Uwielbiam to zdjęcie :-)

środa, 5 września 2012

Prolog - Granice miłości


Miłość.

Siła napędowa wszechświata. Uczucie, które rodzi się w jednym z najmniejszych naszych organów, a opanowuje całe nasze ciało. Dzięki niej i dla niej, zdobywamy się na wielkie czyny, ale i na ogromne poświęcenia. Z miłości troszczymy się o kogoś, chronimy i dbamy. Często zaniedbujemy się sami, swój świat, byleby obiekt naszych uczuć był szczęśliwy. Z miłości jesteśmy gotowi za kogoś oddychać, oddać swoje życie. To ona nas uskrzydla, daje nadzieję. Karty historii przepełnione są heroicznymi czynami w imię miłości. Od początku świata to ona popychała ludzi do działania.

Ale z miłości wybuchały też wojny, na których ginęli ludzi. Tysiące walczyło w imieniu jednego, zakochanego mężczyzny. Dzisiaj mężowie zabiją kochanków swych żon, kobiety uśmiercają swoje konkurentki. Zdradzamy dla miłości, kłamiemy, oszukujemy, zadajemy głębokie rany. W imię tego intensywnego uczucia, jakby nim można było usprawiedliwić wszystko, jakby dla niego można było wszystkiego się dopuścić.

Ja poznałem różne oblicza miłości we własnym domu. Mieszkałem z trojgiem wspaniałych ludzi. Moim bratem Billem, mamą i Gordonem-naszym ojczymem. Miałem naprawdę wszystko. Szczęśliwą rodzinę, wspaniały zespół. Sława i pieniądze były na wyciągnięcie ręki. Dziewczyny szalały na moim punkcie, co jako 17-letniemu chłopakowi bardzo imponowało. I wszyscy mnie kochali.

Ale pewnego dnia coś się zmieniło. Z miłości zapragnąłem tego, czego nie powinienem, co było złe i zakazane. To tak silne uczucie, pochłonęło mnie bezgranicznie.Wiedziałem czego pragnę, a raczej kogo. Tłumaczyłem sobie, że skoro robię to z miłości, jest to słuszne i mam do tego prawo.

Dzisiaj zastanawiam się, co można usprawiedliwić miłością? Czy można kogoś kochać za bardzo? Kto ma prawo wytyczać granice miłości, jej kierunek i siłę? Jak wiele potrafimy wybaczyć w imię tego uczucia? I czy można żyć bez miłości?

Pytacie, kiedy zrozumiałem, że kocham moje brata bardziej niż powinienem? Złożyło się na to wiele czynników. Ostatnie wydarzenia wiele zmieniły w naszym życiu. Kiedy w jednym z wywiadów dziennikarka zapytała mnie o najgorszą chwilę w moim życiu, spojrzałem wtedy na Billa, który siedział obok mnie. Trwało to sekundę, może dwie, ale widząc jego twarz od razu znałem odpowiedz na to pytanie- Najgorsze było pierwsze 10 minut mojego życia, kiedy byłem na świecie bez Billa. Mama mówiła, że nie mogłem złapać pierwszego oddechu, bo jak oddychać bez powietrza.

Dziennikarka nic nie powiedziała.Wszyscy milczeli. Te słowa potwierdziły tylko krążące już o nas plotki. I dziś powiem to wyraźnie, nie dobrowolnie, ale pod przymusem - Nazwam się Tom Kaulitz i żyję w związku kazirodczym z moim bratem. Dlaczego? Bo go kocham.

Na sali sądowej zapadła cisza.

Twincest"Trzy długie lata"(list mamy do Toma)



Witam to mój pierwszy one-shot o tematyce twincest. Mam nadzieje, że przypadnie Wam do gustu. Założyłam tego bloga z myślą o napisaniu kilku jednopartów , ale i dłuższego opowiadania. Zapraszam do czytania.


Drogi synku,

Wiem, że w tym momencie na pewno na Twoich ustach pojawi się ironiczny uśmiech, ale obojętnie co myślisz i czujesz, wciąż jesteś moim ukochanym dzieckiem. Choć pewnie w Twoim odczuciu, tym gorszym.


