Zapraszam wszystkich na kolejny rozdział. Nie jestem znawcą prawa ani przebiegu rozpraw sądowych, więc ich wygląd może znacznie odbiegać od ogólnie przyjętych norm. Bardziej chodzi mi o oddanie emocji niż przedstawienie samej procedury. W odcinak z procesami na końcu każdego będzie pojawiał się artykuł w gazecie, jednego z dziennikarzy. Mają one pokazać jak to wszystko jest lub może być postrzegane przez innych. I bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarze. Dają mi wielkiego kopa do pisania.
Budynek Sądy Najwyższego budził respekt. Za jego grubymi murami ważyły się ludzkie losy i dramaty. Posąg kobiety trzymającej wagę, z przepaską na oczach, był obietnicą sprawiedliwości i niezawisłości tej instytucji.
Kiedy samochód państwa Kaulitz zatrzymał się pod budynkiem, tłum dziennikarzy otoczył auto. Bill miał problemy, by otworzyć drzwi i wyjść. Do jego uszu dobiegały kolejne pytania i szczęk aparatów. Wszyscy chcieli sfotografować Billa - przestępce.
- Nie wolno mi rozmawiać z prasą - powiedział spokojnie, ale stanowczo chłopak.
- W taki razie powiedz nam coś o sobie - zaczął mówić jeden z pismaków - Przywykłeś już do pustego łóżka?
Bill zaskoczony pytaniem, nie wiedział co powiedzieć.
- Tęsknisz za bratem albo chłopakiem, bo teraz to trudno określić? - ciągnął mężczyzna.
- Tęsknie, ale...
- Nic nie mów - upomniał go adwokat.
Natarczywy dziennikarz widząc, że nic tu nie osiągnie, pokazał swoją przepustkę strażnikom stojącym przy wejściu do sądu i wszedł do budynku. Po kilku minutach Kaulitzowie z pomocą ochroniarzy, poszli w jego ślady.
W budynku mijali ich różni ludzie. Pracownicy zajęci swoimi obowiązkami, ludzie czekający na rozprawy. Ktoś siedział na ławce i płakał, mężczyźni w togach ściskali sobie ręce. Za licznie zamkniętymi drzwiami rozgrywały się ludzkie tragedie. Dla Billa było to zupełnie obce miejsce. Czuł ogarniający go niepokój. Tylko Tom mógł mu przynieść ukojenie.
- Sala 169- powiedział adwokat, spoglądając na tablicę z rozpisanymi rozprawami.
Powoli wchodzili na drugie piętro. Czarnowłosy nerwowo poprawiał włosy i ubranie.
- Dobrze wyglądam, mamo?
- Tak, synku.
- Ale na pewno?
- Tak , kochanie - Kobieta chciała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko dziwny grymas. Chciałabym, by ubranie było twoim jedynym zmartwieniem - pomyślała, patrząc na syna.
Szukając swojej sali, minęli natrętnego dziennikarza, który spuścił głowę i wbił wzrok w podłogę. Nie chciał zwracać na siebie nie potrzebnie uwagi.
- To tutaj- powiedział Krauze, adwokat chłopców. Przy drzwiach stały dwie drewniane ławeczki, zachęcające do zajęcia miejsca przez oczekujących na swoją kolej. Wszyscy usiedli, tylko Bill chodził nerwowo wszerz korytarza. Chwile wkładał palce do ust, zeskrobując lakier zębami. Simone wciąż patrzyła na syna. Nie była wstanie pojąc, co się teraz działo w jego sercu i umyśle. Eksplozja uczuć i myśli.
W pewnym momencie czarnowłosy zatrzymał się. Jego oczy zaiskrzyły się, a na ustach pojawił niezwykły uśmiech. Jego twarz wręcz promieniała. Przyspieszony oddech zdradzał jego ekscytację. Simone ścisnęła dłoń Gordona. Nie musiała odwracać głowy, by wiedzieć, że na horyzoncie pojawił się Tom.
