Uwielbiam to zdjęcie :-)

wtorek, 30 października 2012

Rozdział 3

Dziękuje wam za komentarze. Ciężko mi idzie to opowiadanie, ale naprawdę się staram. Pozdrawiam wszystkich czytających.



Minęły dwa tygodnie, odkąd rozdzielono bliźniaków.Był to dla nich najgorszy okres w ich życiu. Byli tak blisko siebie, a jednocześnie dzieląca ich odległość była nie do pokonania. Tom spędzał dużo czasu z Alexem. Odkryli w szybkim czasie jak wiele ich łączy - muzyka, filmy, gra na gitarze. Czasami Alex wieczorami dawał popis swoich umiejętności i Dredziarz był pod wielkim wrażeniem. Chodź ostatnio często się śmiał, jego serce krwawiło. Dni mijały spokojnie, ale noce były zakrapiane jego łzami. Co wieczór wpatrywał się w księżyc licząc, że Bill też to robi.

- Porozmawiaj z nim -powiedziała Simone do swojego męża. Gordon siedział w kuchni i popijał czerwone wino.
- Ja wiem, że jest ci ciężko, ale ja już nie wiem co robić. Bill praktycznie nic nie je, siedzi zamknięty w pokoju i nikogo nie chce widzieć. Boję się o niego. W sumie już bym wolała, by zaczął się proces. Może gdy zobaczy znów Toma...- kobiecie załamał się głos.
Gordon wciąż wpatrywał się w blat kuchennego stołu, zataczając palcem kółka na jasnej powierzchni.
- Myślisz, że ze mną będzie chciał rozmawiać? Co ja mam mu powiedzieć? - zapytał mężczyzna.

Simone podeszła do męża i przytuliła go. Po jej policzkach popłynęły łzy - To moje dziecko - wyszeptała - Mój synek. Nie mogę patrzeć jak cierpi. Nie pochwalam tego ich związku, ale to moje maleństwa - Kobieta nie mogła pohamować łez.
- Ciągle o nich myślę. Kiedy patrzę na Billa, widzę tą scenę z taśmy. Oglądałem ją kilkakrotnie, przepraszam ...Wie, że nie powinienem, ale...
- Nie chce tego słuchać - powiedziała Simone - A tym bardziej oglądać.
Mężczyzna przytulił kobietę - Wybacz mi. Próbuje to wszystko sobie jakoś poukładać. To też moje dzieci - wyszeptał Gordon - Byłaś u Toma?
Kobieta nie odpowiedziała.
- Mam wrażenie, że winisz go za to wszystko.
- Sama nie wiem - odpowiedziała przez łzy - Kocham go bardzo, ale w głębi siebie czuję, że gdyby nie on to Bill, by się nie posunął do takich rzeczy.
Mężczyzna westchnął. Nie zgadzał się z żoną - Bill nie jest ofiarą, uwierz mi. Ten film, to on był prowodyrem całej tej sytuacji.
- Gordon przestań. Nie chce słyszeć, a tym bardziej oglądać jak moje dzieci uprawiają ze sobą seks. To jest chore i nienormalne. Kocham ich, ale nigdy ich nie poprę. Wyraziłam się jasno? - krzyknęła kobieta.

Skrzypnięcie drzwi kuchennych przerwało kłótnie. Stojący w nich Bill z załzawionymi oczami wszystko słyszał. Nim Simone zdążyła coś powiedzieć, czarnowłosy trzasnął drzwiami i pobiegł do pokoju.
- Gratuluje - powiedział Gordon i wyszedł. Nawet głośny płacz Simone nie zmusił go do powrotu.

Mężczyzna podszedł do barku i wyciągnął butelkę wina. Sięgnął dłonią na półkę z płytami CD i wziął jedną w czarnym opakowaniu. Nie wiedział czy dobrze robi, ale nic innego nie przychodziło mu do głowy. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę pokoju syna.
- Bill, mogę wejść?
Odpowiedzią był cisza.
Stał pod jego drzwiami dłuższą chwilę. Bił się z myślami. Chciał już odejść, ale zebrał się na odwagę i wszedł go pokoju.
Chłopak siedział na łóżku z głową wtuloną w poduszkę. Płakał. Mężczyzna usiadł obok niego. Zastanawiał się co ma zrobić, powiedzieć. Zamiast tego otworzył butelkę i nalał dwa kieliszki.
- Pij - powiedział do niego. Bill pokiwał odmownie głową.
- Pij, mówię - przymuszał go Gordon.
Chłopak wziął kieliszek i wypił jednym duszkiem jego zawartość.
- Kocham cię - powiedział mężczyzna.
- Gordon, proszę cię...
- Daj mi powiedzieć. Pozwól mi zrozumieć, a przede wszystkim wybacz mi.
Bill spojrzał na ojczyma.
- To nie była twoja wina tylko moja. Tom nie chciał, ale ja nalegałem i ...
Gordon podał mu drugi kieliszek. Sam też wypił drugą kolejkę.
- Nie oszukujmy się. Na trzeźwo ty nic nie powiesz , ja nie zrozumiem. A chce zrozumieć Bill, co się stało, co czujesz... Powiedz mi, zanim w samotności pęknie ci serce.

