a czarnowłosy się rozpłakał. Simone podeszła szybko do syna i przytuliła go - Już dobrze, kochanie. On by nie chciał, żebyś płakał.Wracajmy do domu.



Artykuł w gazecie der Spiegel
" Przekroczone granice ?"

Dziś rozpoczął się głośny proces braci Kaulitza. Idole naszych dzieci, zostali oskarżeni o kazirodztwo. W Niemczech, w ostatnich latach odnotowano kilka takich przypadków. Żaden z nich jednak nie dotyczył rodzeństwa i nie miał charakteru homoseksualnego. Oczywiście, nie mam nic do gejów, ale co za dużo to nie zdrowo.
Bliźniacy zdają się być zagubieni całą tą sytuacją. Bill po za wyznaniem "Tęsknię za bratem'', nic szczególnego nie powiedział. O wiele więcej mogłem się dowiedzieć, obserwując ich spotkanie, po prawie miesięcznej rozłące. Cóż mogę powiedzieć? Były łzy, czułe gesty i braterskie uściski. O ile tak je można jeszcze nazwać. Jak dla mnie to sek, drugs i rock'n roll, ale każdy ma prawo do własnej opinii. I na tym polega fenomen tego procesu. Nie tylko ma on ocenić winę oskarżonych, ale i dać możliwość społeczeństwu, wyrobienia sobie na ten temat opinii. Co do jednego nie ma wątpliwości - kazirodztwo jest przestępstwem i podlega karze.  Zobaczymy czy bliźniacy nas przekonają, czy wyjście po za dopuszczalne normy można jakoś wyjaśnić. A może miłość nie ma granic? A jeśli takie istnieją, to kto ma prawo je wyznaczać?
Zachęcam wszystkich do śledzenia moich spostrzeżeń z procesu.
                                                                                                               Peter Minz




sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 4

Dziękuje wszystkim za cierpliwość. Odcinek wnosi trochę nowych informacji, ale nie wiem, czy coś wyjaśniają czy bardziej komplikują sytuację. Życzę miłego czytania. Rozdział niesprawdzony.







Tom liczył godziny do spotkania z Billem.
- Jeszcze tylko jedna noc - pomyślał. Usiadł na łóżku i skrzyżował nogi. Plecami oparł się o zimną ścianę. Odczuwał wielką radość mieszającą się ze strachem. Ale tak naprawdę nic się dla niego teraz nie liczyło - rozprawa, zeznania czy grożący mu wyrok. Ważne było, że znów spojrzy, chodź na chwilę w te cudowne brązowe oczy brata, w których zakochał się bez pamięci.

Spójrz na mnie - powiedział Tom do siedzącego na łóżku Billa. Bliźniak jednak milczał i nie reagował na jego słowa. Dredziarz usiadł obok niego. Dotknął ręką jego twarzy i pogłaskał mokry od łez policzek. Czarnowłosy przymknął oczy i wtulił buzię w otwartą dłoń brata. Było to jak odruch bezwarunkowy, naturalna reakcja na bodziec. Dotyk brata zawsze wywoływał u niego potrzebę bliskości. Nie kontrolował tego.
- Popatrz na mnie, błagam cię. Unikasz mnie od kilku dni. To co się wydarzyło...przepraszam cię.
- To moja wina - wyszeptał Bill.
- Nie, tylko ja...Kiedy mnie pocałowałeś na jeziorem, nie wiedziałem co mam robić. Zaskoczyłeś mnie. 
- Myślałem, że tego chcesz. To wszystko co się ostatnio wydarzyło, czułem, że pragniemy tego obaj. Ale wtedy ty wstałeś  i odszedłeś. Nie powiedziałeś nic. Mogłeś krzyknąć, uderzyć mnie, cokolwiek. Nie sądziłem, że jestem ci, aż tak obojętny.

Tom westchnął i położył dłoń na udzie brata - To nie obojętność, tylko zagubienie połączone z narastającym strachem. Pragnąć czegoś, a po to sięgnąć to dwie całkiem inne kwestie. Bałem się tego co teraz będzie. Kiedy oderwałeś ode mnie usta, nie mogłem złapać oddechu. Spojrzałem w twoje oczy. W ich brązowej barwie odbijało się zachodzące słońce. Były pełne uczuć i emocji. I wtedy poczułem , że tego właśnie pragnę. Byś zawsze był tak blisko mnie, bym mógł widzieć w nich swoje odbicie. I to mnie przeraziło .