- Spójrz na niego - wyszeptała kobieta do męża. Gordon uśmiechnął się i machnął ręką w stronę Toma. Chłopak wraz z policjantem zbliżali się bardzo powoli. Na twarzy Dredziarza malowały się bliźniaczo podobne emocje.
- Dzień dobry - powiedział chłopak, mijając rodziców, ale nawet nie spojrzał w ich stronę. Podszedł blisko brata. Chwilę tak stali, wpatrując się w siebie. Tom dłonią dotknął twarzy Billa, upewniając się, że na pewno stoi on tak blisko niego. Badał strukturę jego skóry, którą wspominał w czasie samotnych nocy w ośrodku. Po twarzy bliźniaka spłynęło kilka łez. Dredziarz nie mógł dłużej się opierać. Złapał go za ramię i przyciągnął do siebie. Głośno westchnął, jakby poczuł niewyobrażalną ulgę. Trzymał w swych ramionach swój najcenniejszy skarb. Wplótł rękę we włosy Billa, przyciskając jego twarz do swojej. Czuł na swej skórze łzy brata. Obj milczeli. Żadne słowa nie były wstanie oddać tego, co teraz czuli. Nagle przestał istnieć dla nich świat. Byli tylko oni dwaj, złączeni w bratersko-miłosnym uścisku.
- Boże, Bill...- wyszeptał Tom. Nadmiar uczuć blokował słowa.
- Umierałem bez ciebie - powiedział szeptem Bill, wprost do ucha brata.
- Kocham cię. Tak bardzo tęskniłem.
Czarnowłosy zacisnął dłonie na jego marynarce, nie mogąc opanować wzruszenia.
- Ja też braciszku.... Moje kochanie... - odpowiedział.
Simone chciała wstać i przytulić synów, ale Gordon ją zatrzymał - Zostaw ich, skarbie. Oni potrzebują teraz tylko siebie.
Bliźniacy stali z dala o innych. Bill usiadł na parapecie, a Tom stanął między jego udami. Nie odrywali wzroku od siebie. Dredziarz cały czas ściskał dłoń brata. Szeptali coś między sobą i uśmiechali się. Razem tworzyli swój własny świat, znajomych tylko sobie gestów i słów. Jego fundamenty powstały już w łonie matki.
- Teraz będziemy widywać się częściej - powiedział starszy Kaulitz - Może rozprawy będą codziennie.
- A co zrobimy potem? Przecież cię skażą. Może powiemy prawdę.
- Tak, naszą prawdę. Kocham cię i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
- A ja z tego samego powodu, chce chronić ciebie.
- Już o tym rozmawialiśmy, pamiętasz? - zapytał Tom - Coś wymyślę, najważniejsze żebyś ty był cały i bezpieczny. Obiecaj mi, że bez względu na wszystko będziesz milczał.
- Tom...
- Obiecaj!
- Dla ciebie wszystko.
Na korytarzu zaczęli pojawiać się inni dziennikarze i osoby, które chciały się przysłuchiwać rozprawie. W końcu był to proces otwarty. Właśnie tego chciał Tom.
- Chłopcy, chodźcie tutaj - powiedział adwokat.
- Panie Krauze, czy Bill będzie musiał zeznawać?- spytał Dredziarz.
- W procesie o kazirodztwo tak, ale o zabójstwo może odmówić składania zeznań, ponieważ jesteś jego bratem.
Tom westchnął - To dobrze. Bill skorzysta z tego prawa.
- Ale Tom - czarnowłosy jeszcze raz próbował zaprotestować.
- Bez dyskusji - powiedział starszy Kaulitz. Jego bliźniak spuścił głowę i zamilkł. Simone zawsze złościło, że Bill jest bardziej skłonny słuchać brata, a nie jej.