Wczoraj były Wasze 21. urodziny. Trzecie z kolei, które obchodziliście osobno. Jeśli w ogóle można mówić o jakimkolwiek świętowaniu.Od trzech lat, w tym wyjątkowym dniu, Bill zamykał się w swoim pokoju. Nie chciał wtedy nikogo widzieć. Nie życzył sobie gości ani prezentów. Bez Ciebie ten dzień mógłby dla niego nie istnieć. Zawsze brał do siebie butelkę alkoholu i dwa kieliszki. Pił za siebie i za Ciebie. W nocy kiedy procenty krążyły w jego żyłach, słyszałam jak płacze. Ale to nie było ciche łkanie.Ból i cierpienie przybierały postać głośnego zawodzenia. Wtedy czułam jak pęka mi serce. Ale wiem, że postąpiłam słusznie.


Od jakiegoś czasu zaczęłam zauważać drobne, niecodzienne gesty między Wami. Jestem Waszą matką i czułam, że coś zaczyna się zmieniać. Początkowo tłumaczyłam to sobie, że nie macie kolegów,przyjaciół przez sławę i karierę, dlatego jesteście ze sobą tak blisko. Nawet cieszyłam się, że jako bracia wspieracie się w nowym dla Was etapie życia. Bill zawsze potrzebował Twojego silnego ramienia. Był dużo słabszy fizycznie i psychicznie.


To co zobaczyłam w dniu, kiedy wróciłam wcześniej do domu z podróży, rozwiało moje wszelkie wątpliwości. Spaliście w Twoim pokoju. Przymknęłabym na to oko, gdyby nie to, że byliście nadzy, a na podłodze leżały opakowania po prezerwatywach. Nie jedno, kilka. Byliście tak zmęczeni, że nawet nie usłyszeliście jak cicho jęknęłam na Wasz widok. Wtedy wszystko do mnie dotarło.


Przez kilka dni chodziłam jak struta. Czasem patrzyłeś na mnie jakbyś wiedział, co chodzi po mojej głowie. Tom,  nie byłeś w stanie wyobrazić sobie co czuje matka, której  synowie sypiają ze sobą.

Moje ukochane dzieci...

Płakałam po nocach, mając wciąż Wasze twarze przed oczami. Czy Wasza więź była, aż tak silna? Czy każda miłość łączy się z pożądaniem? Gdzie popełniłam błąd? Nie mogłam tego zrozumieć. Swoją postawą łamaliście wszelkie zasadny i normy. To było chore i nienormalne, ale czułam, że żaden z Was tak na to nie patrzy. I wiedziałam... wiedziałam, że jeśli sama czegoś nie zrobię to będziecie żyć w takim kazirodczym związku. Bałam się, że to Was zniszczy.


Byłeś silniejszy od Billa, dlatego wybrałam Ciebie. Stałeś się katem i ofiarą zarazem. Czasem winiłam za to wszystko tylko Ciebie, Tom. Czułam, że wykorzystałeś swojego brata, jego słabość i uzależnienie od Ciebie.  Miałeś się nim opiekować, a nie zaciągać go do łóżka. Czasami Cię nienawidziłam.


Pamiętam kiedy wszedłeś do swojego pokoju i zobaczyłeś grubą książkę na łóżku -  "Kodeks karny". Otworzyłeś na zaznaczonej stronie. Twój wzrok padł na zakreślony fragment.

Art.201 Kazirodztwo

Kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Zrozumiałeś wtedy, że wiem. Przeczuwałeś to od jakiegoś czasu, widząc moje dziwne zachowanie, jak wtedy, gdy kategorycznie zabroniłam Wam jechać na weekend pod namiot nad jezioro. Gordon się zgodził, ale ja nie mogłam. Wiedziałam, co będziecie tam robić. Spojrzałeś na mnie z nienawiścią w oczach, zrozumiałam wtedy, jak silne łączy Was uczucie.