Bill spojrzał na brata, a Tom cicho jęknął, tonąc w jego czekoladowym spojrzeniu. 
- Nie wiem co robić - wyszeptał starszy z bliźniaków.
Czarnowłosy przytulił go, czując drżenie jego ciała - To nic. Ja wiem - powiedział Bill - Już zawsze chce patrzeć tylko na ciebie.

Po policzkach Toma spłynęło kilka łez. Tak bardzo tęsknił za bratem. Za dźwiękiem jego głosu, zapachem ciała, ciepłem dotyku. I za jego uśmiechem, który zawsze wywoływał w nim radość.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? - zapytał Alex.
- Jasne - odpowiedział chłopak, szczerze się do niego uśmiechając. To właśnie dzięki niemu rozłąka z bliźniakiem była trochę lżejsza dla niego, a ból w sercu ciut mniejszy.
- Jak się czujesz przed jutrzejszym dniem? - zapytał chłopak, opierając się o biurko.
- Dobrze. Chciałbym mieć to już za sobą.
- Obiecałem ci, że dam ci czas byś mi powiedział za co tu jesteś, ale ten proces jest tak głośny, a internet wypełniony informacjami, że...
- Już wiesz - dokończył Tom. Westchnął cicho i spojrzał w stronę okna. Jasne światło księżyca wpadało do pokoju.
- Wiem tylko to co przeczytałem, ale nie oznacza to,że znam prawdę.
Dredziarz spojrzał na niego i wskazał miejsce obok siebie na łóżku. Alex usiadł powoli i wiercąc się chwilę, usadowił się wygodnie.
- Pewnie masz trochę pytań? - powiedział Tom - Jutro zadadzą mi ich kilkadziesiąt, więc parę dziś wieczorem będzie dobrą rozgrzewką. Co chciałbyś wiedzieć ?
- Tylko to co masz chęć mi powiedzieć. Czy ty i twój brat jesteście ze sobą jak normalna para?
- Chciałbym ci powiedzieć,że jesteśmy normalną parą, ale sam rozumiesz. Wiem o co pytasz. Tak łączy nas to co inne pary.
- Na każdej płaszczyźnie?

Tom pokiwał głową - Nie oczekuje,że mnie zrozumiesz albo zaakceptujesz. Ale to co nasz łączy ciężko zdefiniować. Jesteśmy bliźniakami. Już to sprawia, że jest między nami niezwykła więź. Byliśmy ze sobą od zawsze. A kiedy braterska silna więź ewoluowała w coś innego, stała się uczuciem, którego nic nie może przerwać. Alex, ja nie potrafię bez niego żyć, oddychać.

Blondyn chwilę milczał, wpatrując się w brązowy dywan leżący na podłodze.
- Kilkanaście lat temu homoseksualizm był czymś nowym i napiętnowanym, z czasem zaczęło się to zmieniać. Może kiedyś i takie związki jak wasze będą funkcjonować za społecznym przyzwoleniem. Po prosu ludzie muszę zrozumieć a przynajmniej spróbować.
- Nie będą Alex . Przecież to wbrew naturze. Obaj to wiemy i tego nic zmieni nic.
- Są kraje, w których jest to tolerowane.
- Dzięki - powiedział Tom i westchnął.
- Za co?
- Za twoją reakcję. Nie oceniłeś mnie ani nie skrytykowałeś.
- Lubię cię, Tom. Może to jest klucz do akceptacji tego. Wiesz spędzamy ze sobą ostatnio sporo czasu.
Uwielbiam te wieczory, kiedy razem gramy albo tylko rozmawiamy. Czuję się przy tobie bardzo swobodnie.  Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jesteś gejem. Zachowujesz się jak normalny facet a nie jak...
- Ciota? - zaśmiał się Dredziarz - Widzisz Alex, tak naprawdę nie czuję się gejem. Zawsze interesowałem się dziewczynami. Byłem z jedną w związku przez kilka miesięcy. W sumie to dopiero Bill obudził we mnie pociąg do mężczyzn. Zacząłem zwracać na facetów większą uwagę, ale tylko on mnie kręci.
-Ale jak to się stało? Tak nagle zrozumieliście, że łączy was coś więcej niż tylko braterskie więzy?
- Nie, to nie było żadne olśnienie. Nie potrafię ci tego opisać. Przez ostatni dwa lata wiele razem przeszliśmy. To zmieniło nas i nasz sposób patrzenia na siebie. Kiedy po raz pierwszy pomyślałem o Billu jak o o kimś więcej niż bracie, wstąpiłem na ścieżkę prowadzącą przez piekło.Uwierz mi, to była długa i ciężka droga. Ciągła walka z uczuciami, pragnieniami, zasadami wpajanymi od dziecka. Ale na jej końcu Alex był raj.
- A teraz jak się czujesz?
- Jak wygrany. Dokonałem słusznego wyboru i bez względu na wszystko, nigdy nie będę tego żałował.
- A to zabójstwo?
Tom wzdrygnął na dźwięk tego słowa - Przepraszam cię, ale nie chce o tym rozmawiać.
Alex usiał bliżej niego i położył mu rękę na ramieniu - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Tak bardzo chciałbym pojechać tam z tobą i być przy tobie.
Kaulitz spojrzał na chłopaka, w którego oczach malował się prawdziwy smutek.
- Doceniam to i dziękuje, że jesteś przy mnie.
- Od czego są przyjaciele - powiedział Alex. Jego dłoń zacisnęła się na bawełnianej pościeli, a ciało przeszył dziwny dreszcz. Czuł, że jest mu coraz trudniej.