Czarnowłosy zacisnął zęby i nic nie powiedział. Gordon usadowił się wygodnie na łóżku i zaczął mówić - Kocham Toma całym serce, tak jak ciebie. To wspaniały chłopka, no a teraz już facet. Lubię w nim to, że zawsze dąży do celu. Pamiętasz jak uczył się grać na gitarze?
Kaulitz uśmiechnął się.

- Mamo, ja już nie mogę - krzyczał dziesięcioletni Bill - On tak strasznie rzępoli. 
- Kochanie, Tom gra dopiero od trzech dni.
- Trzeba było mu kupić cymbałki, a nie gitarę. Może, by szybciej załapał jak się na nich gra.
- Bill ! - Simone strofowała syna.
- Ale ja już mam dość...
 Tom ćwiczył po kilka godzin dziennie każdego dnia. Słowa Bila nie raniły go, ale motywowały. Po dwóch tygodniach usiadł przy łóżku brata.
- Nie mogę zasnąć - powiedział czarnowłosy, tuląc się do poduszki.
- Poczekaj chwilę...
Tom sięgnął do dużego futerału i wyciągnął gitarę. Nim Bill zdążył zaprotestować, spod palców jego brata zaczęła wypływać melodia. To była pierwsza piosenka, której starszy Kaulitz chciał się nauczyć. Nie był to żaden hit, ani jego ukochana melodia czy klasyczny utwór. Zagrał ulubioną kołysankę Billa. Od tej pory często grał mu przed snem.

- Kiedy tak patrzę z perspektywy czasy, dostrzegam jak wiele rzeczy robił z myślą o tobie i dla ciebie - powiedział Gordon.
- Tak...- wyszeptał Bill - Zawsze mogę na niego liczyć i wiem, że chce tego co dla mnie najlepsze. Doceniam jego opanowanie w nerwowych sytuacjach. Nie raz przed koncertem przytulał mnie i uspokajał, chodź sam przeżywał każdy występ.
Gordon dolał Billowi jeszcze wina.
- Chcesz mnie spić? - zapytał z uśmiechem chłopak.
- Chce cię znieczulić - odpowiedział mężczyzna. Obaj uśmiechnęli się.
 Bill utkwił wzrok w czerwieni wina.
- Kocham też jego wrażliwość. Pamiętasz jak zdechł nam pies? Mam się martwiła o mnie jak to zniosę, a to Tom płakał przez kilka dni.
-Rzadko okazuje słabość - dodał Gordon - Wierze, że i teraz poradzi sobie w tej sytuacji.

Czarnowłosy opróżnił kieliszek i wziął głęboki oddech. Słowa zaczęły same napływać mu do ust.
- Wiem, że dla was to niezrozumiałe. Ze słów mamy wynika, że też obrzydliwe i nienormalne.Ja wiem o tym Gordon. Myślisz, że nam było łatwo pogodzić się z tym uczuciem? Z pragnieniem kochania inaczej swojego brata? Ale kiedy na niego patrzę, wszystko inne przestaje się liczyć. On jest całym moim światem. Jemu mogę powiedzieć wszystko co czuję i myślę. Nawet kiedy on się z czymś nie zgadza, woli to przemilczeć. Po prostu mnie słucha. Dla wszystkich, w tej całej sytuacji, na pierwszy plac wysuwa się seks i to bulwersuje. Ale uwierz mi, bez tego też byłbym z nim. Gordon, ja go kocham. On jest połową mnie.

Łzy spłynęły po jego bladych policzkach. Alkohol rozluźnił spięte ciało.
- Nie mogę ci powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nie wiem jak potoczy się rozprawa. Tom wyznał, że cię kocha i od tego nie ma odwrotu. Teraz wszystko zależy od przysięgłych, ale i od ciebie.
- Ode mnie?
- Posłuchaj mnie, synu. Sam wiesz, że od dwóch tygodni jesz sporadycznie, pogniewałeś się na prysznic i wyglądasz jak niewyspane zombie. Myślisz, że jak Tom cię zobaczy na rozprawie w takim stanie, to będzie mu łatwiej? Dodaj mu sił sobą, on zawsze cię wspierał. Pokaż mu, że przez te wszystkie lata nauczył cię być silnym. Weź się w garść. Dzisiaj możesz krzyczeć, płakać. Ale od jutra masz zacząć wracać do normy. Rozumiesz? Zrób to dla niego.
Ku zaskoczeniu Gordona, Bill przytulił się do niego. Nie wiedział czy to działanie alkoholu czy potrzeba czyjeś bliskości kierowała chłopakiem, ale to nie miało teraz żadnego znaczenia. Ważne było, że trzymał go teraz w ramionach i był dla niego oparciem.
- Dziękuje, tato.