Obok książki leżał bilet. Lot w jedną stronę do Francji, z datą następnego dnia. Wiedziałam, że zrozumiesz mój przekaz. Albo wyjedziesz, albo to zgłoszę na policję. Nie dałeś mi wyboru... Wykorzystałam przeciwko Tobie, to co dawało ci siłę - miłość do brata. Kochałeś go za bardzo, aby skazać go na więzienie. A ja kochałam Was zbyt mocno, by to wszystko dalej tolerować. Bałam się, Tom. To było dla mnie obce. Przerażało mnie.


Kiedy wieczorem jadłeś z Billem kolację, widziałam jak co chwilę przecierasz oczy. Walczyłeś ze łzami. Zmuszałeś się do uśmiechu. Kilka razy pogłaskałeś jego policzek. Nie wiem dlaczego, może chciałeś zapamiętać ciepło jego skóry? Zdawałeś sobie sprawę, że widzisz go po raz ostatni. Twój brat uśmiechał się do Ciebie tak słodko, karmiąc Cię kawałkiem pizzy. Tylko na chwilę spojrzałeś na mnie. Twoje oczy były puste. Dla mnie nie miałeś żadnych uczuć. Kiwnąłeś tylko delikatnie głową. Potem odprowadziłeś go do pokoju. Wiedziałeś, że stoję przy schodach i podsłuchuję.

- Kocham cię - wyszeptałeś do Billa - Śpij, dobrze. I pamiętaj, zawszę będę przy Tobie.
- Też cię kocham Tom, szkoda, że nie możesz ze mną zostać na noc - jego czuły głos wywołał u mnie dreszcze.
Krótka cisza, która zapadła ma moment, była wypełniona Waszym ostatnim pocałunkiem.

Słyszałam w nocy jak pakujesz swoje rzeczy. Siedziałam całą noc w kuchni. Nie mogłam spać. O 5 rano. po cichu zszedłeś na dół z walizką i biletem w ręku. Miałeś zapuchnięte oczy. Płakałeś, odkąd Bill zamknął za sobą drzwi swojego pokoju. Chciałam podejść i Cię przytulić. Powiedzieć, że Cię kocham, ale tak będzie dla wszystkich najlepiej. Przeczuwając mój zamiar, wyciągnąłeś w moim kierunku rękę w geście sprzeciwu. Nie odezwałeś się ani słowem. Wychodząc, przyłożyłeś na chwilę twarz do jego kurtki. Zamknąłeś oczy, rozkoszując się zamkniętym w materiale zapachem. Twojego brata. Twojej miłości.

W dniu, w którym wyjechałeś, straciłam dwoje dzieci...

Zastanawiasz się dlaczego piszę do Ciebie po trzech latach?

Dzisiaj gdy weszłam do pokoju Billa i poczułam ogarniającą mnie pustkę, zrozumiałam, że on od trzech lat czekał na ten dzień. Jego szafa była pusta. Zabrał kosmetyki, ulubione pamiątki. Zabrał  wszystko - siebie. Dlaczego nie odszedł wcześniej? Nie mógł...Wykorzystałam prawo przeciwko niemu. Zakaz opuszczania kraju, blokada kont do 21. roku życia. Nie miał nic.
Myślałam, że to, iż każdego dnia je, oddycha, chodzi oznaczało, że normalnie żyje. Ale on nie żył, on wegetował.

Czasem sama się zastanawiałam, co byłoby gorsze - tolerowanie Waszego związku czy patrzenie każdego dnia jak cierpi. Płakał nocami, a kiedy w końcu zasypiał budził się z krzykiem. Miałam wrażenie, że nie potrafi oddychać bez ciebie. Spał w Twoim pokoju, jakby czuł się tam bliżej Ciebie. Ty nie tylko byłeś jego bratem bliźniakiem, byłeś połową niego samego. Powiedziałam mu prawdę. Dlaczego? Bo gdybym wyjaśniła mu, że odszedłeś z wyboru, to by go zabiło od razu. A tak umierał każdego dnia. Ale był bezpieczny, nic nie mogło mu się stać. Media nigdy nie dowiedziały się o tym.Tego bardzo się bałam, zniszczyliby naszą rodzinę. Miałam nadzieje, że Bill zapomni, zakocha się w jakieś miłej dziewczynie. Liczyłam, że wyrośnie z Ciebie.