Od chwili, gdy Bill dowiedział się o dacie procesu, nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Wziął sobie do serca słowa Gordona . Zaczął jeść i zadbał o siebie.Chciał pokazać się Tomowi w jak najlepszym wydaniu. W ostatni wieczór wywalił pół szafy na łóżka zastanawiając się w co się ubrać. Ostatecznie postawił na klasykę. Grafitowy garnitur, czarna koszula i szaro-srebrny krawat. Wziął go do ręki i uśmiechnął się, przypominając sobie sytuację, kiedy ostatni raz miał do na sobie.

Bill zmęczony rzucił się na łóżko. Całodzienna sesja wykończyła go całkowicie. 
- Tom rozbierz mnie, bo nie mam siły - powiedział do brata, który oglądał w laptopie zdjęcia bliźniaka.
- Jak ja zacznę cię rozbierać, to na pewno nie będziesz odpoczywał - zaśmiał się Tom, spoglądają na brata - Wyszedłeś na tych zdjęciach naprawdę super. Świetnie ci dobrali stylizację, chociaż osobiście wolę cię bez niczego. 
Dredziarz wstał z krzesła i podszedł do Billa. Stanął między jego nogami i nachylając się nad nim,  pocałował go  wsuwając mu język do ust.
- Mmmm- wyszeptał Bill - No dalej rozbierz mnie.

Tom powoli rozpinał guziki czarnej satynowej koszuli, odkrywając ciało brata. Delikatnie zaczął całować jego nagą szyję i tors - Cudownie pachniesz - wyszeptał. Bill cicho jęknął gdy brak zaczął lizać i ssać jego sutki. Wiedział,że bliźniak uwielbia tą pieszczotę. Schodził coraz niżej. Po chwili pozbawił Billa spodni i bielizny. Młodszy Kaulitz leżał nagi w samym krawacie. 
- Jesteś taki seksowny - powiedział Tom. 

Językiem przejechał po jego jasnym brzuchu, składając kilka pocałunków na tatuażu w kształcie gwiazdki. Bill czuł jego ciepły oddech blisko swojej męskości. Uwielbiał, kiedy Tom pieścił go w ten sposób. Głośno jęknął, gdy usta blondyna objęły jego członka. Wplótł palce we włosy brata , wypychając swoje biodra w górę. Tom szybko nauczył się sprawiać mu przyjemność w idealny sposób. Nagle Tom gwałtownie przerwał pieszczotę. Zbliżył się do brata i pociągnął go na krawat, zmuszając by siadł na krawędzi łóżka. Pocałował go namiętnie kilka razy. Okrakiem usiadł na jego biodrach, powoli opadając na męskość brata. Jęknął, gdy Bill wszedł w niego do końca. Srebrny krawat oplótł sobie na nadgarstku, trzymając czarnowłosego blisko siebie. Rytmicznie unosił się i opadał. Młodszy Kaulitz tłumił jęki w jego ustach, co chwilę łącząc się z nim w pocałunku. Wsunął dłoń między ich ciała i zaczął pieścić Toma. Teraz obaj zatracali się w intensywnych doznaniach. Kiedy czuli, że któryś zaraz dojdzie, zatrzymywali się, by na chwilę ochłonąć. Potem znów ogarniała ich dzika żądza. Uwielbiali kochać się ze sobą długo i intensywnie. Po każdym razie, Tom zatracał się w Billu jeszcze bardziej.

