Uwielbiam to zdjęcie :-)

niedziela, 30 grudnia 2012

Drabble ''Grzeszne koło''


Tytuł : Grzeszne koło.
Długość: 150 słów.



I znów siedzę pod drzwiami łazienki. Jeszcze przed chwilą trzymałem cię w swoich ramionach. Na swojej skórze wciąż czuję twój zapach. Mieszanka seksu, męskich perfum, pożądania i miłości. Po policzkach spływają mi łzy. Zaciskam pięści. Czuję ból. Słyszę twój cichy płacz tłumiony przez strumień wody. Zamykasz się w szklanej kabinie i gorącą wodą próbujesz zmyć swój grzech. Szukasz oczyszczenia, odkupienia. To co robimy przeraża cię. Zatracasz się w chaosie swoich myśli. Twoje serce i umysł dawno poszły innymi drogami. Pragniesz mnie, ale po wszystkim zamykasz się przede mną i chcesz zapomnieć. To cena jaką płacisz za każdą noc ze mną. Ból, cierpienie, wyrzuty sumienia, ale kochasz mnie i to jest silniejsze od ciebie, Bill. Wiem, że zaraz i tak do mnie wrócisz. Będziemy zatracać się w sobie, bez pamięci, opanowania. Staniemy się grzeszną jednością. A potem będziesz zagubiony, przerażony, zbrukany swoim pragnieniem. I znów strumień gorącej wody otuli twoje ciało.

czwartek, 27 grudnia 2012

One-shot ''Nie mam już siły...''

Ten one-shot powstał w wyniku długich rozmów na pewnych forum. Dedykacja dla Alexa i Illusiona. Napisałam to przez was i dla was...Pozytywne natchnienie?


Nie mam już siły...Czasem chciałbym ci wyszeptać te słowa do ucha, ale nie potrafię. Nie mogę być słaby. Ty cierpisz przez innych, a ja przez ciebie. Dlaczego pytasz? Kocham cię.

Wczoraj widziałem twój wzrok, jak szedłeś do swojego pokoju. Oczy miałeś spokojne. Uśmiechnąłeś się, a ja zadrżałem. Twój uśmiech mnie przeraża. Pojawia się, kiedy wiesz, że zaraz będzie lepiej, że ból psychiczny, który czujesz zaraz zniknie. I znika, kiedy w zaciszu pokoju, znaczysz swoje ciało kolejną krwawą kreską. Zaciskasz zęby. Boli cię, ale ten ból potrafisz znieść, czasami wręcz sprawia ci on przyjemność. A ja siedzę za ścianą obok i płaczę. Chciałbym wtedy do ciebie przyjść, nakrzyczeć na ciebie, albo po prostu przytulić. Powiedzieć ci, jak bardzo cię kocham i żebyś przestał ranić siebie, bo każda następna blizna na twoim ciele, tworzy głęboką ranę w moim sercu. Ale wiem, że to nic nie zmieni. Już próbowałem. Czasem mam wrażenie, że moja słowa nic dla ciebie nie znaczą. Nie mam już siły...

Wiem jak bardzo jest ci ciężko. Ludzie cię nie rozumieją, nie akceptują. Wciąż słyszysz słowa pedał, ciota, malowana lalka. Tak pragniesz aprobaty ze strony tych ludzi, którzy tobą gardzą. Dlaczego, Bill?
Oni są nic nie warci, ich słowa są puste i bez znaczenia. Mają cię tylko zranić. I ty im na to pozwalasz. Wierzysz, że mają rację. Zatracasz się w poczuciu swojej beznadziejności. Patrząc w lustro widzisz śmiecia. Kogoś kto nie zasługuje na miłość, ale też kogoś kto jej nie potrzebuje. Oszukujesz się, Bill. W głębi serca pragniesz, kochać i być kochany. Gdyby tak nie było, nie zakradałbyś się do mnie nocami do łóżka , nie wtulałbyś się we mnie. Nie kochałbyś się ze mną z pasją i żądzą. Twoje pocałunki nie byłyby czułe i pełne uczuć. Nie tęskniłbyś, kiedy mnie nie ma. A tak właśnie jest. To daję mi nadzieję, którą pielęgnuję w swoim sercu, chociaż czasami nie mam już siły.

Twoja kruchość mnie przeraża. Chciałbym cię kochać najmocniej jak potrafię, ale twoje serce jest zbyt słabe, by znieść ogrom mojej miłości, którą chce ci dać. Osłabili je ludzie, którzy słowami pragną cię zniszczysz. Dla przyjemności, zabawy. Zbudowałeś wokół siebie mur, schowałeś w skorupie bólu i cierpienia, przez którą nie mogę się przebić. Co mam zrobić, Bill? Jak mam cię kochać, byś to czuł, jak mam mówić, byś mnie wysłuchał? Nie mam już siły...

Czasem jednak masz chwilę słabości i otwierasz się. Twoje słowa tworzą wizję świata, która mnie przeraża. Nic nie ma dla ciebie znaczenia, wszystko jest ci obojętne. Dostrzegasz tylko mroczne aspekty życia. Nawet moją miłość wkładasz w szarą strefę. Daje ci trochę ciepła i światła, ale twój mrok jest zbyt gęsty, by te promienie mogły się przez niego przebić. Czasem, mówisz, że chcesz zniknąć, rozpuścić się, że nie chcesz takiego życia. Nie wierzę ci wtedy. Słyszę emocje w twoim głosie i łzy na twoich policzkach. Puści i zobojętniali ludzie nie mają uczuć. Ty je masz. Znów sam siebie oszukujesz. Chce ci to powiedzieć, byś to zrozumiał, ale nie mam już siły.

Zastanawiasz się dlaczego do ciebie piszę? Gdybym chciał ci to wszystko powiedzieć, pewnie słowa zamieniłyby się w paplaninę, a łzy odebrałyby mi głos. Nawet nie wierz jakie uczucia we mnie wywołujesz. Ale piszę do ciebie, bo się boję. Ogarnia mnie paniczny strach, że cię stracę, że kolejna krwawa kreska na twoim ciele może być tą ostatnią. Dlatego błagam cię, złap mnie za rękę, którą do ciebie wyciągam. Pozwól mi sobie pomóc, bo nie mam już siły, żyć obok ciebie, bez ciebie.
                                                                                                                Twój Tom


Ostry, metalowy przedmiot upada na podłogę. Po twarzy czarnowłosego chłopca spływają łzy. Drżą mu dłonie. Biała, zapisana karta upada na podłogę. Jego ciało wypełnia ból. Zaciska zęby i pięści. Przywołuje w pamięci obraz spokojnych, brązowych oczu bliźniaka, pełnych miłości. I chodź życie go przeraża, chodź czuje się słaby wie, że dzięki niemu będzie miał siłę, by dalej żyć.

piątek, 21 grudnia 2012

One-shot "W cieniu boga''

Krótko, ale jakoś tak mnie natchnęło.Ostatnio one-shoty nie są moją mocną stroną, ale mam nadzieję, że tyle wystarczy, by wam przekazać, to co miałam na myśli. Miłej lektury.



Nikt nie rodzi się bogiem. To ludzie sprawiają, że niektórzy się nimi po prostu stają...


Pamiętasz nasz pierwszy koncert, Bill? Te emocje, strach. Byliśmy jeszcze dzieciakami. Przed wejściem na scenę cały drżałeś. Nerwowo zdrapywałeś lakier z paznokci. Patrzyłeś na mnie, szukając we mnie wsparcia. Wiedziałeś, że zawsze ci je dam. W takich chwilach pozwalałem ci się chować w moich ramionach. Tuliłem cię mocno.Chciałem byś poczuł się bezpiecznie. Czułem, jak twój oddech się uspokaja, a ty wyciszasz się. Twoje zaciśnięte dłonie na mojej koszulce, rozluźniały się.Wtedy spoglądałeś mi w oczy i szeptałeś - Dziękuję. Kocham cię, Tom.

Uwielbiałem, kiedy to mówiłeś. Rozpierała mnie duma. Byłem twoim starszym bratem. Wiem, że 10 minut to żadna różnica, ale chciałem nim być. Każdy występ był dla nas zabawą. Kochałeś śpiewać, a ja grać. To było całe nasze życie. Mieliśmy siebie i muzykę. Wyznaczyliśmy sobie wspólną ścieżkę, którą mieliśmy iść ramię w ramię. Łączyła nas niezwykła, braterska więź. Biło w nas jedno serce, a ciała wypełniała jedna dusza. Z czasem twoje imię stało się dla mnie synonimem szczęścia.

Ale w pewnej chwili wszystko zaczęło się zmieniać. Z wystraszonego chłopca, zacząłeś się stawać pewnym siebie nastolatkiem, mężczyzną. Już nie potrzebowałeś bym tulił cię przed koncertami i zapewniał, że wszystko będzie dobrze. Na początku byliśmy zgranym zespołem. Rozmawialiśmy, każdy miało prawo głosu. Ale ty coraz częściej krzykiem wyrażałeś swoje zdanie, a ja z chłopakami ulegaliśmy ci. Słowo my zastąpiłeś wyrazem ja. Kiedy udzielaliśmy wywiadów, najczęściej ty udzielałeś odpowiedzi. Często odpowiadałeś za któregoś z nas. Twoje uwagi na nasz temat z czasem ze śmiesznych anegdot, zmieniły się w obrażające opinie. Miałem wrażenie, że zaczynasz się czuć od nas lepszy, ważniejszy. Chciałem wierzyć, że to nie twoja wina, tylko ich- fanów.

W ciągu kilku miesięcy ze śpiewającego chłopca, zamieniłeś się w idola nastolatków, a dla niektórych stałeś się niczym bóg. Miliony dzieciaków zasypiało w swych pokojach patrząc na twój wizerunek, a budząc się szukało twojego spojrzenia. Na ciele tatuowali sobie twoje imię. Ich szafy przepełnione były ubraniami z widniejącą twoją podobizną. Buty, torby nawet szkole zeszyty, świadczyły o twojej wyjątkowości. Czasem fani przemierzali setki kilometrów, by zobaczyć cię na żywo. Godzinami stali pod hotelami, w którym spaliśmy, licząc, że chodź a chwilę się pojawisz. Dziewczyny piszczały na twój widok. Chciałby być twoimi kochankami, matkami twoich dzieci. Faceci spuszczali się na twój widok bez najmniejszego dotyku. Coraz bardziej widziałem, jak ci to imponuje, jak zatracasz się w przekonaniu o słuszności ich zachowań.
Widziałem, jak rozpiera cię duma, kiedy stojąc za kulisami słyszałeś ich okrzyki. Zamykałeś oczy i rozkoszowałeś się tą chwilą. Kazałeś im czasem na siebie czekać. Chciałeś, by krzyczeli twoje imię. Czułeś się wyjątkowy, wielki jak bóg.

Kiedy stajesz przed publicznością, widzę jak wysoko trzymasz głowę. Językiem prowokacyjnie przejeżdżasz po swoich wargach. Twój wzrok sprawia, że wrze krew w ich żyłam. W moich też. Uwodzisz ich ciałem, hipnotyzujesz śpiewem. Czasem mam wrażenie, że gardzisz tym rozhisteryzowanym tłumem. Czujesz swoją wyższość. Masz nad nimi władzę. Kochasz to. Uśmiechasz się do nich, a oni myślą, że to oznaka sympatii. Nie, Bill, ty z nich szydzisz. Każdy z tego tłumu byłby gotowy ci się oddać, ofiarować swoje ciało i serce. Ale dla ciebie są tylko bezpłciową masą, skandującą twoje imię. Mogłeś mieć każdego, Bill.
Ale to ode mnie zażądałeś największego dowodu swojej boskości i wyższości. Bezgranicznego oddania ci w ofierze mojego ciała. Czy to cecha bogów, że pragną tego, co wydaja im się nieosiągalne?

Dla ciebie takie słowo nie istniało. Pamiętam, jak rozpocząłeś tą dziwną grę. Znów chciałeś chować się w mych ramionach. Szukałeś w nich bezpiecznego schronienia. Podobało mi się to. Czułem twoją miłość, traktowałeś mnie jak dawniej. Ale pewne rzeczy się zmieniły. Twoje dłonie nie zaciskały się na mojej koszulce, tylko powoli spływając po plecach, spoczywały na moich biodrach, pośladkach. Twój oddech nie uspokajał się. Czułem jak przyspiesza i dorównuje tempem bicia twoje serca. Twa skóra stawała się gorąca. Twój wzrok nie był łagodny i spokojny. Brązowe oczy przybierały czekoladową barwę. Próbowałem to wszystko sobie jakoś wyjaśnić. Ale czym można wytłumaczyć pożądanie malujące się w oczach bliźniaka? Uległem, kiedy wyszeptałeś pewnego wieczoru trzy proste słowa - Pragnę cię, Tom.
Byłem zbyt słaby, by ci odmówić. Zwykły śmiertelnik kontra bóstwo. Wynik był z góry przesądzony.

Moje ciało jest ofiara, którą ci składam na ołtarzu twej świątyni. Białe łoże znaczę swą krwią i łzami. Tak, czasem zapominasz się i pokazujesz mi swoją wyższość. Zaciskam oczy, zagryzam poduszkę. Tłumię w niej swój krzyk. Nie mam siły sprzeciwić się twojej boskiej dominacji.Czasem czuję się jakbyś wyrywał mi serce, które po chwili pulsuje w twojej dłoni, bije dla ciebie. Kiedy wychodzisz, umieram. Pogrążam się w bólu i rozpaczy. Ale czasem okazujesz mi swoja łaskę i wtedy czuję, jak rozpływam się od twojego dotyku. Błagam cię wtedy byś mnie wziął. Czuję się dumny, że mnie wybrałeś. Tylko ja mogę być tak blisko ciebie.
I zawsze czekam na ten jeden moment, krotką chwilę. Kiedy opadasz zmęczony obok mnie, przez chwilę patrzysz w moje oczy. Uśmiechasz się delikatnie i gładzisz mój policzek. Cicho szepczesz - Dziękuję. Kocham cię, Tom.
I wtedy znów jesteś moim Billem, moi bratem, przyjacielem, kochankiem. Twoja boskość na chwilę znika. Na tą krotką chwilę zawsze będę czekał, każdego dnia.

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 7

Dziękuję wszystkim za komentarze. To miłe widzieć ile osób to czyta. Dziękuję za to, że wciąż jesteście ze mną.
Odcinek dedykuję ''męskim perełkom''- Alexowi, Illusionowi.
Krzysiu-  Podbiłeś moje internetowe serce. To dla ciebie za  twoje cudowne opowiadanie, za to, że się starasz, nie poddajesz  i, że jesteś...Twoja wirtualna obecność wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Alex - Dla ciebie, bo myślę o tobie .Chcę, żebyś się uśmiechnął i znów pisał. Żebyś po prostu był...I nie przejmuj się tym co mówią czy piszą inni.