- Mam dość - krzyczała kobieta- Jedz to śniadanie. Wyglądasz jak siódme nieszczęście. Ludzie pomyślą, że cię głodzę.
- Nie jestem głodny - odpowiedział Bill.
- No, zdziwiłabym się gdybyś był. Tom już zapomniał, że jadł, a ty się ciągle modlisz nad tą kanapką.
- Nie będę jadł - powiedział chłopak podniesionym głosem - Mam szesnaście lat i nie możesz mnie zmuszać.
Simone położyła ręce na biodrach i westchnęła - Ale jak ostatnio w czasie próby zemdlałeś, bo nic nie jadłeś, to ja wiozłam cię na pogotowie. Mam dość martwienia się o ciebie.
- Raz mi się zdarzyło.
- Raz? To spójrz w lustro. Wyglądasz jakbyś jadł raz dziennie.
Tom stał z boku i przysłuchiwał się też bezcelowej rozmowie. Uśmiechał się delikatnie pod nosem, spoglądając na brata. Czasem bezsilność jego matki go rozbawiała.
Dredziarz usiadł koło Billa. Podsunął talerz bliżej niego.
- Masz zjeść śniadanie. Masz 10 minut - powiedział spokojnym, ale stanowczym głosem.
- Ale...
- Bez dyskusji.
Po kilku minutach po kanapce zostały okruszki.
Powoli wszyscy zajmowali swoje miejsca, na sali sądowej. Bill nerwowo zaciskał dłonie, ale kiedy Tom złapał go za rękę, uspokoił się.
- Proszę wstać, Sąd idzie - oznajmiła urzędniczka.
Sędzia zajął swoje miejsce. Ogarnął salę wzrokiem. Nie spodziewał się, aż takich tłumów.
- Witam wszystkich obecnych. Ogłaszam rozpoczęcie procesu pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza oskarżonych o kazirodztwo. W późniejszym toku postępowania, zostanie dołączone oskarżenie o zabójstwo w stosunku do starszego z braci. Zapoznałem się z aktami sprawy i materiałem dowodowym. Byłem skłonny rozważyć tą sprawę z trybie zaocznym, ale na prośbę oskarżonych proces będzie jawny. Po mojej prawej stornie zasiadło 12 przysięgłych. Zaczniemy rozprawę od zaprzysiężenia ich , odczytania aktu oskarżenia i wyznaczymy datę pierwszej karnej rozprawy. Proszę zaczynać- powiedział Sędzia do urzędniczki.
Kobieta podchodziła po kolei do każdego ławnika, który przysięgał kierować się sprawiedliwością i ustanowionym prawem. Potem prokurator przeczytał akt oskarżenia - Oskarża się pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza o złamanie kodeksu prawnego nr 212 paragraf 1, ustęp 2. Jest to przestępstwo dopuszczenia się kazirodztwa z osobą spokrewnioną w stopniu II, w linii bocznej. Podlega to karze do 3 lat więzienia i zakazem na wszelkie kontakty przez okres wyznaczonej kary. Ze względu na charakter oskarżenia, w grę chodzi też złamanie norm moralnych i społecznych .Dodatkowo oskarża się Toma Kaulitza o zabójstwo Andreasa Graya, przyjaciela obu oskarżonych. Za to przestępstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Przy słowie "dożywotniego'', Bil zadrżał i ścisnął dłoń brata. Spojrzał na niego ze łzami w oczach. W tym momencie naprawdę zaczął czuć strach, że może go stracić bezpowrotnie. Jego oddech był przyspieszony.
- Uspokój się - wyszeptał Tom - To nie jest teraz ważne.
Czarnowłosy wziął głęboki wdech, ale to wszystko wywoływało w nim zbyt wiele emocji. Czuł jak traci grunt pod nogami, a jego jedyny, znany stały ląd odpływa w nieznanym kierunku. Pośród kilkudziesięciu ludzi, poczuł się bardzo samotny. Miał stracić osobę, którą kochał najbardziej. Najgorsze było to, że to właśnie ta osoba nie chciała, by jej pomógł.