Ta chwila trwała krótko, ale przyniosła ulgę Billowi.
- Weź jeszcze to - powiedział Gordon, podając synowi płytę CD.
- Co to jest?
- Ty i twój świat - zaśmiał się mężczyzna.
Czarnowłosy wziął małe pudełko i przycisnął do serce. Nie mógł uwierzyć, że ojczym mu to dał.
- Zjesz ze mną kolację ?- zapytał mężczyzna.
- Ledwo stoję na nogach.
- Widzę,solidne jedzenie ci się przyda.

Po kilku minutach obaj zeszli do kuchni. Simone wstała z krzesła i podeszła do syna - Przepraszam cię.
- Mamo, nie rozmawiajmy o tym. Jestem głodny.
- I pijany - powiedziała z wyrzutem kobieta.
- Nie, kochanie. On jest znieczulony.
Obaj mężczyźni buchnęli śmiechem. Simone machnęła ręką i sięgnęła po mrożoną zapiekankę.

Następnego dnia, dźwięk dzwonka zwiastował czyjąś wizytę. Bill zbiegł po schodach.
- Dzień dobry - powiedział listonosz - Pismo z sądu, proszę tu podpisać.
Czarnowłosy wziął kopertę i dziękując, zamknął drzwi. Wpatrywał się przez chwilę w biel chropowatego papieru, przełamanego czerwienią urzędowej pieczątki. Poszedł do salonu i usiadł na sofie. Dłonie mu się trzęsły. Powoli zaczął odrywać jeden z brzegów koperty.
Przebiegł wzrokiem po pierwszych zdaniach, składających się z jakiś paragrafów. Szukał istotnej informacji. Jego wzrok padł na ostatnie zdanie.
" Proces karny rozpocznie się 30 wrześnie br."
Bill spojrzał na kalendarz. Za trzy dni miał zobaczyć brata.

piątek, 12 października 2012

Rozdział 2


Cieszę się, że rozdział pierwszy Was zainteresował i wzbudził trochę emocji. Mam nadzieję, że reszta opowiadania też będzie się wam podobać. Bardzo dziękuje za komentarze. Miło mi, że osoby, które czytają kreatywność uczuć, również towarzyszą mi na tym blogu. Fajnie widzieć też komentarze nowych osób. Bardzo mnie motywujecie do pisania. Pozdrawiam wszystkich. Miłej lektury.




Był już późny wieczór. Tom miał właśnie wsiąść do samochodu, kiedy przypomniał sobie o najważniejszej rzeczy. Policjant stojący obok skrzywił się widząc, jak chłopak biegnie z powrotem do domu. Przeskakując po dwa schodki, po chwili znów był w swoim pokoju. Rozejrzał się dookoła. Jego wzrok zatrzymał się na dużej fotografii wiszącej na ścianie. Uśmiechnął się widząc na niej siebie i Billa. Wskoczył na łóżko i ściągnął zdjęcie. Chciał je mieć w nowym domu, by obce miejsce nie było tak przerażające i puste. Na chwilę wszedł jeszcze do pokoju Billa. Jego zapach wciąż był wyczuwalny w wypełniającym pomieszczenie powietrzu. Na krześle wisiała koszulka czarnowłosego. Tom przyłożył ją do twarzy czując kojącą woń. Potrzebował jej. Bał się, że bez zapachu brata nie przetrwa samotnych nocy. Złożył ją i wcisnął w spodnie. Nie chciał, by ktoś ją zobaczył. Kilka razy głośno westchnął skutecznie powstrzymując łzy. Musiał być teraz silny. Dla siebie i Billa.

W sumie, to mógłby wziąć walizkę i przejść się do nowego domu. Zastanawiał się przez chwilę, czy sędzia umieścił ich tak blisko siebie z premedytacją, czy faktycznie nie miał innego wyjścia. Kiedy podjechali pod budynek w kolorze piasku pustyni, Tom chodź mieszkał tuż obok przez wiele lat,dopiero teraz zwrócił uwagę na małą czerwoną tabliczkę widniejącą na ścianie tuż pod numerem domu.
"Ośrodek nadzoru sądowego".
Zdziwił się, że nigdy wcześniej nie zwrócił na to uwagi. W sumie po tym jak Tokio Hotel zyskało sławę, rzadko przebywał w domu, a jeśli już był, to nie opuszczał go bez przyczyny.