Wracając do ośrodka, Tom czuł ból w sercu. Przed oczami miał brązowe oczy bliźniaka zachodzące łzami. Nie lubił, kiedy Czarny płakał. Zawsze obiecywał sobie, że zrobi wszystko, by ten nigdy nie był już smutny. Teraz nie miał na to wpływu, był bezsilny. To jeszcze bardziej go przytłaczało. Kiedy dotarł na miejsce, w ośrodku była pora obiadowa. W pokoju zdjął garnitur i przebrał się w wygodniejsze ubranie. Zapukał po drodze do Alexa, ale nie zastał go. Pewnie już poszedł jeść...- pomyślał i zbiegł do stołówki.
Kiedy wszedł do pomieszczenia, poczuł na sobie wzrok wszystkich obecnych. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że to co powiedział w sądzie nie całą godzinę temu, już można było przeczytać w internecie. Wszyscy poznali powód jego pobytu w tym miejscu. Dredziarz podszedł do okienka, gdzie wydawano jedzenie. Pani kucharka uśmiechnęła się do niego ciepło. Tom wziął swoją porcję i usiadł przy jednym ze stolików. Siedzący przy nim trzej chłopcy, wzięli swoje tace i przesiedli się obok.
- Z pedałami nie jadamy - rzekł jeden z nich.
- Gwiazdeczka-dupeczka - odezwał się ktoś inny. Gromki śmiech rozniósł się po sali. Tom zacisnął dłonie, ale nie zareagował. Czuł tylko, jak jego twarz oblewa się rumieńcem. Nie spodziewał się takiego potraktowania. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń.
- Hej, już jesteś - powiedział Alex, uśmiechając się do niego ciepło. Tom westchnął czując ulgę, gdy przyjaciel pojawił się obok. Alex widział całe zajście, ale postanowił tego nie komentować.
- I jak poszło w sądzie? - spytał po chwili.
Tom chwilę milczał, wpatrując się w swój talerz - Możemy szybko zjeść i pogadać w pokoju?
- Jasne - odpowiedział blondyn.
- A ty gdzie byłeś? Szukałem cię - zapytał Kaulitz.
- Yyyy, ja byłem u adwokata - odpowiedział pospiesznie.
- I co ci powiedział ?
- Kto?- zapytał Alex, jakby zgubił wątek rozmowy.
- No, adwokat?
- A, że wszystko będzie dobrze. Takie tam, sam wiesz jacy oni są.
Po kilku minutach ich talerze były puste.
- To co idziemy? - zaproponował Alex. Tom pokiwał głową.

Po chwili byli już u niego w pokoju.
- Nie obawiasz się, że przez to, że zadajesz się ze mną będą też myśleli, że jesteś pedałem?- zapytał Dredziarz, unikając wzroku blondyna.
- A to aż takie straszne? Pewnie połowa z nich jak trafi do więzienia będzie dawać dupy albo obciągać. Będą pedałami nie tylko z nazwy - odpowiedział Alex i delikatnie się zaśmiał - Po za tym byłoby w tym trochę prawdy.
- Jak to? - zapytał zaskoczony Tom.
- Wiesz, tak wcześniej cię wypytywałem o Billa i wasze sprawy, że jakoś głupio mi było wspomnieć, że ja też miałem raz taką przygodę w swoim życiu - blondyn delikatnie poczerwieniał na twarzy.
Tom wyciągnął z biurka dwie paczki chipsów i podał jedną Alexowi - No, to opowiadaj.
- Co? Nie, no chyba żartujesz?
- W zamian pozwolę ci zapytać się mnie o co będziesz chciał ?
Alex pomyślał chwilę. Wiedział, że nie może zmarnować takiej okazji. Usadowił się wygodnie na łóżku i cicho westchnął.
- To było na obozie sportowym, miałem 16 lat. Z powodu jakiegoś zamieszania, w tym samym terminie do ośrodka wypoczynkowego przyjechała inna drużyna siatkarzy z drugiego miasta. Nikt nie chciał zrezygnować z dwutygodniowego pobytu tam, więc opiekunowie poupychali nas po pokojach. Zaplanowano wspólne treningi i mecze towarzyskie. Było super. Nowo poznani koledzy okazali się naprawdę fajni. Jeden z nich wyglądał na starszego, tak 19-20 lat. Okazało się, że to pomocnik ich trenera. Tom, uwierz mi, wcześniej nie zwracałem uwagę na facetów tylko dziewczyny, ale on był po prostu śliczny. Miał delikatną urodę, wysportowane ciało, był miły i sympatyczny, świetnie grał i był...gejem. Trafiłem z nim do pokoju dwuosobowego. Imponował mi swoimi sportowymi wyczynami, tym jak ze mną rozmawiał. Nie dawał mi odczuć, że jestem młodszy czy gorzej gram. Przez pierwsze dni gadaliśmy do białego rana. Objadaliśmy się słodyczami i grając w gry, chociaż było to zabronione. To były moje najlepsze wakacje.
- No, ale coś cię z nim połączyło?
- Co mam ci ze szczegółami opowiadać?
Tom pokiwał głową.
- Nie umiem ci powiedzieć jak to się stało, ale on chyba wyczuł, że mnie fascynuje. Pewnej nocy graliśmy na komputerze. Ja siedziałem na krześle, a on stał za mną. Położył mi dłonie na ramionach, a ja wypuściłem konsolę z rąk i wstałem jak oparzony. Przeprosił mnie, że nie chciał mnie wystraszyć, ale ja nie jego się bałem tylko tego co poczułem. I kiedy tak gadał do mnie, po prostu podszedłem i go pocałowałem. Reszta potoczyła się sama.
- Czyli wiesz jak to jest być z facetem ?
- Wiem i nie wiem. Nie przespałem się z nim. On nie chciał. Ograniczyliśmy się do pocałunków, pieszczot i obcią...no wiesz.
- To najlepsze cię ominęło - powiedział Tom. Miał delikatne wypieki na twarzy.
- I co, tak po dwóch tygodniach się rozeszliście ?
- Tak, bardzo to przeżyłem. Ale po miesiącu on zadzwonił do mnie. Wiesz, połączyło nas coś więcej niż pociąg fizyczny. Od tamtej pory minęło 3 lata. Wciąż mamy ze sobą kontakt i odwiedzamy się. Jest moim prawdziwym przyjacielem. Ale wciąż mam do niego słabość i kiedy mi mówi, że jestem śliczny to się rumienie jak gówniarz.
- Facet wie co mówi - powiedział Tom. Alex zrobił zaskoczoną minę.
- No nie udawaj, że nie wiesz, że ładny z ciebie chłopak - rzekł Dredziarz i po chwili buchnęli obaj śmiechem. Biorąc pod uwagę orientację Toma, zabrzmiało to dwuznacznie.
- Okej, teraz ja pytam. Kiedy dotarło do ciebie , że pragniesz Billa, nie kochasz tylko, że go pożądasz ?
- Matko, co to za pytanie? Po prostu poczułem. Bill, on... boże wiem, że to zabrzmi głupio, ale on w pewnym momencie zaczął mnie uwodzić. Rozumiesz?
- Co paradował przed tobą nago ?
- Nagość nie ma tu nic do rzeczy. I chyba Bill to wiedział, że nie może po prostu przede mną stanąć nago i powiedzieć ''Skoro się kochamy, to się pieprzmy ''. Kiedyś spytał czy mi się podoba. Wiedział, że tak, ale chciał to usłyszeć.

Bill i Tom siedzieli razem na kanapie przed telewizorem. Czarnowłosy jadł kanapkę i jak zwykle strasznie przy tym marudził. 
- Przez ciebie będę gruby - powiedział z wyrzutem.
Tom zaśmiał się cicho - Trochę ciała ci się przyda.
- Jasne, mi jest tak dobrze.
- Nie martw się, nawet z paroma kilami więcej, byś się wszystkim podobał.
Bill spojrzał na brata, który wciąż się wpatrywał  w telewizor.
- A tobie się podobam? - zapytał.
Tom spojrzał na niego i pogładził jego buzię - Przecież cię kocham, to oczywiste.
- Ja nie pytam czy mnie kochasz, ale czy podobam ci się jako chłopak. Czy jak robię tak...- przejechał  wolno dłonią po jego udzie w kierunku rozporka - To czy coś czujesz?
Dredziarz przełknął ślinę. Poczuł dziwne gorąco i ucisk w podbrzuszu.
- Czuję, ale nie rób tak.
- Nie chcesz?
Tom wstał i podszedł do okna - Chce Bill, ale boję się. 
Czarnowłosy powoli podszedł do niego i mocno przytulił - Zrobię wszystko byś nie myślał o strachu.

- W takim razie co robił? Kwiaty ci kupował? - Alex zaśmiał się głośno.
- Zaczęło się niewinnie. Czasem przed koncertem pod pretekstem stresu, wtulał się we mnie. Często było mu też zimno, więc pozwalał sobie wkładać mi ręce pod koszulkę i je sobie ogrzewać. W czasie wywiadów siadał zawsze blisko mnie i czasem jego dłoń zahaczała o moje udo albo rękę. Ale najbardziej prowokował mnie na koncertach. Przed tysiącami ludzi. Czasem, kiedy śpiewał piosenki, poruszał się tak zmysłowo. Dziewczyny piszczały, ale ja wiedziałem, że to był pokaz dla mnie. Z koncertu na koncert bardziej mi się to podobało, że mogę na niego bezkarnie patrzeć. Raz tylko przesadził. W czasie śpiewania piosenki ''Reden''. Wiesz niby jest o rozmawianiu, ale tak naprawdę o seksie, tak intymnym, jak potrafi być intymna rozmowa dwojga ludzi. Kiedy śpiewał był wciąż blisko mnie, czasem czułem jego oddech na swoim karku. W pewnym momencie ukląkł przede mną na scenie, śpiewając ''Przed drzwiami alarm, cały świat dzwoni, wszyscy mnie szarpią. Nie chce z nikim tylko z tobą porozmawiać, porozmawiać''. A mnie oblał gorący pot no i poczułem jak mi ...no wiesz staje. Jego twarz była blisko mojego... Po tej piosence była przerwa dziesięciominutowa. Musiałem sobie ulżyć w toalecie. Wtedy zrozumiałem, jak on na mnie działa.
- I wtedy się zdecydowałeś spróbować?
Tom się zaśmiał - Nie jestem taki łatwy - powiedział i wziął kilka chipsów do ust.
- Zdecydowałem się, kiedy Bill zrobił dla mnie coś wyjątkowego.
- Z ciebie to trochę taki romantyk, nie - stwierdził Alex.
- I Bill o tym wiedział. To było na uroczystej kolacji, z okazji zakończenia trasy. Zaprosiliśmy przyjaciół i rodziny. Wynajęliśmy całą restaurację. Był szampan. Bill, tego wieczoru był normalnie ubrany, bez makijażu. Taki, mój słodki braciszek. Uwielbiam go takiego - stwierdził Tom i na chwilę się zamyślił.
- No i co dalej ?- zapytał Alex.
- W czasie kolacji Bill wstał i podszedł do stojącego w rogu fortepianu. Powiedział, że dziękuje wszystkim za wsparcie w czasie trasy.

- A najbardziej dziękuję mojemu bratu. Tom, bez ciebie nie dałbym rady. Dziękuję ci, że jesteś przy mnie i, że zawszę mogę na ciebie liczyć. Chciałem ci podziękować robiąc to, co kocham czyli śpiewając.
Ktoś zapalił świeczki na fortepianie i przyciemnił światło. Tom wpatrywał się w brata, który w ciepłym blasku świec wydawał mu się najpiękniejszą istotą. Czuł, jak serce bije mu coraz szybciej.
Bill zaczął grać. Pierwsze dźwięki melodii wywołały u Toma przyjemny dreszcz. Bliźniak spojrzał na niego i zaczął śpiewać.

Powoli robi sie we mnie zimno
Jak długo tu oboje będziemy, zostań tu
Cienie chcą mnie przenieść
Jeśli pójdziemy to pójdziemy tylko we dwóch
Jesteś wszystkim czym ja jestem
I wszystkim co płynie przez moją żyłę
Zawsze będziemy się przemieszczać
Obojętnie dokąd pójdziemy
Obojętnie jak nisko


Nie chcę być tam sam
Bądźmy razem
Nocą
Kiedykolwiek kiedy będzie czas
Bądźmy razem
Nocą

Słyszę twój cichy krzyk
Odczuwam każdy twój oddech
I nawet gdy los nas rozdzieli
Nieważne co będzie potem rozdzielimy sie

Nie chcę być tam sam
Bądźmy razem
Nocą
Kiedykolwiek kiedy będzie czas
Bądźmy razem
Nocą
Nocą,kiedykolwiek
Nocą,tylko razem z tobą

Trzymaj mnie inaczej sam popędzę w noc
Weź mnie ze sobą i trzymaj mnie
Inaczej sam popędzę w noc

Nie chcę być tam sam
Bądźmy razem
Nocą
kiedykolwiek kiedy będzie czas
Bądźmy razem
Nocą
Jesteś wszystkim czym ja jestem
I wszystkim co płynie przez moją żyłę






Kiedy Bill przestał grać, wszyscy zaczęli bić brawo. Ale on patrzył tylko na Toma i na łzy, które spływały mu po policzkach.
- Kocham cię braciszku - powiedział. 
Tom wstał od stołu i podszedł do brata, który czekał na braterski uścisk.
- Ja ciebie też - wyszeptał Tom - I już się nie boję.

- Jak cię tak słucham, to mam wrażenie, że ten Bill co jawi się mediom jako słodki, delikatny chłopak wcale taki nie jest - stwierdził blondyn.
- Jest Alex, dla mnie jest. Ale proszę nie mów nikomu o tym. Wszyscy uważają, że to ja byłem prowodyrem tego wszystkiego i niech tak zostanie.
- Dobrze. A mogę mieć do ciebie prośbę ? - spytał blondyn.
- Jasne.
- Możesz mi puścić tą piosenkę, co zaśpiewał ci Bill?
Dredziarz wstał z łóżka i podszedł do swojego plecaka. Chwilę coś w nim grzebał, aż w końcu wyciągnął płytę i włożył ją do odtwarzacza. Usiadł na łóżku i sam wsłuchiwał się w głos, który tak bardzo kochał.
Alex zdawał się odpłynąć od rzeczywistości, jakby głos Kaulitza hipnotyzował. Po chwili spojrzał na Toma. Chłopak miał łzy w oczach.
- Tom, nie płacz - wyszeptał i usiadł obok niego. Objął go delikatnie. Tom nie chciał płakać, ale nagle poczuł się taki pusty bez Billa.
- Tak bardzo go kocham Alex i stracę go.
Blondyn nic nie powiedział. Nawet nie próbował go pocieszyć. Po prostu pozwolił mu płakać.