Poranek w dniu procesu, w domu Kaulitzów, był bardzo nerwowy. Simone zrobiła śniadanie, chociaż wiedziała, że nikt nic nie przełknie. Co chwilę przystawał, a jej oczy napełniały się łzami. Właśnie tego dnia bała się od wielu miesięcy. Sięgnęła ręką do starego ceramicznego pojemnika i wyciągnęła papierosa. Po chwili wyszła na ganek.
- Przecież już tego nie robisz- powiedział ciepłym głosem Gordon. Podszedł do niej i objął w pasie, kładąc głowę na jej barku.
- Boję się - wyszeptała.
- Czego?
- Jak to wszystko dalej się potoczy. Co będzie z Tomem? Co ja powiem, jak mnie wezwą na świadka? Jak mam zeznawać?
- Skarbie - powiedział mężczyzna i przytulił ją jeszcze mocniej - Jak ci serce dyktuje. Sawa wiesz co czujesz i myślisz o tym wszystkim.
Simone westchnęła - Dzień dobry - powiedziała, widząc w ogródku stojącą sąsiadkę, ale kobieta tylko spojrzała na nią i nic nie odpowiedziała.
- Patrzą na mnie jak na wybryk natury. Matkę, która wychowała synów na dwóch zboczeńców. Nic nie wiedzą, nie rozumieją, ale oceniają prędko.Chciałam im tego oszczędzić, ochronić ich przed tym...
Gordon nie bardzo wiedział jak rozumieć jej słowa.
- Każda matka chce troszczyć się o swoje dzieci.
- Ja chciałam to przeczekać...
- Co?
- Te ich głupi wiek, kiedy młodzi poszukują siebie, swojego miejsca. Precyzują swoje upodobania i pragnienia.
- Ty wiedziałaś? - spytał Gordon.
- To moje dzieci, kochanie. Znam je doskonale. Pamiętasz sytuację, kiedy Tom dostał zaproszenie za sesję zdjęciową skejtowskich ubrań Pumy ?
- Tak, wyjechał wtedy z Kate na tydzień do USA. Bill źle to zniósł.
- Źle? Błagam cię Gordon.

-Dlaczego ona z nim ma jechać. Przecież ja bym mógł - krzyczał Bill do Simone - Przełóżmy te dwa wywiady dla Der Spiegel i polecę z nim. Mamo proszę...
- Nie kochanie, daj bratu zrobić coś dla siebie. Kate to jego dziewczyna, chcą razem trochę pobyć.
- Już nie długo - rzekł ze złością czarnowłosy.
- Młody człowieku, upominam cię. To, że masz brata bliźniaka nie oznacza, że macie żyć jednym życiem. Uspokój się.
Żegnając się Bill i Tom siedzieli na kanapie, długo rozmawiając. Tom co chwilę dotykał Billa, to za ramię, udo czy rękę. Na koniec przytulił go mocno i pocałował w czoło. Simon, aż wzdrygnęła widząc to pożegnanie. Mieli po 17 lat. Chłopcy w ich wieku, nie są skłonni okazywać uczuć.

Kiedy Tom wyjechał, Bill płakał każdej nocy. Spał w pokoju brata, w jego koszulce. Prawie nic nie jadł. Ciągle warczał na Simone. Kiedy udzielał jednego z wywiadu, na pytanie co u niego słychać, odpowiedział tyko - Nic, Tom wyjechał...
Gdy Dredziarz wrócił , od razu poszedł z Billem do pokoju. Kate stała chwilę w przedpokoju. 
- Chciałam się pożegnać - powiedziała - Łzy napłynęły jej do oczu - Odchodzę z ekipy. Tom ze mną zerwał. Przepraszam, ale nie jestem w stanie z nim pracować.
- Ale dlaczego? Co się stało? - spytała Simone.
- Nie wiem...Powiedział, że ma kogoś. Myślałam, że pęknie mi serce.
- Przykro mi Kate - wyszeptała kobieta i przytuliła płaczącą dziewczynę.

- Jestem gotowy - powiedział Bill, patrząc na mamę i Gordona. Na jego twarzy gościł uśmiech. Simon podeszła do niego i przytuliła.
- Mamo, wygnieciesz mi koszulę.
- Chciałabym, żebyś po procesie też potrafił się tak uśmiechać jak teraz - wyszeptała kobieta. Łzy popłynęły po jej policzkach.
- Uwierz mi, że jeżeli proces skończy się źle, będziesz chciała tylko bym żył. Uśmiech nie będzie miała już żadnego znaczenia.
- Bill, nie strasz mamy - powiedział Gordon - Jedźmy już.






sobota, 10 listopada 2012

Ogłoszenie

Z powodu awarii internetu w najbliższym czasie nie będę mogła dodać nowego odcinka. Mam nadzieję, że to będzie krótka przerwa. Pozdrawiam i bardzo mi przykro.