Kiedy będziesz czytał ten list, on na pewno będzie obok Ciebie. Może obaj zagłębicie się w jego treść, próbując zrozumieć, dlaczego tak postąpiłam. Po trzech latach Twój brat znów będzie się śmiał, oddychał, żył. Tom, ja wiem, że mnie nienawidzisz, chociaż  bardziej obawiam się, że jestem Ci całkowicie obojętna. Błagam Cię, zniosę wszystko, naprawdę skarbie. Tylko proszę, błagam Cię wróćcie do domu. Wasze puste pokoje łamią mi serce. Chcę usłyszeć Wasz głos, najcichszy szept. Oddam wszystko za Wasz jeden uśmiech. Z miłości do Was zrobiłam wiele rzeczy, w moim odczuciu słusznych, ale to co czuję odkąd Was nie ma zabija mnie.

Umieram bez Was...
                                                                                                              Twoja mama




Tom zgniótł kartkę papieru i rzucił ją na ziemię. Przytulił mocniej nagie ciało swojego brata.
Bill przyjechał dzień po ich 21. urodzinach. Był najcudowniejszym prezentem dla swojego brata.
Kiedy Tom otworzył drzwi i ujrzał jego twarz, serce zabiło mu mocniej. Stała przed nim jego druga połowa.Wziął głęboki oddech, pierwszy, prawdziwy od trzech lat. Chciał coś powiedzieć, ale Bill rzucił walizkę i zamknął mu usta pocałunkiem. Jego wargi smakowały tak samo cudownie jak te sprzed trzech lat. Znów czuł ciepło jego ciała, zapach jego skóry. Nie rozmawiali przez następne dwie godziny. Kochali się. Zamiast słów pokój wypełniły jęki rozkoszy. Znów byli razem. Obaj wiedzieli, że warto było czekać te trzy lata.

- Odpiszesz jej? - zapytał Bill.
- Nie wiem...
- A ja mogę do niej napisać?
- Jasne.
 Tom podał bratku kartkę i długopis. Bill zamyślił się na chwilę. Zaczął pisać...



Mamo

Trzy lata...Tyle zabrałaś nam z życia. Trzy lata przepełnione bólem, cierpieniem. Każdy dzień był koszmarem. Nie ma takich słów, którymi mógłbym wyrazić to, co przeszliśmy.

Teraz Twoja kolej, mamo. Na trzy długie samotne lata...Wtedy może ci wybaczymy...

                                                                                                              Bill.



Twincest"Obiecałeś Bill...trzy lata minęły"


Ten one-shot nawiązuje do poprzedniego. Napisałam go pod wpływem chwili. Co z tego wyszło sami oceńcie. Obydwie części zostały przeniesione z mojego pierwszego blogu o innej tematyce www.kreatywnosc-uczuc.blogspot.com.
Miłej lektury :-) Bez bety.



Ile można przeżyć cudownych chwil przez trzy lata?

Kiedy patrzę na śpiącego obok mnie brata wiem, że tysiące. Drobnych, czasem z pozoru nieznaczących chwil, składających się na definicję szczęścia.

Kiedy Bill przyjechał do mnie po naszych 21. urodzinach w moim...naszym  życiu zaczął się nowy etap. Gdy otworzyłem drzwi i go ujrzałem, moje serce na chwilę przestało bić. Miał mokre włosy od deszczu. Czarny eyeliner rozmazał się delikatnie, nie wiem czy od kropel wody czy łez. Ale i tak dla mnie był najpiękniejszą istotą na ziemi. Jego oczy błyszczały, a na ustach malował się cudowny uśmiech. Czułem jak po moim ciele rozlewa się ciepło. Nie widziałem go trzy lata, ale na jego widok na nowo powróciły te silne uczucia, które odczuwałem wcześniej, gdy zawsze był obok mnie. Chciałem coś powiedzieć, ale głos uwiązł mi w gardle. Zdołałem tylko wziąć głęboki oddech, kiedy mój brat rzucił walizkę i mnie pocałował. Boże jak on cudownie smakował...