Tom długo nie mógł zasnąć. Myślał o Billu. Tęsknił za nim. Koszulka, z którą spał, powoli traciła zapach bliźniaka. Dredziarz przymknął oczy i westchnął. Wtedy drzwi do jego pokoju gwałtownie się otworzyły. Tom nie widział kto to, bo ktoś mu założył na głowę jakiś pokrowiec.
- Co pedale,zabawimy się? 
Usłyszał męski głos i śmiech kilku osób. Próbował się szarpać, ale kilka mocnych ciosów w brzuch pozbawiło go chęci walki. Czuł na sobie czyjś ciężar i kolejne uderzenia w twarz. Poczuł metaliczny posmak w ustach. Wiedział, że krwawi. Ktoś coś do niego mówił, ale powoli zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Czuł rozlewający się ból po jego ciele. Jedna z osób zaczęła ściągać mu spodnie.
- Błagam, nie - wyszeptał. Krew spłynęła mu do gardła.
- Wolisz wolno czy ostro, pedale ? 
- Proszę przestańcie.
Ktoś zacisnął dłoń na jego członku, co wywołało falę ostrego bólu. Kilka uderzeń w jądra, sprawiło, że zaczął płakać z bólu. Nie mógł złapać oddechu.
- Dawajcie tą butelkę. Zobaczymy jak będzie jęczał.
- Nie, błagam was - krzyknął ostatkiem sił.
Ostatnie co usłyszał to krzyk Alexa, a potem zapanowała ciemność i cisza.

czwartek, 6 grudnia 2012

Drabble ;-)

Drabble czyli coś krótkiego...Trochę więcej niż sto słów...





Moje zdjęcia wiszą w pokojach nastoletnich dziewcząt na całym świecie. Piszczą na mój widok. Wyciągają dłonie na koncertach, rozpaczliwie próbując mnie dotknąć. Widzę uwielbienie w ich oczach. Kochają mnie, pragną i pożądają. To cudowne uczucie.
Kiedy stoję przed lustrem uśmiecham się sam do siebie. Moje długie, czarne włosy lśnią i pięknie pachną. Ciemny makijaż podkreśla moje kocie oczy. Mam drobne, ale ponętne usta. Moja skóra jest idealna. Mam szczupłe ciało. Skórzane spodnie podkreślają moje długie nogi i seksowny tyłek. Biżuteria dopełnia wizerunku. Jestem idolem, bożyszczem nastolatek. Patrząc na siebie ich oczami, pokochałem siebie, zacząłem pożądać. Zagryzam delikatnie wargę, uwodząc moje własne odbicie. Wtedy pojawia się obok mnie Tom. Łapie mnie za rękę i uśmiecha się. Wie, że należę tylko do niego, bo on jest taki jak ja. Nie mógłbym być z nikim innym, bo potrafię kochać tylko siebie. On jest mną, ja nim.




                                                                    ***************






Do mieszkania braci Kaulitz wchodzi czerwonowłosa dziewczyna. Uśmiecha się do nich, jednocześnie szukając wzrokiem białej koperty. To dla niej tu przyszła, dla jej zawartości. Wkłada ją do torebki.
- Miejmy to już za sobą - mówi. 
Bill wtula się w brata. Mówi, że będzie tęsknił. Chce zapamiętać jego zapach, dotyk skóry, by przywołać go w głowie w czasie tych kilku godzin samotności. Serce mu pęka, gdy Dredziarz go mocno przytula i po chwili wypuszcza ze swych ramion.
-Wiesz, że tak trzeba- szepce - Robię to dla nas.
Widzi smutek w oczach brata, ale nie ma innego wyboru. Wychodzi z dziewczyną. Bill zostaje sam z butelką czerwonego wina.

Najpierw idą na zakupy, potem kolacja w restauracji i romantyczny spacer po parku. Idą trzymając się za ręce. On uroczo klepie ją po pupie. Każdy gest wyraża czułość i miłość. O północy odwozi ją do domu. Jadąc do mieszkania, wzdycha z ulgą. Pokaz skończony, teraz może wrócić do swojej jedynej, prawdziwej miłości.
Rano w internecie ukazują się zdjęcia i filmiki Toma  z dziewczyną. Gazety rozpisują się o ich wielkiej miłości. Wszyscy w to wierzą. On z Billem są bezpieczni. Ich uczucie jest bezpieczne. Dla oczu świata jest Ria, dla Toma jest i zawsze będzie tylko Bill.



****************



poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 6

Bardzo dziękuję, za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Cieszę się, że trochę was poruszyłam tym odcinkiem. Mam nadzieję, że dalej będziecie śledzić moje opowiadanie.
Scarlet May - Dzięki Tobie, zawsze pamiętam, żeby ciągle przykładać się do pisania i zwracać uwagę na szczegóły. Dzięki za Twoje uwagi.
A teraz zapraszam na kolejny odcinek.



O godzinie dziesiątej sala sądowa była wypełniona po brzegi. Sędzia zajął mu należne miejsce. Znów ogarnęło go dziwne uczucie, gdy patrzył na zgromadzonych ludzi.
- Witam wszystkich. Rozprawę rozpoczniemy wysłuchaniem mów oskarżenia i obrony. Proszę ławę przysięgłych o uważnie słuchanie. Zacznijmy od oskarżenia. Proszę, panie Racho.

Wysoki, szczupły brunet powoli wstał z krzesła. Poprawił marynarkę i wziął do ręki jakąś teczkę. Każdy detal jego ubioru, nawet kolor krawatu, był dokładne zaplanowane. Był bardzo młody i musiał zrobić dobre wrażenie, by wzbudzić zaufanie ławników.
- Z czym się państwu kojarzy słowo kazirodztwo?- Chwilę milczał wpatrując się w ławę przysięgłych - Na dźwięk tego słowa, na niektórych twarzach dostrzegłem grymas zniesmaczenia czy wręcz odrazy. To całkiem naturalna reakcja. Przecież związek między rodzeństwem to wykroczenie wobec tego co naturalne.
Bracia Kaulitz złamali wszelkie prawa - w tym moralne i społeczne. To nie podlega dyskusji. Biorąc pod uwagę fakt, iż są osobami publicznymi, idolami nastolatków, zniesmaczenie wzrasta. Nie będę rozwodził się nad tą kwestią. Fakt popełnienia przestępstwa jest tu oczywisty. Proszę państwa o wydanie rzetelnej oceny, opartej na faktach a nie na uczuciach czy sentymencie. Na to nie ma miejsca w sądzie.
Skrupulatnie obserwował reakcję ławników na swoje słowa. Po chwili wskazał dłonią na braci Kaulitz, zwracając się ponownie do ławników - Sprawiedliwość spoczywa w waszych rękach.
- Dziękujemy - powiedział Sędzia - Panie Krauze, proszę.

Adwokat podszedł bliżej ławników. Wziął głęboki wdech - Zapytam podobnie , jak mój przedmówca. Z czym się państwu kojarzy słowo kazirodztwo? A małżeństwo i przyjaźń? Te dwa ostatnie wywołują przyjemne odczucia. Miłość, rodzina, zaufanie, lojalność. Czy nie jest tak dlatego, że jest to ogólnie przyjęte? Przecież ludzie się rozwodzą, mężowe biją swe żony i dzieci, przyjaciele nas zawodzą i zdradzają. Ale o tym wolimy nie myśleć. Podobnie jak o tym, że pod słowem kazirodztwo może kryć się coś więcej niż seks, bo przecież z tym wielu osobom kojarzy się to słowo. Wolimy nie dostrzegać w nim miłości, bliskości, przywiązania - wartości , na których budujemy nasze rodziny i przyjaźnie. Dziś proszę pastwa o wyzbycie się wszelkich uprzedzeń i stereotypów. Proszę byście ocenili tych chłopców nie tylko umysłem, ale i sercem. Podejmijcie dziś niełatwą próbę zrozumienia ich relacji i dostrzeżenia w niej czegoś więcej niż fizycznej fascynacji. Dziękuję.
- My również dziękujemy, panie Krauze - powiedział sędzia - W takim razie zacznijmy przesłuchania. Postanowiłem, że będą one wyglądały inaczej, ze względu na niecodzienny charakter sprawy. Zebrałem listę pytań od oskarżenia i obrony i to ja będę przesłuchiwał oskarżonych..Biegli sądowi powołani w trakcie procesu będą przesłuchiwani w normalnym toku. Zacznijmy, panie Krauze...
- Obrona wzywa oskarżonego  Toma Kaulitza.
Bill ścisnął dłoń brat  pod stołem. Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach.
- Przepraszam...- wyszeptał, ale Tom już wstał i nie usłyszał jego słów.

Drzedziarz złożył przysięgę i wziął głęboki oddech.
Sędzia spojrzał na młodego chłopaka. Zaciskał nerwowo dłonie na spodniach. Czuł na sobie wzrok wszystkich zebranych osób.
- Panie Kaulitz, Tom. Opowiedz na o waszym życiu?
- To znaczy? - spytał niepewnie blondyn.
- To co wydaję ci się ważne, co może mieć wpływ na sprawę.

Tom chwilę milczał. Spodziewał się jakiś konkretnych pytań a nie swobodnej wypowiedzi. Spojrzał na Billa. Bliźniak uśmiechnął się i wysunął spod stołu dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym. Ich wspólny znak. Tom uśmiechnął się i wciągnął powietrze głęboko do płuc.
- Jesteśmy z Billem bliźniakami. Na ogół słowo to kojarzy się wszystkim z podobieństwem fizycznym , ale pod tym słowem kryję się niezwykła więź. Znamy się od zawsze. To swój dotyk poczuliśmy jako pierwszy a bicie naszych serc było pierwszym dźwiękiem jaki dotarł do naszych uszu. Mama wspominała , że jak byliśmy mali mieliśmy jedną ulubioną zabawę. Stawaliśmy po dwóch stronach kotary i przez nią dotykaliśmy się policzkami. Wywoływało to u nas sale śmiechu. Mama opowiedziała to lekarzowi rodzinnemu. Stwierdził,że to rzadkie , ale całkiem naturalne zachowanie przejęte z łona matki, kiedy nasze ciała stykały się ze sobą. Dla mnie dotyk brata jest czymś naturalnym , znam go od zawsze. Nasza naturalna więź wzmacniała się też wskutek wspólnie przeżywanych traumatycznych przeżyć, jak na przykład rozwód rodziców. Bardzo to przeżyliśmy.

Sześcioletni Bill leżał w łóżku i wtulał się w misia. Kolejne słone łzy wsiąkały w pluszowy materiał. Jego małe rączki zaciskały się na zabawce.
- Nie płacz - wyszeptał Tom.Delikatnie wsunął się pod kołdrę i objął ramionami brata.
- Czy tatuś nas już nie kocha? - zapytał czarnowłosy, cicho łkając.
- Kocha - odpowiedział Tom, sam ledwo powstrzymując łzy.
- To dlaczego nie chce z nami już mieszkać?
Tom nie znał odpowiedzi. Miał tylko sześć lat, nie rozumiał spraw dorosłych.
- Obiecał nas odwiedzać - tłumaczył mu starszy brat - Zobaczysz będzie dobrze. Zawsze będzie przy nas, tylko tak inaczej.
- Tom, ale ty nie będziesz przy mnie tak inaczej?
- Nie, głuptasie. Ja będę zawsze tak blisko ja twój miś.
- Mój miś - wyszeptał Bill i wtulił się w brata - Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie płacz już.
W tym dniu zrozumieli, że czasem miłość ma swoje granice - miłość ojcowska. Bill odstawił swojego pluszowego misia na półkę. Od tej chwili , kiedy było mu źle zawsze wtulał się w Toma.

- Czy zawsze wasza bliskość była dla wasz czymś normalnym? - zapytał sędzia.
- Tak, chodź nadszedł taki moment, kiedy zaczęło to się zmieniać.
- Co to za moment?
Tom delikatnie się zarumienił.
- No wie pan, kiedy zaczyna się rozumieć, że dotyk czy bliskość może mieć całkiem inny wymiar.
- A kiedy on nastał u was?
Tom spojrzał na brat. Bill wiedział o czym teraz wspomni jego bliźniak. Jego policzki pokryły się rumieńcem.
- Kiedy mieliśmy po 12 lat i leżeliśmy u siebie w pokoju, usłyszeliśmy dziwne dźwięki, dobiegające z salonu na dole domu. Cicho zeszliśmy i usiedliśmy w połowie schodów, kierując swoją uwagę na telewizor.

Simone spuściła głowę a jej twarz przybrała kolor purpury.
- Mama z Gordonem oglądali film dla dorosłych.
Na twarzach ławników pojawił się uśmiech. Tom zagryzł wargę i wziął głęboki wdech. Nie było mu łatwo opowiadać takie rzeczy.
- W szkole uczyliśmy się, że dziewczynki różnią się od chłopców, ale nie uczona nas dlaczego i jak można z tego faktu korzystać. Patrząc na ekran nie wiedzieliśmy dokładnie o co chodzi. Zobaczyliśmy nagość w całkiem innej odsłonie. I wtedy wypowiedzieliśmy słowa, które po raz pierwszy wskazały na diametralną różnicę między nami. Ja stwierdziłem "jakie ona ma duże cycki" a Bill " zobacz jakiego on ma dużego". Te kilka słów, niby mało znaczących, określało naszą kształtującą się seksualność.
- Czy rozumiałeś wtedy,że Bill jest homoseksualny?
- Nie, wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że dwóch mężczyzn może być ze sobą. Ale wtedy coś się zmieniło w Billu. Dziwne reagował, gdy chciałem go przytulić, albo się z nim kąpać. Wydaję mi się, że on wtedy podświadomie czuł czego chce.
- Ciebie?