- Wyznaczam rozprawę na 10 rano, dnia jutrzejszego - powiedział Sędzia.
Tom uśmiechnął się do Billa - Widzisz, jutro znów się zobaczymy. Pamiętaj, że cię kocham najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też -powiedział Bill. Po chwili policjant wyprowadził Toma z sali sądowej, a czarnowłosy się rozpłakał. Simone podeszła szybko do syna i przytuliła go - Już dobrze, kochanie. On by nie chciał, żebyś płakał.Wracajmy do domu.
Artykuł w gazecie der Spiegel
" Przekroczone granice ?"
Dziś rozpoczął się głośny proces braci Kaulitza. Idole naszych dzieci, zostali oskarżeni o kazirodztwo. W Niemczech, w ostatnich latach odnotowano kilka takich przypadków. Żaden z nich jednak nie dotyczył rodzeństwa i nie miał charakteru homoseksualnego. Oczywiście, nie mam nic do gejów, ale co za dużo to nie zdrowo.
Bliźniacy zdają się być zagubieni całą tą sytuacją. Bill po za wyznaniem "Tęsknię za bratem'', nic szczególnego nie powiedział. O wiele więcej mogłem się dowiedzieć, obserwując ich spotkanie, po prawie miesięcznej rozłące. Cóż mogę powiedzieć? Były łzy, czułe gesty i braterskie uściski. O ile tak je można jeszcze nazwać. Jak dla mnie to sek, drugs i rock'n roll, ale każdy ma prawo do własnej opinii. I na tym polega fenomen tego procesu. Nie tylko ma on ocenić winę oskarżonych, ale i dać możliwość społeczeństwu, wyrobienia sobie na ten temat opinii. Co do jednego nie ma wątpliwości - kazirodztwo jest przestępstwem i podlega karze. Zobaczymy czy bliźniacy nas przekonają, czy wyjście po za dopuszczalne normy można jakoś wyjaśnić. A może miłość nie ma granic? A jeśli takie istnieją, to kto ma prawo je wyznaczać?
Zachęcam wszystkich do śledzenia moich spostrzeżeń z procesu.
Peter Minz
Budynek Sądy Najwyższego budził respekt. Za jego grubymi murami ważyły się ludzkie losy i dramaty. Posąg kobiety trzymającej wagę, z przepaską na oczach, był obietnicą sprawiedliwości i niezawisłości tej instytucji.
Kiedy samochód państwa Kaulitz zatrzymał się pod budynkiem, tłum dziennikarzy otoczył auto. Bill miał problemy, by otworzyć drzwi i wyjść. Do jego uszu dobiegały kolejne pytania i szczęk aparatów. Wszyscy chcieli sfotografować Billa - przestępce.
- Nie wolno mi rozmawiać z prasą - powiedział spokojnie, ale stanowczo chłopak.
- W taki razie powiedz nam coś o sobie - zaczął mówić jeden z pismaków - Przywykłeś już do pustego łóżka?
Bill zaskoczony pytaniem, nie wiedział co powiedzieć.
- Tęsknisz za bratem albo chłopakiem, bo teraz to trudno określić? - ciągnął mężczyzna.
- Tęsknie, ale...
- Nic nie mów - upomniał go adwokat.
Natarczywy dziennikarz widząc, że nic tu nie osiągnie, pokazał swoją przepustkę strażnikom stojącym przy wejściu do sądu i wszedł do budynku. Po kilku minutach Kaulitzowie z pomocą ochroniarzy, poszli w jego ślady.
W budynku mijali ich różni ludzie. Pracownicy zajęci swoimi obowiązkami, ludzie czekający na rozprawy. Ktoś siedział na ławce i płakał, mężczyźni w togach ściskali sobie ręce. Za licznie zamkniętymi drzwiami rozgrywały się ludzkie tragedie. Dla Billa było to zupełnie obce miejsce. Czuł ogarniający go niepokój. Tylko Tom mógł mu przynieść ukojenie.