Jego delikatne wargi pieściły moje usta. W tej chwili słowa były zbędne.Obaj wiedzieliśmy, że tego pragniemy. Kiedy odsunął się na chwilę ode mnie zatonąłem w jego brązowych oczach. Nie wiem czy to ja byłem tak oszołomiony, czy one pod wpływem podniecenia nabrały czekoladowej barwy. Chociaż byliśmy bliźniakami, dostrzegałem w jego urodzie różniące nas detale, które mnie zachwycały. Miał bardziej pociągłą twarz i mocnej zarysowaną szczękę. Nos miał drobniejszy. Zawsze kiedy się uśmiechał jego czubek delikatnie drżał. Miał też delikatniejszą skórę niż ja. Dlatego odkąd wyjechałem, zawsze spałem w atłasowej pościeli. Gładząc jej strukturę, czułem jakbym dotykał jego.

Powoli ściągaliśmy swoje ubrania. Stojąc w samych jeansach dotykaliśmy swoich nagich torsów. Każdy najmniejszy dotyk Billa wprawiał w drżenie każdą komórkę mojego ciała. Dłonią przetarłem jego wilgotną twarz usuwając rozmazany makijaż. Wciąż wpatrywałem się w jego oczy. Były odbiciem jego duszy, to je kochałem w nim najbardziej. Teraz malowało się w nich tak wiele emocji. Ja dostrzegałem tam miłość i pożądanie. Poczułem jego ciepły oddech na mojej szyi. Całował ją delikatnie, rozkoszując się moim zapachem. Fala gorąca co chwilę przechodziła przez moje ciało, kumulując się w podbrzuszu. Bill wodził dłońmi po moim ciele, jakby chciał poznać je na nowo. Uwielbiałem jego dotyk. Szczupłe palce gładziły moją skórę. Kiedy jego dłonie dotknęły klamry mojego paska, zamarłem. Bałem się tego, co za chwilę się miało stać. Czy zniosę intensywność tego doznania?

Bill drżał. Widziałem, że też się boi. Nie byliśmy ze sobą i w sobie trzy lata. Ale każdy z nas dobrze pamiętał jakie to uczucie. Tego nie można było zapomnieć. Mój brat przejął inicjatywę. Powoli zsunął mi spodnie z bielizną. Czułem jego wzrok na swoim ciele. Delikatnie się uśmiechnął widząc moje podniecenie. Chyba tego potrzebował. Potrzebował dowodu, że wciąż tak na mnie działa. Moje ciało nie kłamało. Płonęło z pożądania. Po chwili Bill stał przede mną całkiem nagi. Był piękny. Zatopił swoje usta w moich. Nie wiem kiedy poczułem pod plecami atłasową pościel. Rozchyliłem uda zapraszając go do siebie. Doskonale odczytał ten gest. Kwestia kto jest na dole czy na górze, nie miała dla nas znaczenia. Na początku, kiedy zaczęliśmy kochać się ze sobą walczyliśmy o dominację. Ale po wielu wspólnych nocach ten fakt przestał nabierać znaczenia. Liczyły się tylko doznania.

Tak było i teraz. Bill był bardzo delikatny. Wiedział, że po tak długiej rozłące może być to dla mnie trudne. Czuliśmy się prawie jakby to był nasz drugi "pierwszy raz". Jęknąłem głośno, gdy poczułem go w sobie. Zamknąłem oczy. Czułem jak mój brat walczy sam ze sobą. Jego pożądanie domagało się spełnienia. Hamował się przed wykonywaniem gwałtowniejszych ruchów. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. Ja i on w jedności. Dwa serce bijące tym samym rytmem. To nie był zwykły seks, tylko dowód wzajemnego oddania, zaufania i miłości.