Tom nie odpowiedział tylko westchnął -Po kilku dniach mama zarządziła, że czas, by Bill miał swój pokój. On nie chciał. Mama przeniosła jego rzeczy do sypialni obok. Powiedziała do mnie, że mam z nim porozmawiać, przekonać go, bo mnie posłucha. Żądała tak wiele. Miałem powiedzieć mu, że to cudowny pomysł, że będzie fajnie, kiedy sam nie mogłem się z tym pogodzić.  Nie rozumiałem dlaczego nas zmusza. Pierwszą samotną noc w pokoju przepłakałem. Wstałem opuchnięty. Kiedy zszedłem na śniadanie Bill jak zwykle modlił się nad jedzeniem. Miał zapłakane oczy. Mama załamała ręce kiedy nas zobaczyła. Przeprowadziła z nami rozmowę.
- Chłopcy wiem, że jest wam trudno. Do tej pory wszystko robiliście razem. Ale dorastacie, potrzebujecie własnej przestrzeni. To naturalne, że każdy ma swój kąt. Bill będziesz mógł urządzić pokój jak będziesz chciał. Ale zrozumcie to dla waszego dobra.
Bill rozpłakał się i przytulił do mnie - Możesz czasem spać ze mną - powiedział blondyn - Prawda, mamo?
Simone zacisnęła wargi. Nie takiej pomocy oczekiwała od Toma - Raz na jakiś czas - powiedziała chłodno.
Bill powoli zaczął się uspokajać. Spojrzał na brata. W oczach miał dziwne iskierki. Każdej nocy zakradał się do pokoju Toma. Nie umiał przecież zasypiać bez swojego misia.

- Zawsze starałem się go wspierać. W szkole siedzieliśmy w jednej ławce. Nauczycielka często zwracała uwagę Billowi, że ma się nie przytulać do mnie na lekcjach.Czasem po prostu lubił oprzeć mi się na ramieniu i tak słuchać albo przysypiać, bo  i tak kilka razy się zdarzyło.Kiedy kilka razy koledzy nas wyśmiali przestał to robić. Chodź czasem pod ławką łapał mnie za rękę. W czwartej klasie dołączyli do szkoły Gus i Geo. Dość szybko się polubiliśmy. Zaczęliśmy ich do siebie zapraszać, chodź wcześniej nie mieliśmy takiego zwyczaju, bo zawsze wystarczało nam nasze  towarzystwo. Szybko odkryliśmy,że lubimy muzykę. Gus grał na perkusji a Geo na gitarze jak ja. Mama cieszyła się bardzo, że zaprzyjaźniliśmy się z nimi, ale miała dość ciągłego naszego grania w domu. Pozwoliła nam zająć garaż. Kiedy mieliśmy po 14 lat, nasz świat stanął na głowie. Założenie zespołu Tokio Hotel wszystko zmieniło. Nas też. Sława odsłoniła przed nami swoje jasne ale i ciemne strony. Jeden z najlepszych okresów w naszym życiu, w pewnym momencie przerodził w najgorszy koszmar.
- Dziękujemy Tom - powiedział sędzia - Przesłuchania zostaną wznowione za dwa dni.

Bill cicho jęknął.Znów miał spędzić dwa dni bez brata. Dla niego to było jak wieczność. Kiedy Tom usiadł obok niego czarnowłosy obdarzył go jednym z najcudowniejszych uśmiechów. Tom odwzajemnił się tym samych.
- Świetnie się spisałeś - powiedział adwokat. Bill ścisnął dłoń brata.
- Dwa dni szybko miną - wyszeptał Tom, widząc jak na twarzy czarnowłosego maluje się smutek- Kocham cię - wyszeptał.
- Ja ciebie też.
Po chwili policjant odprowadził Toma do radiowozu.



Artykuł w gazecie Der Spiegl
"Przekroczone granice?"

Dziś rozpoczęła się pierwsza rozprawa karna, rozpoczętego wczoraj procesu braci Kaulitz. Oskarżenie i obrona wygłosiło swoje mocy. Potem rozpoczęto przesłuchanie Toma Kaulitza, które prowadził sam sędzia. W czasie zeznawania, straszy z bliźniaków podkreślał niezwykłą więź jaka łączy go z bratem. Pierwszy raz też publicznie został potwierdzony homoseksualizm Billa, o którym spekulowano miesiącami. Niektóre wspomnienia Toma rozbawiły słuchaczy, inne wywoływały współczucie.
Jeden z obserwatorów procesu powiedział, że to wszystko jest na pokaz a opowiadanie Toma jest zbyt ckliwe, po czym pewna kobieta dodał "" Może i ckliwe, ale bardzo realistyczne. Niezwykłe było to jak zerkał na swojego brata, szukając u niego niemego wsparcia".
Rzeczywiście proces pozwala nam poznać braci Kaulitz od całkiem innej strony. Za dwa dni ciąg dalszy przesłuchań. Zapraszam do czytania relacji.


Red. Peter Minz


                                                                         *******
Ta historia z opowiadania Toma, o zabawie z bliźniakiem w dotykanie się policzkami przez kotarę, jest oparta na autentycznym przykładzie pewnych dwuletnich bliźniaków.






piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 5

 Zapraszam wszystkich na kolejny rozdział. Nie jestem znawcą prawa ani przebiegu rozpraw sądowych, więc ich wygląd może znacznie odbiegać od ogólnie przyjętych norm. Bardziej chodzi mi o oddanie emocji niż przedstawienie samej procedury. W odcinak z procesami na końcu każdego będzie pojawiał się artykuł w gazecie, jednego z dziennikarzy. Mają one pokazać jak to wszystko jest lub może być postrzegane przez innych. I bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarze. Dają mi wielkiego kopa do pisania.






Budynek Sądy Najwyższego budził respekt. Za jego grubymi murami ważyły się ludzkie losy i dramaty. Posąg kobiety trzymającej wagę, z przepaską na oczach, był obietnicą sprawiedliwości i niezawisłości tej instytucji.

Kiedy samochód państwa Kaulitz zatrzymał się pod budynkiem, tłum dziennikarzy otoczył auto. Bill miał problemy, by otworzyć drzwi i wyjść. Do jego uszu dobiegały kolejne pytania i szczęk aparatów. Wszyscy chcieli sfotografować Billa - przestępce.
- Nie wolno mi rozmawiać z prasą - powiedział spokojnie, ale stanowczo chłopak.
- W taki razie powiedz nam coś o sobie - zaczął mówić jeden z pismaków - Przywykłeś już do pustego łóżka?
Bill zaskoczony pytaniem, nie wiedział co powiedzieć.
- Tęsknisz za bratem albo chłopakiem, bo teraz to trudno określić? - ciągnął mężczyzna.
- Tęsknie, ale...
- Nic nie mów - upomniał go adwokat.
Natarczywy dziennikarz widząc, że nic tu nie osiągnie, pokazał swoją przepustkę strażnikom stojącym przy wejściu do sądu i wszedł do budynku. Po kilku minutach Kaulitzowie z pomocą ochroniarzy, poszli w jego ślady.

W budynku mijali ich różni ludzie. Pracownicy zajęci swoimi obowiązkami, ludzie czekający na rozprawy. Ktoś siedział na ławce i płakał, mężczyźni w togach ściskali sobie ręce. Za licznie zamkniętymi drzwiami  rozgrywały się ludzkie tragedie. Dla Billa było to zupełnie obce miejsce. Czuł ogarniający go niepokój. Tylko Tom mógł mu przynieść ukojenie.
- Sala 169- powiedział adwokat, spoglądając na tablicę z rozpisanymi rozprawami.
Powoli wchodzili na drugie piętro. Czarnowłosy nerwowo poprawiał włosy i ubranie.
- Dobrze wyglądam, mamo?
- Tak, synku.
- Ale na pewno?
- Tak , kochanie - Kobieta chciała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko dziwny grymas. Chciałabym, by ubranie było twoim jedynym zmartwieniem - pomyślała, patrząc na syna.
Szukając swojej sali, minęli natrętnego dziennikarza, który spuścił głowę i wbił wzrok w podłogę. Nie chciał zwracać na siebie nie potrzebnie uwagi.
- To tutaj- powiedział Krauze, adwokat chłopców. Przy drzwiach stały dwie drewniane ławeczki, zachęcające do zajęcia miejsca przez oczekujących na swoją kolej. Wszyscy usiedli, tylko Bill chodził nerwowo wszerz korytarza. Chwile wkładał palce do ust, zeskrobując lakier zębami. Simone wciąż patrzyła na syna. Nie była wstanie pojąc, co się teraz działo w jego sercu i umyśle. Eksplozja uczuć i myśli.

W pewnym momencie czarnowłosy zatrzymał się. Jego oczy zaiskrzyły się, a na ustach pojawił niezwykły uśmiech. Jego twarz wręcz promieniała. Przyspieszony oddech zdradzał jego ekscytację. Simone ścisnęła dłoń Gordona. Nie musiała odwracać głowy, by wiedzieć, że na horyzoncie pojawił się Tom.
- Spójrz na niego - wyszeptała kobieta do męża. Gordon uśmiechnął się i machnął ręką w stronę Toma. Chłopak wraz z policjantem zbliżali się bardzo powoli. Na twarzy Dredziarza malowały się bliźniaczo podobne emocje.
- Dzień dobry - powiedział chłopak, mijając rodziców, ale nawet nie spojrzał w ich stronę. Podszedł blisko brata. Chwilę tak stali, wpatrując się w siebie. Tom dłonią dotknął twarzy Billa, upewniając się, że na pewno stoi on tak blisko niego. Badał strukturę jego skóry, którą wspominał w czasie samotnych nocy w ośrodku. Po twarzy bliźniaka spłynęło kilka łez. Dredziarz nie mógł dłużej się opierać. Złapał go za ramię i przyciągnął do siebie. Głośno westchnął, jakby poczuł niewyobrażalną ulgę. Trzymał w swych ramionach swój najcenniejszy skarb. Wplótł rękę we włosy Billa, przyciskając jego twarz do swojej. Czuł na swej skórze łzy brata. Obj milczeli. Żadne słowa nie były wstanie oddać tego, co teraz czuli. Nagle przestał istnieć dla nich świat. Byli tylko oni dwaj, złączeni w bratersko-miłosnym uścisku.
- Boże, Bill...- wyszeptał Tom. Nadmiar uczuć blokował słowa.
- Umierałem bez ciebie - powiedział szeptem Bill, wprost do ucha brata.
- Kocham cię. Tak bardzo tęskniłem.
Czarnowłosy zacisnął dłonie na jego marynarce, nie mogąc opanować wzruszenia.
- Ja też braciszku.... Moje kochanie... - odpowiedział.

Simone chciała wstać i przytulić synów, ale Gordon ją zatrzymał - Zostaw ich, skarbie. Oni potrzebują teraz tylko siebie.
Bliźniacy stali z dala o innych. Bill usiadł na parapecie, a Tom stanął między jego udami. Nie odrywali wzroku od siebie. Dredziarz cały czas ściskał dłoń brata. Szeptali coś między sobą i uśmiechali się. Razem tworzyli swój własny świat, znajomych tylko sobie gestów i słów. Jego fundamenty powstały już w łonie matki.
- Teraz będziemy widywać się częściej - powiedział starszy Kaulitz - Może rozprawy będą codziennie.
- A co zrobimy potem? Przecież cię skażą. Może powiemy prawdę.
- Tak, naszą prawdę. Kocham cię i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
- A ja z tego samego powodu, chce chronić ciebie.
- Już o tym rozmawialiśmy, pamiętasz? - zapytał Tom - Coś wymyślę, najważniejsze żebyś ty był cały i bezpieczny. Obiecaj mi, że bez względu na wszystko będziesz milczał.
- Tom...
- Obiecaj!
- Dla ciebie wszystko.

Na korytarzu zaczęli pojawiać się inni dziennikarze i osoby, które chciały się przysłuchiwać rozprawie. W końcu był to proces otwarty. Właśnie tego chciał Tom.
- Chłopcy, chodźcie tutaj - powiedział adwokat.
- Panie Krauze, czy Bill będzie musiał zeznawać?- spytał Dredziarz.
- W procesie o kazirodztwo tak, ale o zabójstwo może odmówić składania zeznań, ponieważ jesteś jego bratem.
Tom westchnął - To dobrze. Bill skorzysta z tego prawa.
- Ale Tom - czarnowłosy jeszcze raz próbował zaprotestować.
- Bez dyskusji - powiedział starszy Kaulitz. Jego bliźniak spuścił głowę i zamilkł. Simone zawsze złościło, że Bill jest bardziej skłonny słuchać brata, a nie jej.

- Mam dość - krzyczała kobieta- Jedz to śniadanie. Wyglądasz jak siódme nieszczęście. Ludzie pomyślą, że cię głodzę.
- Nie jestem głodny - odpowiedział Bill.
- No, zdziwiłabym się gdybyś był. Tom już zapomniał, że jadł, a ty się ciągle modlisz nad tą kanapką.
- Nie będę jadł - powiedział chłopak podniesionym głosem - Mam szesnaście lat i nie możesz mnie zmuszać.
Simone położyła ręce na biodrach i westchnęła - Ale jak ostatnio w czasie próby zemdlałeś, bo nic nie jadłeś, to ja wiozłam cię na pogotowie. Mam dość martwienia się o ciebie.
- Raz mi się zdarzyło. 
- Raz? To spójrz w lustro. Wyglądasz jakbyś jadł raz dziennie.
Tom stał z boku i przysłuchiwał się też bezcelowej rozmowie. Uśmiechał się delikatnie pod nosem, spoglądając na brata. Czasem bezsilność jego matki go rozbawiała.
Dredziarz usiadł koło Billa. Podsunął talerz bliżej niego.
- Masz zjeść śniadanie. Masz 10 minut - powiedział spokojnym, ale stanowczym głosem.
- Ale...
- Bez dyskusji.
Po kilku minutach po kanapce zostały okruszki.

Powoli wszyscy zajmowali swoje miejsca, na sali sądowej. Bill nerwowo zaciskał dłonie, ale kiedy Tom złapał go za rękę, uspokoił się.
- Proszę wstać, Sąd idzie - oznajmiła urzędniczka.
Sędzia zajął swoje miejsce. Ogarnął salę wzrokiem. Nie spodziewał się, aż takich tłumów.
- Witam wszystkich obecnych. Ogłaszam rozpoczęcie procesu pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza oskarżonych o kazirodztwo. W późniejszym toku postępowania, zostanie dołączone oskarżenie o zabójstwo   w stosunku do starszego z braci. Zapoznałem się z aktami sprawy i materiałem dowodowym. Byłem skłonny  rozważyć tą sprawę z trybie zaocznym, ale na prośbę oskarżonych proces będzie jawny. Po mojej prawej stornie zasiadło 12 przysięgłych. Zaczniemy rozprawę od zaprzysiężenia ich , odczytania aktu oskarżenia i wyznaczymy datę pierwszej karnej rozprawy. Proszę zaczynać- powiedział Sędzia do urzędniczki.