- Sala 169- powiedział adwokat, spoglądając na tablicę z rozpisanymi rozprawami.
Powoli wchodzili na drugie piętro. Czarnowłosy nerwowo poprawiał włosy i ubranie.
- Dobrze wyglądam, mamo?
- Tak, synku.
- Ale na pewno?
- Tak , kochanie - Kobieta chciała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko dziwny grymas. Chciałabym, by ubranie było twoim jedynym zmartwieniem - pomyślała, patrząc na syna.
Szukając swojej sali, minęli natrętnego dziennikarza, który spuścił głowę i wbił wzrok w podłogę. Nie chciał zwracać na siebie nie potrzebnie uwagi.
- To tutaj- powiedział Krauze, adwokat chłopców. Przy drzwiach stały dwie drewniane ławeczki, zachęcające do zajęcia miejsca przez oczekujących na swoją kolej. Wszyscy usiedli, tylko Bill chodził nerwowo wszerz korytarza. Chwile wkładał palce do ust, zeskrobując lakier zębami. Simone wciąż patrzyła na syna. Nie była wstanie pojąc, co się teraz działo w jego sercu i umyśle. Eksplozja uczuć i myśli.
W pewnym momencie czarnowłosy zatrzymał się. Jego oczy zaiskrzyły się, a na ustach pojawił niezwykły uśmiech. Jego twarz wręcz promieniała. Przyspieszony oddech zdradzał jego ekscytację. Simone ścisnęła dłoń Gordona. Nie musiała odwracać głowy, by wiedzieć, że na horyzoncie pojawił się Tom.
- Spójrz na niego - wyszeptała kobieta do męża. Gordon uśmiechnął się i machnął ręką w stronę Toma. Chłopak wraz z policjantem zbliżali się bardzo powoli. Na twarzy Dredziarza malowały się bliźniaczo podobne emocje.
- Dzień dobry - powiedział chłopak, mijając rodziców, ale nawet nie spojrzał w ich stronę. Podszedł blisko brata. Chwilę tak stali, wpatrując się w siebie. Tom dłonią dotknął twarzy Billa, upewniając się, że na pewno stoi on tak blisko niego. Badał strukturę jego skóry, którą wspominał w czasie samotnych nocy w ośrodku. Po twarzy bliźniaka spłynęło kilka łez. Dredziarz nie mógł dłużej się opierać. Złapał go za ramię i przyciągnął do siebie. Głośno westchnął, jakby poczuł niewyobrażalną ulgę. Trzymał w swych ramionach swój najcenniejszy skarb. Wplótł rękę we włosy Billa, przyciskając jego twarz do swojej. Czuł na swej skórze łzy brata. Obj milczeli. Żadne słowa nie były wstanie oddać tego, co teraz czuli. Nagle przestał istnieć dla nich świat. Byli tylko oni dwaj, złączeni w bratersko-miłosnym uścisku.
- Boże, Bill...- wyszeptał Tom. Nadmiar uczuć blokował słowa.
- Umierałem bez ciebie - powiedział szeptem Bill, wprost do ucha brata.
- Kocham cię. Tak bardzo tęskniłem.
Czarnowłosy zacisnął dłonie na jego marynarce, nie mogąc opanować wzruszenia.
- Ja też braciszku.... Moje kochanie... - odpowiedział.
Simone chciała wstać i przytulić synów, ale Gordon ją zatrzymał - Zostaw ich, skarbie. Oni potrzebują teraz tylko siebie.
Bliźniacy stali z dala o innych. Bill usiadł na parapecie, a Tom stanął między jego udami. Nie odrywali wzroku od siebie. Dredziarz cały czas ściskał dłoń brata. Szeptali coś między sobą i uśmiechali się. Razem tworzyli swój własny świat, znajomych tylko sobie gestów i słów. Jego fundamenty powstały już w łonie matki.