Pokój wypełniały nasze gorące oddechy. Męskie perfum mieszały się z zapachem spoconych ciał. W tym małym francuskim mieszkaniu doznaliśmy dawno upragnionego spełnienia. Nawzajem w swych ustach tłumiliśmy swe jęki, chociaż pod koniec już żaden z nas nie panował na sobą. Nie wiem ile to trwało, godzinę, dwie. W porównaniu z trzema latami jakie nam odebrano to była tylko chwila.

- Kocham cię- wyszeptał Bill, po tym jak opadłem na niego po silnym doznaniu.Tak, zafundowaliśmy sobie przyjemność obustronnie i kilkakrotnie.
- Ja ciebie też skarbie- wyszeptałem. Powoli wracałem do rzeczywistości. Potem przegadaliśmy całą noc. 

Nad ranem, kiedy Bill zasnął we mnie wtulony, ogarnął mnie spokój. Czułem, że teraz moje życie jest już całością, a ja z bratem jednością. Po kilku dniach przyszedł list od mamy. Razem go przeczytaliśmy. Bill nie chciał słuchać żadnych jej wyjaśnień. Ja byłem do tego bardziej skłonny. Może dlatego, że byłem od niej tak daleko i nabrałem do niej dystansu. A może dlatego, że nie było jej przy mnie trzy lata i gdzieś w głębi tęskniłem za nią. Chciałem jej odpisać, ale zrobił to Bill. Treść jego listu miała wyrażać nasze odczucia, ale bardziej były to uczucia Billa. On potrzebował czasu,więc żyliśmy normalnie nie poruszając tematu mamy.

Ku mojemu zaskoczeniu Bill szybko odnalazł się w nowym kraju. Nawet zapisał się na kurs francuskiego. Uwielbiałem kiedy szeptał mi coś do ucha w tym języku, chociaż czasem nie rozumiałem co. Ale to nie miało znaczenia. Liczył się tylko jego łagodny głos i ciepły oddech na mojej szyi.
Postanowiliśmy się nie afiszować ze swoim związkiem .Fakt, to była Francja, tu taka miłość był dozwolona, ale wcześniejsze doświadczenia nauczyły nas skrytości.

Te trzy lata to były setki cudownych intymnych zbliżeń, tysiące pocałunków i miliony najdrobniejszych chwil dających nam szczęście. Ale to też 1094 nieodebranych przez Billa połączenia od mamy. Tak, dzwoniła do nas każdego dnia, ale mój brat nawet nie chciał słyszeć o rozmowie z nią. Równo po trzech latach napisała wiadomość- Obiecałeś Billi, trzy lata minęły...

- Chcę do niej pojechać- powiedziałem, kiedy wieczorem jedliśmy kolację. Mój brat nawet na mnie nie spojrzał. Rzucił talerz do zlewu i wyszedł z kuchni.Wiedziałem, że muszę mu dać trochę czasu.Tej nocy tulił się do mnie wyjątkowo mocno. Spał niespokojnie. Jakby czuł, że już podjąłem decyzje i pojadę do Niemiec.
- Nie będę cię do niczego zmuszał- zacząłem mówić przy śniadaniu- Kocham cię i jeżeli to jest dla ciebie za trudne, zrozumiem to. Wrócę za parę dni.
- Błagam cię Tom, nie jedź- kilka łez spadło na jego talerz.
- Potrzebuje tego, Bill. Jakaś część mnie chce ją zobaczyć.
- Nienawidzę jej- wyszeptał.
- Wiem kochanie. Ja też jej nienawidziłem, ale dla mnie minęło sześć lat. Chce pojechać do domu.
- Tu jest twój dom.
- Ty jesteś dom domem, tu czy tam, nieważne.
- Więc zostań ze mną- powiedział .Podszedł po chwili i przytulił się do mnie. Zaczął głośno płakać Cały drżał. Jego łzy łamały mi serce. Ale wiem, że nie płakał z rozpaczy, on się ze mną żegnał.
- Wrócę za parę dni.
- Sześć dni. Jeden dzień za jeden rok. Tyle możesz z nią spędzić.
- Kocham cię.Dziękuje.
Tego dnia kochaliśmy się kilka razy.By siebie zapamiętać, by się pożegnać.