Kobieta podchodziła po kolei do każdego ławnika, który przysięgał kierować się sprawiedliwością  i ustanowionym prawem. Potem prokurator przeczytał akt oskarżenia - Oskarża się pana Billa Kaulitza i Toma Kaulitza o złamanie kodeksu prawnego nr 212 paragraf 1, ustęp 2. Jest to przestępstwo dopuszczenia się kazirodztwa z osobą spokrewnioną w stopniu II, w linii bocznej. Podlega to karze do 3 lat więzienia i zakazem na wszelkie kontakty przez okres wyznaczonej kary. Ze względu na charakter oskarżenia, w grę chodzi też złamanie norm moralnych i społecznych .Dodatkowo oskarża się Toma Kaulitza o zabójstwo Andreasa Graya, przyjaciela obu oskarżonych. Za to przestępstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Przy słowie "dożywotniego'', Bil zadrżał i ścisnął dłoń brata. Spojrzał na niego ze łzami w oczach. W tym momencie naprawdę zaczął czuć strach, że może go stracić bezpowrotnie. Jego oddech był przyspieszony.
- Uspokój się - wyszeptał Tom - To nie jest teraz ważne.
Czarnowłosy wziął głęboki wdech, ale to wszystko wywoływało w nim zbyt wiele emocji. Czuł jak traci grunt pod nogami, a jego jedyny, znany stały ląd odpływa w nieznanym kierunku. Pośród kilkudziesięciu ludzi, poczuł się bardzo samotny. Miał stracić osobę, którą kochał najbardziej. Najgorsze było to, że to właśnie ta osoba nie chciała, by jej pomógł.
- Wyznaczam rozprawę na 10 rano, dnia jutrzejszego - powiedział Sędzia.
Tom uśmiechnął się do Billa - Widzisz, jutro znów się zobaczymy. Pamiętaj, że cię kocham najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też -powiedział Bill. Po chwili policjant wyprowadził Toma z sali sądowej, a czarnowłosy się rozpłakał. Simone podeszła szybko do syna i przytuliła go - Już dobrze, kochanie. On by nie chciał, żebyś płakał.Wracajmy do domu.



Artykuł w gazecie der Spiegel
" Przekroczone granice ?"

Dziś rozpoczął się głośny proces braci Kaulitza. Idole naszych dzieci, zostali oskarżeni o kazirodztwo. W Niemczech, w ostatnich latach odnotowano kilka takich przypadków. Żaden z nich jednak nie dotyczył rodzeństwa i nie miał charakteru homoseksualnego. Oczywiście, nie mam nic do gejów, ale co za dużo to nie zdrowo.
Bliźniacy zdają się być zagubieni całą tą sytuacją. Bill po za wyznaniem "Tęsknię za bratem'', nic szczególnego nie powiedział. O wiele więcej mogłem się dowiedzieć, obserwując ich spotkanie, po prawie miesięcznej rozłące. Cóż mogę powiedzieć? Były łzy, czułe gesty i braterskie uściski. O ile tak je można jeszcze nazwać. Jak dla mnie to sek, drugs i rock'n roll, ale każdy ma prawo do własnej opinii. I na tym polega fenomen tego procesu. Nie tylko ma on ocenić winę oskarżonych, ale i dać możliwość społeczeństwu, wyrobienia sobie na ten temat opinii. Co do jednego nie ma wątpliwości - kazirodztwo jest przestępstwem i podlega karze.  Zobaczymy czy bliźniacy nas przekonają, czy wyjście po za dopuszczalne normy można jakoś wyjaśnić. A może miłość nie ma granic? A jeśli takie istnieją, to kto ma prawo je wyznaczać?
Zachęcam wszystkich do śledzenia moich spostrzeżeń z procesu.
                                                                                                               Peter Minz




sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 4

Dziękuje wszystkim za cierpliwość. Odcinek wnosi trochę nowych informacji, ale nie wiem, czy coś wyjaśniają czy bardziej komplikują sytuację. Życzę miłego czytania. Rozdział niesprawdzony.







Tom liczył godziny do spotkania z Billem.
- Jeszcze tylko jedna noc - pomyślał. Usiadł na łóżku i skrzyżował nogi. Plecami oparł się o zimną ścianę. Odczuwał wielką radość mieszającą się ze strachem. Ale tak naprawdę nic się dla niego teraz nie liczyło - rozprawa, zeznania czy grożący mu wyrok. Ważne było, że znów spojrzy, chodź na chwilę w te cudowne brązowe oczy brata, w których zakochał się bez pamięci.

Spójrz na mnie - powiedział Tom do siedzącego na łóżku Billa. Bliźniak jednak milczał i nie reagował na jego słowa. Dredziarz usiadł obok niego. Dotknął ręką jego twarzy i pogłaskał mokry od łez policzek. Czarnowłosy przymknął oczy i wtulił buzię w otwartą dłoń brata. Było to jak odruch bezwarunkowy, naturalna reakcja na bodziec. Dotyk brata zawsze wywoływał u niego potrzebę bliskości. Nie kontrolował tego.
- Popatrz na mnie, błagam cię. Unikasz mnie od kilku dni. To co się wydarzyło...przepraszam cię.
- To moja wina - wyszeptał Bill.
- Nie, tylko ja...Kiedy mnie pocałowałeś na jeziorem, nie wiedziałem co mam robić. Zaskoczyłeś mnie. 
- Myślałem, że tego chcesz. To wszystko co się ostatnio wydarzyło, czułem, że pragniemy tego obaj. Ale wtedy ty wstałeś  i odszedłeś. Nie powiedziałeś nic. Mogłeś krzyknąć, uderzyć mnie, cokolwiek. Nie sądziłem, że jestem ci, aż tak obojętny.

Tom westchnął i położył dłoń na udzie brata - To nie obojętność, tylko zagubienie połączone z narastającym strachem. Pragnąć czegoś, a po to sięgnąć to dwie całkiem inne kwestie. Bałem się tego co teraz będzie. Kiedy oderwałeś ode mnie usta, nie mogłem złapać oddechu. Spojrzałem w twoje oczy. W ich brązowej barwie odbijało się zachodzące słońce. Były pełne uczuć i emocji. I wtedy poczułem , że tego właśnie pragnę. Byś zawsze był tak blisko mnie, bym mógł widzieć w nich swoje odbicie. I to mnie przeraziło .

Bill spojrzał na brata, a Tom cicho jęknął, tonąc w jego czekoladowym spojrzeniu. 
- Nie wiem co robić - wyszeptał starszy z bliźniaków.
Czarnowłosy przytulił go, czując drżenie jego ciała - To nic. Ja wiem - powiedział Bill - Już zawsze chce patrzeć tylko na ciebie.

Po policzkach Toma spłynęło kilka łez. Tak bardzo tęsknił za bratem. Za dźwiękiem jego głosu, zapachem ciała, ciepłem dotyku. I za jego uśmiechem, który zawsze wywoływał w nim radość.
Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? - zapytał Alex.
- Jasne - odpowiedział chłopak, szczerze się do niego uśmiechając. To właśnie dzięki niemu rozłąka z bliźniakiem była trochę lżejsza dla niego, a ból w sercu ciut mniejszy.
- Jak się czujesz przed jutrzejszym dniem? - zapytał chłopak, opierając się o biurko.
- Dobrze. Chciałbym mieć to już za sobą.
- Obiecałem ci, że dam ci czas byś mi powiedział za co tu jesteś, ale ten proces jest tak głośny, a internet wypełniony informacjami, że...
- Już wiesz - dokończył Tom. Westchnął cicho i spojrzał w stronę okna. Jasne światło księżyca wpadało do pokoju.
- Wiem tylko to co przeczytałem, ale nie oznacza to,że znam prawdę.
Dredziarz spojrzał na niego i wskazał miejsce obok siebie na łóżku. Alex usiadł powoli i wiercąc się chwilę, usadowił się wygodnie.
- Pewnie masz trochę pytań? - powiedział Tom - Jutro zadadzą mi ich kilkadziesiąt, więc parę dziś wieczorem będzie dobrą rozgrzewką. Co chciałbyś wiedzieć ?
- Tylko to co masz chęć mi powiedzieć. Czy ty i twój brat jesteście ze sobą jak normalna para?
- Chciałbym ci powiedzieć,że jesteśmy normalną parą, ale sam rozumiesz. Wiem o co pytasz. Tak łączy nas to co inne pary.
- Na każdej płaszczyźnie?

Tom pokiwał głową - Nie oczekuje,że mnie zrozumiesz albo zaakceptujesz. Ale to co nasz łączy ciężko zdefiniować. Jesteśmy bliźniakami. Już to sprawia, że jest między nami niezwykła więź. Byliśmy ze sobą od zawsze. A kiedy braterska silna więź ewoluowała w coś innego, stała się uczuciem, którego nic nie może przerwać. Alex, ja nie potrafię bez niego żyć, oddychać.

Blondyn chwilę milczał, wpatrując się w brązowy dywan leżący na podłodze.
- Kilkanaście lat temu homoseksualizm był czymś nowym i napiętnowanym, z czasem zaczęło się to zmieniać. Może kiedyś i takie związki jak wasze będą funkcjonować za społecznym przyzwoleniem. Po prosu ludzie muszę zrozumieć a przynajmniej spróbować.
- Nie będą Alex . Przecież to wbrew naturze. Obaj to wiemy i tego nic zmieni nic.
- Są kraje, w których jest to tolerowane.
- Dzięki - powiedział Tom i westchnął.
- Za co?
- Za twoją reakcję. Nie oceniłeś mnie ani nie skrytykowałeś.
- Lubię cię, Tom. Może to jest klucz do akceptacji tego. Wiesz spędzamy ze sobą ostatnio sporo czasu.
Uwielbiam te wieczory, kiedy razem gramy albo tylko rozmawiamy. Czuję się przy tobie bardzo swobodnie.  Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jesteś gejem. Zachowujesz się jak normalny facet a nie jak...
- Ciota? - zaśmiał się Dredziarz - Widzisz Alex, tak naprawdę nie czuję się gejem. Zawsze interesowałem się dziewczynami. Byłem z jedną w związku przez kilka miesięcy. W sumie to dopiero Bill obudził we mnie pociąg do mężczyzn. Zacząłem zwracać na facetów większą uwagę, ale tylko on mnie kręci.
-Ale jak to się stało? Tak nagle zrozumieliście, że łączy was coś więcej niż tylko braterskie więzy?
- Nie, to nie było żadne olśnienie. Nie potrafię ci tego opisać. Przez ostatni dwa lata wiele razem przeszliśmy. To zmieniło nas i nasz sposób patrzenia na siebie. Kiedy po raz pierwszy pomyślałem o Billu jak o o kimś więcej niż bracie, wstąpiłem na ścieżkę prowadzącą przez piekło.Uwierz mi, to była długa i ciężka droga. Ciągła walka z uczuciami, pragnieniami, zasadami wpajanymi od dziecka. Ale na jej końcu Alex był raj.
- A teraz jak się czujesz?
- Jak wygrany. Dokonałem słusznego wyboru i bez względu na wszystko, nigdy nie będę tego żałował.
- A to zabójstwo?
Tom wzdrygnął na dźwięk tego słowa - Przepraszam cię, ale nie chce o tym rozmawiać.
Alex usiał bliżej niego i położył mu rękę na ramieniu - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Tak bardzo chciałbym pojechać tam z tobą i być przy tobie.
Kaulitz spojrzał na chłopaka, w którego oczach malował się prawdziwy smutek.
- Doceniam to i dziękuje, że jesteś przy mnie.
- Od czego są przyjaciele - powiedział Alex. Jego dłoń zacisnęła się na bawełnianej pościeli, a ciało przeszył dziwny dreszcz. Czuł, że jest mu coraz trudniej.

Od chwili, gdy Bill dowiedział się o dacie procesu, nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Wziął sobie do serca słowa Gordona . Zaczął jeść i zadbał o siebie.Chciał pokazać się Tomowi w jak najlepszym wydaniu. W ostatni wieczór wywalił pół szafy na łóżka zastanawiając się w co się ubrać. Ostatecznie postawił na klasykę. Grafitowy garnitur, czarna koszula i szaro-srebrny krawat. Wziął go do ręki i uśmiechnął się, przypominając sobie sytuację, kiedy ostatni raz miał do na sobie.

Bill zmęczony rzucił się na łóżko. Całodzienna sesja wykończyła go całkowicie. 
- Tom rozbierz mnie, bo nie mam siły - powiedział do brata, który oglądał w laptopie zdjęcia bliźniaka.
- Jak ja zacznę cię rozbierać, to na pewno nie będziesz odpoczywał - zaśmiał się Tom, spoglądają na brata - Wyszedłeś na tych zdjęciach naprawdę super. Świetnie ci dobrali stylizację, chociaż osobiście wolę cię bez niczego. 
Dredziarz wstał z krzesła i podszedł do Billa. Stanął między jego nogami i nachylając się nad nim,  pocałował go  wsuwając mu język do ust.
- Mmmm- wyszeptał Bill - No dalej rozbierz mnie.

Tom powoli rozpinał guziki czarnej satynowej koszuli, odkrywając ciało brata. Delikatnie zaczął całować jego nagą szyję i tors - Cudownie pachniesz - wyszeptał. Bill cicho jęknął gdy brak zaczął lizać i ssać jego sutki. Wiedział,że bliźniak uwielbia tą pieszczotę. Schodził coraz niżej. Po chwili pozbawił Billa spodni i bielizny. Młodszy Kaulitz leżał nagi w samym krawacie. 
- Jesteś taki seksowny - powiedział Tom. 

Językiem przejechał po jego jasnym brzuchu, składając kilka pocałunków na tatuażu w kształcie gwiazdki. Bill czuł jego ciepły oddech blisko swojej męskości. Uwielbiał, kiedy Tom pieścił go w ten sposób. Głośno jęknął, gdy usta blondyna objęły jego członka. Wplótł palce we włosy brata , wypychając swoje biodra w górę. Tom szybko nauczył się sprawiać mu przyjemność w idealny sposób. Nagle Tom gwałtownie przerwał pieszczotę. Zbliżył się do brata i pociągnął go na krawat, zmuszając by siadł na krawędzi łóżka. Pocałował go namiętnie kilka razy. Okrakiem usiadł na jego biodrach, powoli opadając na męskość brata. Jęknął, gdy Bill wszedł w niego do końca. Srebrny krawat oplótł sobie na nadgarstku, trzymając czarnowłosego blisko siebie. Rytmicznie unosił się i opadał. Młodszy Kaulitz tłumił jęki w jego ustach, co chwilę łącząc się z nim w pocałunku. Wsunął dłoń między ich ciała i zaczął pieścić Toma. Teraz obaj zatracali się w intensywnych doznaniach. Kiedy czuli, że któryś zaraz dojdzie, zatrzymywali się, by na chwilę ochłonąć. Potem znów ogarniała ich dzika żądza. Uwielbiali kochać się ze sobą długo i intensywnie. Po każdym razie, Tom zatracał się w Billu jeszcze bardziej.