- Teraz będziemy widywać się częściej - powiedział starszy Kaulitz - Może rozprawy będą codziennie.
- A co zrobimy potem? Przecież cię skażą. Może powiemy prawdę.
- Tak, naszą prawdę. Kocham cię i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
- A ja z tego samego powodu, chce chronić ciebie.
- Już o tym rozmawialiśmy, pamiętasz? - zapytał Tom - Coś wymyślę, najważniejsze żebyś ty był cały i bezpieczny. Obiecaj mi, że bez względu na wszystko będziesz milczał.
- Tom...
- Obiecaj!
- Dla ciebie wszystko.
Na korytarzu zaczęli pojawiać się inni dziennikarze i osoby, które chciały się przysłuchiwać rozprawie. W końcu był to proces otwarty. Właśnie tego chciał Tom.
- Chłopcy, chodźcie tutaj - powiedział adwokat.
- Panie Krauze, czy Bill będzie musiał zeznawać?- spytał Dredziarz.
- W procesie o kazirodztwo tak, ale o zabójstwo może odmówić składania zeznań, ponieważ jesteś jego bratem.
Tom westchnął - To dobrze. Bill skorzysta z tego prawa.
- Ale Tom - czarnowłosy jeszcze raz próbował zaprotestować.
- Bez dyskusji - powiedział starszy Kaulitz. Jego bliźniak spuścił głowę i zamilkł. Simone zawsze złościło, że Bill jest bardziej skłonny słuchać brata, a nie jej.
- Mam dość - krzyczała kobieta- Jedz to śniadanie. Wyglądasz jak siódme nieszczęście. Ludzie pomyślą, że cię głodzę.
- Nie jestem głodny - odpowiedział Bill.
- No, zdziwiłabym się gdybyś był. Tom już zapomniał, że jadł, a ty się ciągle modlisz nad tą kanapką.
- Nie będę jadł - powiedział chłopak podniesionym głosem - Mam szesnaście lat i nie możesz mnie zmuszać.
Simone położyła ręce na biodrach i westchnęła - Ale jak ostatnio w czasie próby zemdlałeś, bo nic nie jadłeś, to ja wiozłam cię na pogotowie. Mam dość martwienia się o ciebie.
- Raz mi się zdarzyło.
- Raz? To spójrz w lustro. Wyglądasz jakbyś jadł raz dziennie.
Tom stał z boku i przysłuchiwał się też bezcelowej rozmowie. Uśmiechał się delikatnie pod nosem, spoglądając na brata. Czasem bezsilność jego matki go rozbawiała.
Dredziarz usiadł koło Billa. Podsunął talerz bliżej niego.
- Masz zjeść śniadanie. Masz 10 minut - powiedział spokojnym, ale stanowczym głosem.
- Ale...
- Bez dyskusji.
Po kilku minutach po kanapce zostały okruszki.
Powoli wszyscy zajmowali swoje miejsca, na sali sądowej. Bill nerwowo zaciskał dłonie, ale kiedy Tom złapał go za rękę, uspokoił się.
- Proszę wstać, Sąd idzie - oznajmiła urzędniczka.
Sędzia zajął swoje miejsce. Ogarnął salę wzrokiem. Nie spodziewał się, aż takich tłumów.
- Witam wszystkich obecnych. Ogłaszam rozpoczęcie procesu pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza oskarżonych o kazirodztwo. W późniejszym toku postępowania, zostanie dołączone oskarżenie o zabójstwo w stosunku do starszego z braci. Zapoznałem się z aktami sprawy i materiałem dowodowym. Byłem skłonny rozważyć tą sprawę z trybie zaocznym, ale na prośbę oskarżonych proces będzie jawny. Po mojej prawej stornie zasiadło 12 przysięgłych. Zaczniemy rozprawę od zaprzysiężenia ich , odczytania aktu oskarżenia i wyznaczymy datę pierwszej karnej rozprawy. Proszę zaczynać- powiedział Sędzia do urzędniczki.