Następnego dnia miałem samolot. Serce mi krwawiło kiedy wychodziłem z mieszkania. Kiedy zamknąłem drzwi głośny krzyk rozpaczy Billa wypełnił nasze mieszkanie.Czułem, że z każdym krokiem jakaś część mnie umiera. Tak naprawdę potrafiłem żyć tylko przy nim. Dusiłem się.

Kiedy taksówka zatrzymała się pod naszym domem w Niemczech, nie miałem siły otworzyć drzwi. Wziąłem głęboki oddech i zmusiłem się wyjścia.Szedłem bardzo powoli w kierunku domu. Widząc znajomą okolicę zaczęły powracać wspomnienia. Nie o mamie, tacie czy Gordonie. W moich myślach widziałem tylko Billa.

Gdy drzwi otworzył mi Gordon, aż mi ulżyło.Szczerze mnie przytulił, jak prawdziwy ojciec.
- Przepraszam - wyszeptałem. Musiałem to powiedzieć. On nas kochał, a przez tą sytuację z matką stracił nas obu. Z nim też nie utrzymywaliśmy kontaktów. Sam nie wiem dlaczego.

Mama siedziała w kuchni, piła kawę. Tak samo jak w tą noc, kiedy wyjechałem. Ale teraz, kiedy wstała i podeszła żeby mnie przytulić nie zaprotestowałem. Gdy poczułem jej znajomy zapach, ciepło jej dłoni, znów  byłem jej synkiem. Spojrzała na chwilę w kierunku drzwi.
- Bill nie przyjechał, ma...- nie mogłem.

Usiedliśmy w kuchni.
- Napijesz się czegoś?
- Kawy.
- Kawy? No tak, jesteś już dorosły- powiedziała ze smutkiem w głosie.

Zalała kubek gorącą wodą. Cudowny kawowy zapach rozniósł się po kuchni. Powoli odstawiła czajnik. Chciała podać mi kubek, ale ten z hukiem upadł na podłogę i potłukł się na kilka kawałków. Rozpłakała się.
- Wybacz mi, błagam- wyszeptała. Cała drżała. Gordon chciał podejść i ją przytulić, ale ja zrobiłem to pierwszy. Jej słowa były szczere, a łzy prawdziwe.Nie mogłem pozostać na to obojętny. Miłość do matki to silne uczucie. Ukryłem je gdzieś na dnie serce. I teraz trzymając ją w ramionach odżyło na nowo.
- Nie płacz proszę. Wiem, że chciałaś dobrze. Musiałaś nas skrzywdzić, żeby nas ochronić. Nie rozmawiajmy już o tym nigdy więcej.

Poprosiłem, żeby przygotowała dla mnie spanie w pokoju Billa.Tęskniłem za nim.Tak bardzo. Nie odbierał moich telefonów. Wiedziałem, że cierpi. Zraniłem go tym wyjazdem.

Leżąc w jego łóżku wspominałem wspólne chwile, które tu razem spędziliśmy.Wspólne zabawy za dziecka, ale i namiętny seks jako nastolatkowie.Bill lubił kochać się ze mną w swoim pokoju, czuł się tu bezpiecznie. Ale to nie był już ten sam pokój, który widziałem sześć lat temu.
Na półkach stały tylko moje zdjęcia.Na ścianach wypisane było moje imię. Zrozumiałem jak bardzo Bill cierpiał...