Poranek w dniu procesu, w domu Kaulitzów, był bardzo nerwowy. Simone zrobiła śniadanie, chociaż wiedziała, że nikt nic nie przełknie. Co chwilę przystawał, a jej oczy napełniały się łzami. Właśnie tego dnia bała się od wielu miesięcy. Sięgnęła ręką do starego ceramicznego pojemnika i wyciągnęła papierosa. Po chwili wyszła na ganek.
- Przecież już tego nie robisz- powiedział ciepłym głosem Gordon. Podszedł do niej i objął w pasie, kładąc głowę na jej barku.
- Boję się - wyszeptała.
- Czego?
- Jak to wszystko dalej się potoczy. Co będzie z Tomem? Co ja powiem, jak mnie wezwą na świadka? Jak mam zeznawać?
- Skarbie - powiedział mężczyzna i przytulił ją jeszcze mocniej - Jak ci serce dyktuje. Sawa wiesz co czujesz i myślisz o tym wszystkim.
Simone westchnęła - Dzień dobry - powiedziała, widząc w ogródku stojącą sąsiadkę, ale kobieta tylko spojrzała na nią i nic nie odpowiedziała.
- Patrzą na mnie jak na wybryk natury. Matkę, która wychowała synów na dwóch zboczeńców. Nic nie wiedzą, nie rozumieją, ale oceniają prędko.Chciałam im tego oszczędzić, ochronić ich przed tym...
Gordon nie bardzo wiedział jak rozumieć jej słowa.
- Każda matka chce troszczyć się o swoje dzieci.
- Ja chciałam to przeczekać...
- Co?
- Te ich głupi wiek, kiedy młodzi poszukują siebie, swojego miejsca. Precyzują swoje upodobania i pragnienia.
- Ty wiedziałaś? - spytał Gordon.
- To moje dzieci, kochanie. Znam je doskonale. Pamiętasz sytuację, kiedy Tom dostał zaproszenie za sesję zdjęciową skejtowskich ubrań Pumy ?
- Tak, wyjechał wtedy z Kate na tydzień do USA. Bill źle to zniósł.
- Źle? Błagam cię Gordon.

-Dlaczego ona z nim ma jechać. Przecież ja bym mógł - krzyczał Bill do Simone - Przełóżmy te dwa wywiady dla Der Spiegel i polecę z nim. Mamo proszę...
- Nie kochanie, daj bratu zrobić coś dla siebie. Kate to jego dziewczyna, chcą razem trochę pobyć.
- Już nie długo - rzekł ze złością czarnowłosy.
- Młody człowieku, upominam cię. To, że masz brata bliźniaka nie oznacza, że macie żyć jednym życiem. Uspokój się.
Żegnając się Bill i Tom siedzieli na kanapie, długo rozmawiając. Tom co chwilę dotykał Billa, to za ramię, udo czy rękę. Na koniec przytulił go mocno i pocałował w czoło. Simon, aż wzdrygnęła widząc to pożegnanie. Mieli po 17 lat. Chłopcy w ich wieku, nie są skłonni okazywać uczuć.

Kiedy Tom wyjechał, Bill płakał każdej nocy. Spał w pokoju brata, w jego koszulce. Prawie nic nie jadł. Ciągle warczał na Simone. Kiedy udzielał jednego z wywiadu, na pytanie co u niego słychać, odpowiedział tyko - Nic, Tom wyjechał...
Gdy Dredziarz wrócił , od razu poszedł z Billem do pokoju. Kate stała chwilę w przedpokoju. 
- Chciałam się pożegnać - powiedziała - Łzy napłynęły jej do oczu - Odchodzę z ekipy. Tom ze mną zerwał. Przepraszam, ale nie jestem w stanie z nim pracować.
- Ale dlaczego? Co się stało? - spytała Simone.
- Nie wiem...Powiedział, że ma kogoś. Myślałam, że pęknie mi serce.
- Przykro mi Kate - wyszeptała kobieta i przytuliła płaczącą dziewczynę.

- Jestem gotowy - powiedział Bill, patrząc na mamę i Gordona. Na jego twarzy gościł uśmiech. Simon podeszła do niego i przytuliła.
- Mamo, wygnieciesz mi koszulę.
- Chciałabym, żebyś po procesie też potrafił się tak uśmiechać jak teraz - wyszeptała kobieta. Łzy popłynęły po jej policzkach.
- Uwierz mi, że jeżeli proces skończy się źle, będziesz chciała tylko bym żył. Uśmiech nie będzie miała już żadnego znaczenia.
- Bill, nie strasz mamy - powiedział Gordon - Jedźmy już.






sobota, 10 listopada 2012

Ogłoszenie

Z powodu awarii internetu w najbliższym czasie nie będę mogła dodać nowego odcinka. Mam nadzieję, że to będzie krótka przerwa. Pozdrawiam i bardzo mi przykro.

wtorek, 30 października 2012

Rozdział 3

Dziękuje wam za komentarze. Ciężko mi idzie to opowiadanie, ale naprawdę się staram. Pozdrawiam wszystkich czytających.



Minęły dwa tygodnie, odkąd rozdzielono bliźniaków.Był to dla nich najgorszy okres w ich życiu. Byli tak blisko siebie, a jednocześnie dzieląca ich odległość była nie do pokonania. Tom spędzał dużo czasu z Alexem. Odkryli w szybkim czasie jak wiele ich łączy - muzyka, filmy, gra na gitarze. Czasami Alex wieczorami dawał popis swoich umiejętności i Dredziarz był pod wielkim wrażeniem. Chodź ostatnio często się śmiał, jego serce krwawiło. Dni mijały spokojnie, ale noce były zakrapiane jego łzami. Co wieczór wpatrywał się w księżyc licząc, że Bill też to robi.

- Porozmawiaj z nim -powiedziała Simone do swojego męża. Gordon siedział w kuchni i popijał czerwone wino.
- Ja wiem, że jest ci ciężko, ale ja już nie wiem co robić. Bill praktycznie nic nie je, siedzi zamknięty w pokoju i nikogo nie chce widzieć. Boję się o niego. W sumie już bym wolała, by zaczął się proces. Może gdy zobaczy znów Toma...- kobiecie załamał się głos.
Gordon wciąż wpatrywał się w blat kuchennego stołu, zataczając palcem kółka na jasnej powierzchni.
- Myślisz, że ze mną będzie chciał rozmawiać? Co ja mam mu powiedzieć? - zapytał mężczyzna.

Simone podeszła do męża i przytuliła go. Po jej policzkach popłynęły łzy - To moje dziecko - wyszeptała - Mój synek. Nie mogę patrzeć jak cierpi. Nie pochwalam tego ich związku, ale to moje maleństwa - Kobieta nie mogła pohamować łez.
- Ciągle o nich myślę. Kiedy patrzę na Billa, widzę tą scenę z taśmy. Oglądałem ją kilkakrotnie, przepraszam ...Wie, że nie powinienem, ale...
- Nie chce tego słuchać - powiedziała Simone - A tym bardziej oglądać.
Mężczyzna przytulił kobietę - Wybacz mi. Próbuje to wszystko sobie jakoś poukładać. To też moje dzieci - wyszeptał Gordon - Byłaś u Toma?
Kobieta nie odpowiedziała.
- Mam wrażenie, że winisz go za to wszystko.
- Sama nie wiem - odpowiedziała przez łzy - Kocham go bardzo, ale w głębi siebie czuję, że gdyby nie on to Bill, by się nie posunął do takich rzeczy.
Mężczyzna westchnął. Nie zgadzał się z żoną - Bill nie jest ofiarą, uwierz mi. Ten film, to on był prowodyrem całej tej sytuacji.
- Gordon przestań. Nie chce słyszeć, a tym bardziej oglądać jak moje dzieci uprawiają ze sobą seks. To jest chore i nienormalne. Kocham ich, ale nigdy ich nie poprę. Wyraziłam się jasno? - krzyknęła kobieta.

Skrzypnięcie drzwi kuchennych przerwało kłótnie. Stojący w nich Bill z załzawionymi oczami wszystko słyszał. Nim Simone zdążyła coś powiedzieć, czarnowłosy trzasnął drzwiami i pobiegł do pokoju.
- Gratuluje - powiedział Gordon i wyszedł. Nawet głośny płacz Simone nie zmusił go do powrotu.

Mężczyzna podszedł do barku i wyciągnął butelkę wina. Sięgnął dłonią na półkę z płytami CD i wziął jedną w czarnym opakowaniu. Nie wiedział czy dobrze robi, ale nic innego nie przychodziło mu do głowy. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę pokoju syna.
- Bill, mogę wejść?
Odpowiedzią był cisza.
Stał pod jego drzwiami dłuższą chwilę. Bił się z myślami. Chciał już odejść, ale zebrał się na odwagę i wszedł go pokoju.
Chłopak siedział na łóżku z głową wtuloną w poduszkę. Płakał. Mężczyzna usiadł obok niego. Zastanawiał się co ma zrobić, powiedzieć. Zamiast tego otworzył butelkę i nalał dwa kieliszki.
- Pij - powiedział do niego. Bill pokiwał odmownie głową.
- Pij, mówię - przymuszał go Gordon.
Chłopak wziął kieliszek i wypił jednym duszkiem jego zawartość.
- Kocham cię - powiedział mężczyzna.
- Gordon, proszę cię...
- Daj mi powiedzieć. Pozwól mi zrozumieć, a przede wszystkim wybacz mi.
Bill spojrzał na ojczyma.
- To nie była twoja wina tylko moja. Tom nie chciał, ale ja nalegałem i ...
Gordon podał mu drugi kieliszek. Sam też wypił drugą kolejkę.
- Nie oszukujmy się. Na trzeźwo ty nic nie powiesz , ja nie zrozumiem. A chce zrozumieć Bill, co się stało, co czujesz... Powiedz mi, zanim w samotności pęknie ci serce.

Czarnowłosy zacisnął zęby i nic nie powiedział. Gordon usadowił się wygodnie na łóżku i zaczął mówić - Kocham Toma całym serce, tak jak ciebie. To wspaniały chłopka, no a teraz już facet. Lubię w nim to, że zawsze dąży do celu. Pamiętasz jak uczył się grać na gitarze?
Kaulitz uśmiechnął się.

- Mamo, ja już nie mogę - krzyczał dziesięcioletni Bill - On tak strasznie rzępoli. 
- Kochanie, Tom gra dopiero od trzech dni.
- Trzeba było mu kupić cymbałki, a nie gitarę. Może, by szybciej załapał jak się na nich gra.
- Bill ! - Simone strofowała syna.
- Ale ja już mam dość...
 Tom ćwiczył po kilka godzin dziennie każdego dnia. Słowa Bila nie raniły go, ale motywowały. Po dwóch tygodniach usiadł przy łóżku brata.
- Nie mogę zasnąć - powiedział czarnowłosy, tuląc się do poduszki.
- Poczekaj chwilę...
Tom sięgnął do dużego futerału i wyciągnął gitarę. Nim Bill zdążył zaprotestować, spod palców jego brata zaczęła wypływać melodia. To była pierwsza piosenka, której starszy Kaulitz chciał się nauczyć. Nie był to żaden hit, ani jego ukochana melodia czy klasyczny utwór. Zagrał ulubioną kołysankę Billa. Od tej pory często grał mu przed snem.

- Kiedy tak patrzę z perspektywy czasy, dostrzegam jak wiele rzeczy robił z myślą o tobie i dla ciebie - powiedział Gordon.
- Tak...- wyszeptał Bill - Zawsze mogę na niego liczyć i wiem, że chce tego co dla mnie najlepsze. Doceniam jego opanowanie w nerwowych sytuacjach. Nie raz przed koncertem przytulał mnie i uspokajał, chodź sam przeżywał każdy występ.
Gordon dolał Billowi jeszcze wina.
- Chcesz mnie spić? - zapytał z uśmiechem chłopak.
- Chce cię znieczulić - odpowiedział mężczyzna. Obaj uśmiechnęli się.
 Bill utkwił wzrok w czerwieni wina.
- Kocham też jego wrażliwość. Pamiętasz jak zdechł nam pies? Mam się martwiła o mnie jak to zniosę, a to Tom płakał przez kilka dni.
-Rzadko okazuje słabość - dodał Gordon - Wierze, że i teraz poradzi sobie w tej sytuacji.

Czarnowłosy opróżnił kieliszek i wziął głęboki oddech. Słowa zaczęły same napływać mu do ust.
- Wiem, że dla was to niezrozumiałe. Ze słów mamy wynika, że też obrzydliwe i nienormalne.Ja wiem o tym Gordon. Myślisz, że nam było łatwo pogodzić się z tym uczuciem? Z pragnieniem kochania inaczej swojego brata? Ale kiedy na niego patrzę, wszystko inne przestaje się liczyć. On jest całym moim światem. Jemu mogę powiedzieć wszystko co czuję i myślę. Nawet kiedy on się z czymś nie zgadza, woli to przemilczeć. Po prostu mnie słucha. Dla wszystkich, w tej całej sytuacji, na pierwszy plac wysuwa się seks i to bulwersuje. Ale uwierz mi, bez tego też byłbym z nim. Gordon, ja go kocham. On jest połową mnie.

Łzy spłynęły po jego bladych policzkach. Alkohol rozluźnił spięte ciało.
- Nie mogę ci powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nie wiem jak potoczy się rozprawa. Tom wyznał, że cię kocha i od tego nie ma odwrotu. Teraz wszystko zależy od przysięgłych, ale i od ciebie.
- Ode mnie?
- Posłuchaj mnie, synu. Sam wiesz, że od dwóch tygodni jesz sporadycznie, pogniewałeś się na prysznic i wyglądasz jak niewyspane zombie. Myślisz, że jak Tom cię zobaczy na rozprawie w takim stanie, to będzie mu łatwiej? Dodaj mu sił sobą, on zawsze cię wspierał. Pokaż mu, że przez te wszystkie lata nauczył cię być silnym. Weź się w garść. Dzisiaj możesz krzyczeć, płakać. Ale od jutra masz zacząć wracać do normy. Rozumiesz? Zrób to dla niego.
Ku zaskoczeniu Gordona, Bill przytulił się do niego. Nie wiedział czy to działanie alkoholu czy potrzeba czyjeś bliskości kierowała chłopakiem, ale to nie miało teraz żadnego znaczenia. Ważne było, że trzymał go teraz w ramionach i był dla niego oparciem.
- Dziękuje, tato.