Kobieta podchodziła po kolei do każdego ławnika, który przysięgał kierować się sprawiedliwością i ustanowionym prawem. Potem prokurator przeczytał akt oskarżenia - Oskarża się pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza o złamanie kodeksu prawnego nr 212 paragraf 1, ustęp 2. Jest to przestępstwo dopuszczenia się kazirodztwa z osobą spokrewnioną w stopniu II, w linii bocznej. Podlega to karze do 3 lat więzienia i zakazem na wszelkie kontakty przez okres wyznaczonej kary. Ze względu na charakter oskarżenia, w grę chodzi też złamanie norm moralnych i społecznych .Dodatkowo oskarża się Toma Kaulitza o zabójstwo Andreasa Graya, przyjaciela obu oskarżonych. Za to przestępstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Przy słowie "dożywotniego'', Bil zadrżał i ścisnął dłoń brata. Spojrzał na niego ze łzami w oczach. W tym momencie naprawdę zaczął czuć strach, że może go stracić bezpowrotnie. Jego oddech był przyspieszony.
- Uspokój się - wyszeptał Tom - To nie jest teraz ważne.
Czarnowłosy wziął głęboki wdech, ale to wszystko wywoływało w nim zbyt wiele emocji. Czuł jak traci grunt pod nogami, a jego jedyny, znany stały ląd odpływa w nieznanym kierunku. Pośród kilkudziesięciu ludzi, poczuł się bardzo samotny. Miał stracić osobę, którą kochał najbardziej. Najgorsze było to, że to właśnie ta osoba nie chciała, by jej pomógł.
- Wyznaczam rozprawę na 10 rano, dnia jutrzejszego - powiedział Sędzia.
Tom uśmiechnął się do Billa - Widzisz, jutro znów się zobaczymy. Pamiętaj, że cię kocham najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też -powiedział Bill. Po chwili policjant wyprowadził Toma z sali sądowej, a czarnowłosy się rozpłakał. Simone podeszła szybko do syna i przytuliła go - Już dobrze, kochanie. On by nie chciał, żebyś płakał.Wracajmy do domu.
Artykuł w gazecie der Spiegel
" Przekroczone granice ?"
Dziś rozpoczął się głośny proces braci Kaulitza. Idole naszych dzieci, zostali oskarżeni o kazirodztwo. W Niemczech, w ostatnich latach odnotowano kilka takich przypadków. Żaden z nich jednak nie dotyczył rodzeństwa i nie miał charakteru homoseksualnego. Oczywiście, nie mam nic do gejów, ale co za dużo to nie zdrowo.
Bliźniacy zdają się być zagubieni całą tą sytuacją. Bill po za wyznaniem "Tęsknię za bratem'', nic szczególnego nie powiedział. O wiele więcej mogłem się dowiedzieć, obserwując ich spotkanie, po prawie miesięcznej rozłące. Cóż mogę powiedzieć? Były łzy, czułe gesty i braterskie uściski. O ile tak je można jeszcze nazwać. Jak dla mnie to sek, drugs i rock'n roll, ale każdy ma prawo do własnej opinii. I na tym polega fenomen tego procesu. Nie tylko ma on ocenić winę oskarżonych, ale i dać możliwość społeczeństwu, wyrobienia sobie na ten temat opinii. Co do jednego nie ma wątpliwości - kazirodztwo jest przestępstwem i podlega karze. Zobaczymy czy bliźniacy nas przekonają, czy wyjście po za dopuszczalne normy można jakoś wyjaśnić. A może miłość nie ma granic? A jeśli takie istnieją, to kto ma prawo je wyznaczać?
Zachęcam wszystkich do śledzenia moich spostrzeżeń z procesu.
Peter Minz