Przez następne dwa dni ciągle rozmawialiśmy.Chociaż poprosiłem ją byśmy nie wracali do tematu całej tej sytuacji, to jednak pewnego dnia mama zdecydowała się zapytać o coś czego się nie spodziewałem.
-Jesteś z nim szczęśliwy?
- Tak mamo, jestem.
- Opowiesz mi o was? Chce zrozumieć...
Rozmawialiśmy do trzeciej w nocy. Oboje płakaliśmy, ale i śmialiśmy się z niektórych rzeczy. Widziałem, że jest to dla niej trudne, ale starała się.Opowiedziałem jak wygląda nasze życie we Francji. Starałem się pomijać fakt wspólnych nocy czy cudownych incydentów w ciągu dnia, ale ona wiedziała, że niektóre luki w mojej opowieści wypełnia seks.
- I tak nam mija dzień po dniu- powiedziałem na koniec rozmowy.
- Kochasz go?
- Jak nikogo innego mamo, on jest dla mnie najważniejszy.I zawsze będzie.

Nic nie odpowiedziała.Potrzebowała czasu żeby wszystko przemyśleć.Czułem, że teraz ta myśl, że jej synowie są razem, już jej tak nie przerażała.

Nad ranem usłyszałem pukanie do drzwi.Głos jaki rozległ się w domu wywołał u mnie szybsze bicie serca.
- Tom?- krzyknął ponownie Bill. Kiedy zbiegłem na dół mój brat mocno mnie przytulił. Nie zważając na mamę i Gordona, pocałował mnie. Tęskniłem za smakiem jego ust.
- Nie potrafię żyć bez ciebie- wyszeptał- Musiałem przyjechać, czułem,że zaraz umrę .
Mama i ojczym milczeli. Bill nawet nie spojrzał w ich stronę.Wciąż wtulał się we mnie.
- Kocham cię - powiedziałem. Mama płakała. Nie wiem czy na widok Billa czy uświadomiła sobie jak bardzo jesteśmy ze sobą związani i jak bardzo nas skrzywdziła. Nigdy jej o to nie zapytałem.
- Dzień dobry- powiedział chłodno Bill, odwracając się stronę rodziców.

Pozwolił matce żeby go przytuliła. Na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Dla niej nie miał już uczuć. Widziałem jak cały się spina.Jakby jej ciepło paliło jego skórę. Walczył ze sobą. Po chwili znów był w mich ramionach. Bezpieczny,spokojny.
 Spędziliśmy wspólnie cztery dni. Bill często okazywał mi swoje uczucia przy matce, jakby chciał ją zranić. Kochałem go bardziej niż ją, więc odwzajemniałem jego miłe, czułe gesty. Ona nic nie mówiła, czasem nawet delikatnie uśmiechała się, kiedy Bill rozpływała się w moich ramionach. Widziała, że jesteśmy szczęśliwi.
- Wróćcie do domu - powiedziała w wieczór przed naszym wyjazdem.Serce zbiło mi mocnej.

Spojrzałem na Billa. Miał łzy w oczach. Myślał, że jego zachowanie zniechęci matkę do proponowania takich rzeczy, ale ona była ponadto.Chciała nas mieć przy sobie. A jej propozycja zdawał się być dowodem akceptacji naszego związku.
- We Francji jest nasz dom - powiedział Bill - Tam możemy być razem, nikt nie straszy nas więzieniem , nikt nami nie gardzi.
- Bill - krzyknąłem na niego - Przestań, proszę.
Kilka łez spłynęło po jej jasnych policzkach. Złapałem ją za rękę.
- Możemy przyjeżdżać, spędzać razem jakiś urlop, święta. Ale nie zamieszkamy razem. Jesteśmy już dorośli, chcemy żyć samodzielnie- powiedziałem - Tu już nie chodzi o ciebie mamo, po prostu taka jest kolej rzeczy. Wspólne lata przepadły bezpowrotnie.
Trudno było jej się z tym pogodzić.Płakała, ale rozumiała to.

I tak co roku spędzamy razem lato, wszystkie święta. Czasem przyjeżdżamy bez okazji. Nie wspominamy już tego co się wydarzyło. Jest tylko jedna rzecz, która nam o tym przypomina...
- Robię kawę, napijesz się Simone?- zapytał Bill.
- Tak z chęcią, dziękuje- odpowiedziała z uśmiechem.
  
Bill nigdy już nie powiedział do niej-mamo.