Ta chwila trwała krótko, ale przyniosła ulgę Billowi.
- Weź jeszcze to - powiedział Gordon, podając synowi płytę CD.
- Co to jest?
- Ty i twój świat - zaśmiał się mężczyzna.
Czarnowłosy wziął małe pudełko i przycisnął do serce. Nie mógł uwierzyć, że ojczym mu to dał.
- Zjesz ze mną kolację ?- zapytał mężczyzna.
- Ledwo stoję na nogach.
- Widzę,solidne jedzenie ci się przyda.

Po kilku minutach obaj zeszli do kuchni. Simone wstała z krzesła i podeszła do syna - Przepraszam cię.
- Mamo, nie rozmawiajmy o tym. Jestem głodny.
- I pijany - powiedziała z wyrzutem kobieta.
- Nie, kochanie. On jest znieczulony.
Obaj mężczyźni buchnęli śmiechem. Simone machnęła ręką i sięgnęła po mrożoną zapiekankę.

Następnego dnia, dźwięk dzwonka zwiastował czyjąś wizytę. Bill zbiegł po schodach.
- Dzień dobry - powiedział listonosz - Pismo z sądu, proszę tu podpisać.
Czarnowłosy wziął kopertę i dziękując, zamknął drzwi. Wpatrywał się przez chwilę w biel chropowatego papieru, przełamanego czerwienią urzędowej pieczątki. Poszedł do salonu i usiadł na sofie. Dłonie mu się trzęsły. Powoli zaczął odrywać jeden z brzegów koperty.
Przebiegł wzrokiem po pierwszych zdaniach, składających się z jakiś paragrafów. Szukał istotnej informacji. Jego wzrok padł na ostatnie zdanie.
" Proces karny rozpocznie się 30 wrześnie br."
Bill spojrzał na kalendarz. Za trzy dni miał zobaczyć brata.

piątek, 12 października 2012

Rozdział 2


Cieszę się, że rozdział pierwszy Was zainteresował i wzbudził trochę emocji. Mam nadzieję, że reszta opowiadania też będzie się wam podobać. Bardzo dziękuje za komentarze. Miło mi, że osoby, które czytają kreatywność uczuć, również towarzyszą mi na tym blogu. Fajnie widzieć też komentarze nowych osób. Bardzo mnie motywujecie do pisania. Pozdrawiam wszystkich. Miłej lektury.




Był już późny wieczór. Tom miał właśnie wsiąść do samochodu, kiedy przypomniał sobie o najważniejszej rzeczy. Policjant stojący obok skrzywił się widząc, jak chłopak biegnie z powrotem do domu. Przeskakując po dwa schodki, po chwili znów był w swoim pokoju. Rozejrzał się dookoła. Jego wzrok zatrzymał się na dużej fotografii wiszącej na ścianie. Uśmiechnął się widząc na niej siebie i Billa. Wskoczył na łóżko i ściągnął zdjęcie. Chciał je mieć w nowym domu, by obce miejsce nie było tak przerażające i puste. Na chwilę wszedł jeszcze do pokoju Billa. Jego zapach wciąż był wyczuwalny w wypełniającym pomieszczenie powietrzu. Na krześle wisiała koszulka czarnowłosego. Tom przyłożył ją do twarzy czując kojącą woń. Potrzebował jej. Bał się, że bez zapachu brata nie przetrwa samotnych nocy. Złożył ją i wcisnął w spodnie. Nie chciał, by ktoś ją zobaczył. Kilka razy głośno westchnął skutecznie powstrzymując łzy. Musiał być teraz silny. Dla siebie i Billa.

W sumie, to mógłby wziąć walizkę i przejść się do nowego domu. Zastanawiał się przez chwilę, czy sędzia umieścił ich tak blisko siebie z premedytacją, czy faktycznie nie miał innego wyjścia. Kiedy podjechali pod budynek w kolorze piasku pustyni, Tom chodź mieszkał tuż obok przez wiele lat,dopiero teraz zwrócił uwagę na małą czerwoną tabliczkę widniejącą na ścianie tuż pod numerem domu.
"Ośrodek nadzoru sądowego".
Zdziwił się, że nigdy wcześniej nie zwrócił na to uwagi. W sumie po tym jak Tokio Hotel zyskało sławę, rzadko przebywał w domu, a jeśli już był, to nie opuszczał go bez przyczyny.

-Proszę podpisać te dokumenty - powiedział mężczyzna siedzący na recepcji - Oddaj telefon, papierosy, wszelkie elektroniczne urządzenia i ostre przedmioty.

Tommy sięgnął do torby i wyciągnął swojego smartfona - Nie palę i nic ostrego nie posiadam - burknął po chwili.
- Zasady są proste. Nie opuszczasz budynku bez pozwolenia, jeśli już wyjdziesz możesz poruszać się w obrębie 20 metrów wokół niego. Cisza nocna jest o 22 i ani minuty dłużej. W pokojach są kamery, nie ma ich w łazienkach. Nic nie kombinuj, niczego nie próbuj, a jakoś się tu dogadamy. Tu masz klucz od pokoju. Pierwsze piętro, drugie drzwi po prawej stronie.

Tom wziął mały metalowy przedmiot i głośno westchnął. Jego prawdziwy pokój był sto metrów stąd, a to miało być tymczasowe miejsce noclegowe. Wziął walizkę i ruszył w stronę schodów.
- Poczekaj - powiedział mężczyzna- Usiądź tu na kanapie, trzeba ci założyć obrożę na nogę.
Perspektywa noszenia wątpliwej biżuterii , nie uśmiechała mu się. Posłusznie usiadł i czekał, aż obcy mężczyzna skończy tą upokarzającą czynność.

Powoli wchodził po schodach, ciągnąc za sobą ciężką walizkę.Wszedł do niedużego pomieszczenia. Nie było jakość szczególnie wyposażone, ale czyste i skromne. To mu wystarczyło. Tak naprawdę było mu to całkowicie obojętne. Nawet luksusowe mieszkanie, ale bez Billa, sprowadzało się do rangi nory.

Otworzył walizkę i zaczął powoli układać ubrania w szafie. Nawet nie poczuł jak pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach. W pewnym momencie oparł się dłońmi o jedną ze ścian i cały zadrżał. Był w całkiem obcym miejscu i to zupełnie sam. Naprawdę chciał być twardy, ale czuł, że coraz bardziej brakuje mu sił. Otarł twarz i wziął głęboki oddech. Teraz zostało mu już tylko czekanie na dzień, kiedy sędzia ustali  termin rozpoczęcie procesu. Będzie to dla niego najtrudniejszy, a zarazem najcudowniejszy dzień. Zobaczy wtedy Billa.

Po chwili usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedział, chociaż tak naprawdę nie miał ochoty nikogo widzieć.
- Część - powiedział młody, blondwłosy chłopak - Mam na imię Alex. Pomyślałem, że się przywitam. Mam pokój obok ciebie.

Tom początkowo nic nie odpowiedział. Spojrzał w dół na jego kostkę i zobaczył taką samą obrożę jak u ciebie. Był taki jak on. Tutejszy, zamknięty.
- Jestem Tom. Miło mi - powiedział i podał chłopakowi rękę.
- Przepraszam za szczerość, ale wiem o tym. W ośrodku zrobiło się głośno na wiadomość, że masz zostać tu   ulokowany. W pewnym sensie należysz do elity.
Tom się zaśmiał - Dzięki, ale mam wrażenie, że tutaj nie ma to znaczenia i wszyscy jesteśmy równi.

Alex tylko pokiwał głową. Nie mógł się nie zgodzić ze słowami chłopaka.
- Jak się rozpakujesz, z chęcią cię oprowadzę po ośrodku. Jest tu kilka ciekawych miejsc.
Chociaż dredziarz nie miał ochoty na żadne wycieczki, pokiwał twierdząco głową. Towarzystwo w takim miejscu na pewno mu się przyda.
- W sumie to już skończyłem - powiedział do blondyna.
Kiedy szli długi korytarzem, Alex opowiadał - Na dole jest recepcja. Jak wychodzisz to tam się meldujesz i dostajesz albo i nie pozwolenie na wyjście przed dom. Jest też sala, gdzie można coś obejrzeć w telewizji albo w coś pograć. Trzeba tu jakość zabijać nudę.Obok jest stołówka i kuchnia. Przy kuchennych drzwiach wisi codzienne menu.
- A mają tu jedzenie wegetariańskie?
Chłopak spojrzał na niego z zaskoczenie.
- Wiesz, nikt nikogo tu nie pyta, co kto lubi jeść. Ale zawsze masz do wyboru dwie zupy i drugie danie. Pewnie znajdziesz coś dla siebie. Na piętrze gdzie jesteśmy są same pokoje dla lokatorów takich jak "my" do 19-20 roku życia. Szczególnie umieszcza się tu osoby, które dokonały przestępstw przed ukończeniem 18 -go roku życia. A tak przy okazji, za co cię tu umieszczono?
- Czekam na proces. Sędzia wybrał dla mnie to miejsce zamiast aresztu.
- O co cię oskarżają?
Tommy zatrzymał się na chwilę i spuścił głowę.
- Nie mów jeśli nie chcesz. Powiesz jak będziesz miał ochotę. Ja jestem w trakcie procesu. Drobne kradzieże. Liczę na łagodny wyrok.Wiesz, niska szkodliwość społeczna. Tak to określa mój adwokat - powiedział Alex, widząc zmieszaną minę chłopaka.
- Mój załamuje ręce, bo nie stosuję się do jego poleceń. Chciał dla nas zamkniętego procesu, ale ja nalegałem na otwarty.
- Nas? Jakich nas? - zapytał Alex.
- Jestem sądzony razem z bratem bliźniakiem, Billem. Jemu pozwolili zostać w domu, bo ciążą na nim mniejsze zarzuty.
- Przynajmniej nie siedzisz w tym bagnie sam - pocieszył do blondyn.
- Szczerze ci powiem, że wolałbym sam, żeby oszczędzić mu tego wszystkiego. Nie lubię kiedy cierpi. Z resztą on nic nie zawinił. To wszystko moja wina.
Tom zacisnął zęby i cały się spiął. Nie chciał okazać słabości przy nowo poznanym chłopaku - Dzięki Alex, ale pójdę do siebie. Późno już.
- Do jutra - powiedział chłopak - Nie martw się, tu nie jest tak źle.
Tom zniknął za drzwiami pokoju. Poszukał czystych bokserek i postanowił wziąć prysznic. Początkowo chłodna woda, zamieniła się w ciepły, kojący strumień. Dredziarz oparł się dłońmi o ścianę i rozkoszował  chwilą. Chciał, by woda zmyła z niego cały ten ból, ukoiła zmęczone ciało. Jego umysł znów przywołał na pamięć dawne wspomnienia.

-Tom mogę wejść, już naprawdę nie mogę wytrzymać - krzyczał Bill pod drzwiami łazienki.
- Kąpię się teraz.
- Ale Tom, proszę cię.
- Właź marudo - burknął Tom, na tyle głośno, że brat go usłyszał.
- Dzięki... o jak dobrze... myślałem, że już nie wytrzymam. Jeszcze umyję zęby.
- Nie, bo ja już wychodzę.
- Daj spokój, już nie raz cię widziałem nago. Przecież masz to samo co ja.
- Ale nie muszę ci tego pokazywać.
Tom jednak zdecydował się wyjść. Bill szczotkował zęby i mamrotał - Kiedyś często kąpaliśmy się razem.
- Jak byliśmy dziećmi - odpowiedział Dredziarz.
Bill wypłukał usta i spojrzał na brata, mierząc go z góry na dół. Nagle jego twarz straciła swój dziecinny urok. Z pełną powagą i dziwnym tonem głosu powiedział tylko - Żałuje, że już nimi nie jesteśmy.
I wyszedł.

Każde wspomnienie o Billu rozpalało jego serce. Chciał wciąż o nim myśleć, rozpamiętywać każdą wspólną chwilę. Myślenie o bliźniaku było dla niego jedną z największych przyjemności, tuż po samej obecności ukochanego brata.
 Nadeszła pierwsza noc- samotna, w obcym miejscu. Tom wyciągnął złożoną i wciśniętą między jego ubrania koszulkę Billa. Przykrył się kołdrą i wtulił w bawełniany materiał. Kochał zapach bliźniaka. Czuł go każdej nocy, odkąd postanowili spędzać je wspólnie. Cudowne kilka miesięcy.
Do pokoju wpadało jasne światło księżyca.Tom wpatrywał się w okrągłą planetę. Była pełnia. Razem z Billem, gdy byli dziećmi, często wchodzili na dach swojego domu i podziwiali świecący obiekt. Obaj wierzyli, że kiedy pomyśli się życzenie patrząc na niego, zawsze się ono spełnia. I tak co miesiąc ich wiara w to się ugruntowywała , bo ich marzenie faktycznie się spełniało. Każdy z nich prosił zawsze o jedno - by ukochany bliźniak zawsze był obok. I był...

Sto metrów dalej, na dachu jednego z domów siedział młody, drobny chłopka. Noc była ciepła i spokojna. Załzawionymi oczami wpatrywał się w jasny księżyc. Na chwilę zamknął oczy. Wyciągnął dłoń obok siebie. Palcem wodził po chłodnych dachówkach. Cały drżał. To miejsce przy nim, nigdy nie było puste. Pragnął chodź na chwilę poczuć ciepło dłoni bliźniaka, jego bliskość. Jego ramiona zaczęły dygotać od fali rozpaczy. Już nie próbował tamować łez, nie był w stanie. Chciał znaleźć się w ramionach brata, w których zawsze znajdował ukojenie.

Tom pospiesznie wrócił do garderoby. Zaraz mieli rozpocząć koncert. Wszyscy czekali na Billa.
- Bill, pospiesz się - powiedział do siedzącego na kanapie brata. Dopiero po chwili dostrzegł, że ramiona bliźniaka drżą, a twarz ma ukrytą w dłoniach. Cichy płacz dobiegł do jego uszu.
- Hej, co się stało?
- Nic - burknął bliźniak.
- To dlaczego płaczesz?
- Nie wiem...ja...Tom...- głos Billa, był jakiś dziwny. Taki ochrypnięty, gardłowy - Ja ledwo mówię - szepnął czarnowłosy - Jakbym miał w gardle jakąś gulę. Boję się, że nie dam rady zaśpiewać, to mnie dusi Tom.
Dredziarz zamarł na chwilę. Widział po minie brata, że nie żartuje i, że sytuacja faktycznie jest poważna. Objął brata mocno ramionami. Chciał uspokoić jego drżące ciało.
- Zaraz zawołam Davida, odwołamy koncert.
- Ale fani, bilety...
- Nie martw się tym teraz, będzie dobrze. Fani zrozumieją. Reszta jest nie ważna. Ty jesteś najważniejszy. No już, przestań płakać...Jestem przy tobie.
Wciąż mocno przytulał bliźniaka, gładząc go po plecach. I chodź sam faktycznie był przestraszony całą tą sytuacją, to nie dał tego odczuć Billowi. Chciał, żeby w jego ramionach czarnowłosy zawsze czuł się bezpieczny.

czwartek, 4 października 2012

Rozdział 1

- Postanowiłem, że będzie to proces zamknięty - powiedział sędzia po wstępnym przesłuchaniu Toma, podczas którego przyznał się on do związku ze swoim bratem.
- Panie sędzio - zaczął mówić oskarżyciel - Uważam, że społeczeństwo ma prawo być świadkiem tego procesu. To nie są anonimowi obywatele, ale idole naszych dzieci. Ich fani powinni znać prawdę. Takie postępowanie powinno być napiętnowane, jako odrażające i karygodne. Nalegam na otwarty proces z mediami.
- Rozumiem, że szuka pan rozgłosu panie Racho, ale chyba publiczne ukrzyżowanie bliźniaków nic panu nie da. Nie jesteśmy już hitlerowskimi Niemcami, mordującymi i palącymi w piecach ludzi, których uważamy za gorszych czy odmiennych. Oskarżyciel to nie kat w jednej osobie. Niech pan o tym nie zapomina - powiedział adwokat braci Kaulitz.

 Bliźniacy siedzieli na przeciwko siebie i milczeli. Wpatrywali się w swoje brązowe oczy pełne emocji. Byli tak blisko, a jednocześnie dzieląca ich przestrzeń była nie do pokonania. Tom spoglądając na brata, skrzyżował swoje dwa palce wskazujące i uśmiechnął się do niego. Bill odwzajemnił ten gest natychmiast. Tylko oni wiedzieli, co on oznacza. Za dziecka często w trudnych sytuacja splatali swe dłonie na znak jedności.

Już nie płacz - powiedział Tom, tuląc swego brata  - Jeśli chcesz mogę powiedzieć mamie, że to ja zbiłem ten wazon. Ja lepiej zniosę lanie.
- Nie Tom, nie chce być przeze mnie dostał. Po prostu, kiedy mama będzie mnie biła, bądź obok. To mi zawsze pomaga.
Tom podniósł swoją dłoń przed siebie - Daj mi swoją rękę - wyszeptał. Bill wyciągnął ją , a dredziarz splótł ich palce wskazujące - Bez względu na wszystko pamiętaj, że zawszę będę przy tobie.
Od tej chwili tym gestem, w różnych sytuacjach, zapewniali się o swoim wsparciu i bliskości.

- Chciałbym, by proces był jawny - odezwał się Tom. Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem. Na ustach oskarżyciela pojawił się tryumfalny uśmiech. Sędzia wziął głęboki oddech. Sam nie wiedział jak poprowadzić tą sprawę - Dlaczego?
 - Chcę dać nam szansę.
- Nam?- powtórzył mężczyzna w todze.
- Mi i Billowi. Chciałbym, aby każdy sam mógł usłyszeć, co mamy do powiedzenia, jak to wszystko wygląda z naszej perspektywy. Jak do tego doszło i ile to dla nas znaczy. Niech zwykli ludzie zasiądą na ławie przysięgłych i kierują się nie tylko rozumem, ale i uczuciami, bo przecież o uczucia w tym wszystkich chodzi. To prawda, że jesteśmy winni naszym fanom wyjaśnienie. Byli przy nas na koncertach, słuchali naszych wywiadów, kupowali płyty, stali pod szpitalem, gdy Bill miał operację, więc niech i teraz będą obok nas i sami zadecydują kim jesteśmy w ich oczach.
- Nie, Tom - upomniał go obrońca.

Sędzia siedział w milczeniu i chwilę myślał. Spojrzał na dredziarza i głośno westchnął - Skoro sami tego chcecie, to dobrze. Ale pamiętaj panie Kaulitz, to co zrobiliście jest tematem tabu w społeczeństwie. Czymś o czym nie mówi się głośno i często nie akceptuje. Nie tylko złamaliście prawo, ale i pogwałciliście wszelkie normy moralne i społeczne. Ale dobrze, dostaniecie szansę na wytłumaczenie się. Każdy na taką zasługuje.

- Panie sędzio, wnoszę o tymczasowy areszt dla bliźniaków, a przynajmniej dla jednego z nich - Toma. Myślę, że z wiadomych powodów jest to uzasadnione. Istnieje ryzyko opuszczenia kraju przez oskarżonych. Mogą oni też wpływać na zeznania innych osób.
- Nie, no teraz pan chyba żartuje - powiedział z niedowierzaniem adwokat - Gdyby chcieli uciec to nie stawiliby się nawet na wstępne przesłuchanie.
- Przypominam, że pana Billa cofnięto z lotniska dzień przed przesłuchaniem. Planował opuścić kraj. Bilet w jedną stronę do USA chyba jest wyraźnym tego dowodem - opowiedział Racho z satysfakcją w głosie.
- Więzienie to nie jest dobry pomysł - rzekł sędzia - Zalecam areszt domowy, ale w osobnych budynkach. Oskarżonym założy się na nogę specjalne obroże, monitorujące ich przemieszczanie się. Na czas procesu nie wolno im się kontaktować ze sobą w żadne sposób, by nie wpływać na swoje zeznania. Obejmuje to rozmowy osobiste, telefoniczne lub drogą internetową. Który opuści dom?
- Ja - powiedział Tom - Bill źle znosi przeprowadzki. Ja mam też mniej rzeczy do spakowania.
- Zamieszkasz na tej samej ulicy, dwa domy dalej. Wasze obroże będą miały zasięg 50 metrów w obrębie domu. Więc mimo bliskiego sąsiedztwa, nie będziecie mogli się spotykać. Złamanie jakiegokolwiek z postanowień będzie skutkować natychmiastowych aresztem dla tego, co nie dostosował się do moich zaleceń. Zrozumieliście?
 - Tak - powiedział Tom. Bill milczał. Po jego policzkach popłynęły łzy.
Dredziarz podszedł bliżej brata - Billi, kiwnij głową, że rozumiesz.
Czarnowłosy spełnił prośbę bliźniaka. Sędzia przez chwilę mu się przypatrywał. Też był człowiekiem i nie potrafił pozostać całkowicie obojętny na jego łzy.
- Chciałbym zamienić kilka zdań z Billem, na osobności - powiedział sędzia - Poczekajcie za drzwiami.
- A będę mógł później porozmawiać z nim ostatni raz ?- zapytał Tom.
Sędzia pokiwał przecząco głową.
- Błagam panie sędzio, pięć minut.
- Ale przy mnie - usłyszał w odpowiedzi.

Po chwili Bill został sam z mężczyzną w todze.
- Rozmawiałem z panią psycholog, która przeprowadziła z tobą rozmowę. Mimo, że jesteś dorosły teraz, to cały proceder między tobą a Tomem zaczął się jak byliście nastolatkami, stąd postanowiłem zaczerpnąć opinii biegłego.Według niej jesteś jednostką słabszą w waszym związku .Cała ta sytuacja źle na ciebie wpływa. Zeznania, które złoży Tom będą wystarczające w tej sprawie. Ze względu na to, że jest to twój brat możesz odmówić składania zeznań, jeśli nie chcesz go obciążyć. Co ty na to?
- Obciążyć? Nie rozumiem?
- Oskarżenie będzie starało się udowodnić, że to Tom był prowodyrem tego wszystkiego. Jest jednostką dominującą , więc chcą go przedstawić jako winowajcę. Po za tym ciebie oskarżą tylko o kazirodztwo, jego też o zabójstwo. Ty możesz uniknąć kary, ale raczej twój brat nie. Więc jak?
- Udam, że nawet pan o to nie spytał.
- Dobrze, chciałem ci dać szansę - odpowiedział sędzia.
- Na co? Na wolność, szczęście? Bez Toma nawet na wolności będę jak w zamknięciu. Moim więzieniem będzie moje serce i umysł, w których on wciąż będzie przy mnie.

Mężczyzna w todze pokiwał tylko głową. Czuł, że to nie będzie łatwy proces. Po chwili wstał i podszedł do drzwi.
- Wejdź Tom, macie 5 minut.

Blondyn podszedł do swojego brata. Pogładził jego jasny policzek.Brązowe, załzawione oczy wpatrywały się w niego ufnie. Pocałował go w czoło.
- Jesteś piękny - wyszeptał - Wiesz? Patrząc na ciebie widzę sens mojego życia, jesteś moim bratem, przyjacielem i moją jedyną, największą miłością.
Po policzkach Billa spłynęły łzy.
- Obiecaj mi, że jeśli zaproponują ci jakiś układ w zamian za zeznania, zgodzisz się. Ja mam małe szanse na uniknięcie kary, sam wiesz dlaczego. Jeśli tylko pojawi się jakiś cień nadziei byś był bezpieczny, wykorzystaj to, błagam. Nie zniosę tego, jeśli coś ci się stanie. Zrobię wszystko, by cię chronić.
- Jesteś tu właśnie z tego powodu. Całe życie mnie chroniłeś. Teraz razem spróbujmy ochronić ciebie. Kocham cię.

Dredziarz mocno przytulił swojego brata. Czuł, jak łzy bliźniaka przenikają przez cienki materiał jego koszulki. Drobne dłonie wodziły po jego plecach. Ta chwila była wyjątkowa. Obaj rozkoszowali się swoją bliskością, ciepłem swych ciał. Chłonęli swój zapach, by móc wyryć go w swym sercu, aby w trudnych chwilach zamknąć oczy i przywołać go w pamięci.Wiedzieli, że w najbliższym czasie pozostaną im tylko wspólne wspomnienia.

Sędzia nerwowo spoglądał na zegarek. Pięć minut minęło. Musiał zakończyć to spotkanie - Tom, musisz już jechać. Policja zawiezie cię do domu, spakujesz swoje rzeczy i pojedziesz do nowego miejsca zamieszkania. Przesłuchania zaczną się za kilka dni. Pamiętajcie o obowiązujących was zakazach.

Bliźniacy spojrzeli sobie w oczy. Tom poczuł silne ukłucie w sercu. Ból jakiego nigdy wcześniej nie znał. Kilka łez spłynęło po jego policzkach. Bill zdawał się być trochę zaskoczony. Jego brat był zawsze silny facetem, był dla niego oparciem. A teraz stał przed nim i płakał. Czarnowłosy wziął głęboki oddech i przytulił go. Zrozumiał, że ich rozłąka jest ponad siły Toma - Nie płacz, kochanie - wyszeptał czule - Zawszę będę cię kochał i nikt tego nie zmieni. Obojętnie co się stanie w czasie procesu, czy po nim, ja będę z tobą. Pamiętaj, jedno serce, jeden oddech, jedno życie- to my.

Ich dłonie splotły się na chwilę w mocnym uścisku. Milczeli. Żaden nie chciał powiedzieć żegnaj. Po chwili do małej sali weszło dwóch policjantów. Tom wiedział, że czas się pożegnać. Uśmiechnął się do Billa, który odwzajemnił ten gest. Ich dłonie powoli się rozdzieliły. Po raz pierwszy od kilkunastu lat mieli być tak naprawdę osobno.

Dredziarz stawiał powoli małe kroki, zwiększając dzielący ich dystans. Czuł, że  kolejny oddech przychodzi mu coraz trudniej. Każda komórka jego ciała drżała i odczuwała ból. Nerwowo zaciskał dłonie i próbował opanować łzy, które wciąż napływały mu do oczu. Na końcu korytarza zatrzymał się na chwilę i odwrócił. Chciał jeszcze raz spojrzeć na najważniejszą osobę w swoim życiu. Bill uśmiechnął się do brata. Nie zważając na ludzi siedzących na korytarzu krzyknął - Kocham cię, Tom.
Blondyn położył dłoń w miejscu swego serca. Ten niemy gest dla Billa oznaczał wszystko.Wiedział, że zawsze będzie w sercu swego brata.

Toma czekało jeszcze jedno pożegnanie. Za kilka godzin miał opuścić znany mu bezpieczny dom. Miejsce pełne miłości i wspaniałych wspomnień. Jadąc radiowozem próbował panować nad swoimi emocjami, ale co chwilę musiał ścierać dłonią płynące po policzkach łzy. Bez Billa nie umiał się odnaleźć.
 Powoli pakował swoje rzeczy. Kilka par spodni, koszulki, kosmetyki.
- Jak będziesz czegoś potrzebował przywiozę ci - powiedziała Simone. Widok pakującego się syna sprawiał jej wielki ból.
- Dzięki mamo - odpowiedział chłopak.
Ale tego czego naprawdę potrzebował nie była w stanie mu dać.

Po chwili podeszła do niego i obięła czule ramionami - Skarbie przykro mi, że tak wyszło. Gordon nie wie jak ma się zachować. Nie myślał, że to wszystko tak się skończy. Chciał nas chronić.
- Wiem mamo. Ale mógł nam o wszystkim powiedzieć.

Simone pogładziła jasny policzek syna - Kochanie wiesz, że bardzo cię kocham. Zawsze będziesz moim synkiem. Ale mam nadzieję, że zrozumiesz z czasem, że to wszystko nie mogło dłużej trwać. Obaj się pogubiliście.
- Wierzę, że po tym procesie zmienisz zdanie i zrozumiesz nasze uczucie.
- To uczucie zniszczyło wam życie, nie widzisz tego. Zobacz w jakiej sytuacji się znajdujecie, nasza rodzina rozpada się. Grozi wam więzienie a ty masz na dłoniach krew.
- Nie chce o tym z tobą rozmawiać. Widzę, że ty już wydałaś wyrok bez procesu. Zostaw mnie samego.
Kobieta nawet nie drgnęła.
- Wyjdź powiedziałem, zostaw mnie. Mamo proszę...

Simone nie zważając na słowa syna, podeszła jeszcze bliżej i ponownie go przytuliła. Chociaż Tom się opierał i szarpał, zrobiła to na tyle mocno, by poskromić zdenerwowanego chłopaka. Po chwili agresji przyszła fala rozpaczy. Tom poczuł jak miękną mu kolana. Oparł się o matkę, która pod wpływem jego ciężaru osunęła się na podłogę. Dredziarz pozwolił sobie dać upust emocjom w ramionach rodzicielki. Jego głośny płacz rozchodził się po pokoju. Serce Simone krwawiło.