-Proszę podpisać te dokumenty - powiedział mężczyzna siedzący na recepcji - Oddaj telefon, papierosy, wszelkie elektroniczne urządzenia i ostre przedmioty.

Tommy sięgnął do torby i wyciągnął swojego smartfona - Nie palę i nic ostrego nie posiadam - burknął po chwili.
- Zasady są proste. Nie opuszczasz budynku bez pozwolenia, jeśli już wyjdziesz możesz poruszać się w obrębie 20 metrów wokół niego. Cisza nocna jest o 22 i ani minuty dłużej. W pokojach są kamery, nie ma ich w łazienkach. Nic nie kombinuj, niczego nie próbuj, a jakoś się tu dogadamy. Tu masz klucz od pokoju. Pierwsze piętro, drugie drzwi po prawej stronie.

Tom wziął mały metalowy przedmiot i głośno westchnął. Jego prawdziwy pokój był sto metrów stąd, a to miało być tymczasowe miejsce noclegowe. Wziął walizkę i ruszył w stronę schodów.
- Poczekaj - powiedział mężczyzna- Usiądź tu na kanapie, trzeba ci założyć obrożę na nogę.
Perspektywa noszenia wątpliwej biżuterii , nie uśmiechała mu się. Posłusznie usiadł i czekał, aż obcy mężczyzna skończy tą upokarzającą czynność.

Powoli wchodził po schodach, ciągnąc za sobą ciężką walizkę.Wszedł do niedużego pomieszczenia. Nie było jakość szczególnie wyposażone, ale czyste i skromne. To mu wystarczyło. Tak naprawdę było mu to całkowicie obojętne. Nawet luksusowe mieszkanie, ale bez Billa, sprowadzało się do rangi nory.

Otworzył walizkę i zaczął powoli układać ubrania w szafie. Nawet nie poczuł jak pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach. W pewnym momencie oparł się dłońmi o jedną ze ścian i cały zadrżał. Był w całkiem obcym miejscu i to zupełnie sam. Naprawdę chciał być twardy, ale czuł, że coraz bardziej brakuje mu sił. Otarł twarz i wziął głęboki oddech. Teraz zostało mu już tylko czekanie na dzień, kiedy sędzia ustali  termin rozpoczęcie procesu. Będzie to dla niego najtrudniejszy, a zarazem najcudowniejszy dzień. Zobaczy wtedy Billa.

Po chwili usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedział, chociaż tak naprawdę nie miał ochoty nikogo widzieć.
- Część - powiedział młody, blondwłosy chłopak - Mam na imię Alex. Pomyślałem, że się przywitam. Mam pokój obok ciebie.

Tom początkowo nic nie odpowiedział. Spojrzał w dół na jego kostkę i zobaczył taką samą obrożę jak u ciebie. Był taki jak on. Tutejszy, zamknięty.
- Jestem Tom. Miło mi - powiedział i podał chłopakowi rękę.
- Przepraszam za szczerość, ale wiem o tym. W ośrodku zrobiło się głośno na wiadomość, że masz zostać tu   ulokowany. W pewnym sensie należysz do elity.
Tom się zaśmiał - Dzięki, ale mam wrażenie, że tutaj nie ma to znaczenia i wszyscy jesteśmy równi.

Alex tylko pokiwał głową. Nie mógł się nie zgodzić ze słowami chłopaka.
- Jak się rozpakujesz, z chęcią cię oprowadzę po ośrodku. Jest tu kilka ciekawych miejsc.
Chociaż dredziarz nie miał ochoty na żadne wycieczki, pokiwał twierdząco głową. Towarzystwo w takim miejscu na pewno mu się przyda.
- W sumie to już skończyłem - powiedział do blondyna.
Kiedy szli długi korytarzem, Alex opowiadał - Na dole jest recepcja. Jak wychodzisz to tam się meldujesz i dostajesz albo i nie pozwolenie na wyjście przed dom. Jest też sala, gdzie można coś obejrzeć w telewizji albo w coś pograć. Trzeba tu jakość zabijać nudę.Obok jest stołówka i kuchnia. Przy kuchennych drzwiach wisi codzienne menu.
- A mają tu jedzenie wegetariańskie?
Chłopak spojrzał na niego z zaskoczenie.
- Wiesz, nikt nikogo tu nie pyta, co kto lubi jeść. Ale zawsze masz do wyboru dwie zupy i drugie danie. Pewnie znajdziesz coś dla siebie. Na piętrze gdzie jesteśmy są same pokoje dla lokatorów takich jak "my" do 19-20 roku życia. Szczególnie umieszcza się tu osoby, które dokonały przestępstw przed ukończeniem 18 -go roku życia. A tak przy okazji, za co cię tu umieszczono?
- Czekam na proces. Sędzia wybrał dla mnie to miejsce zamiast aresztu.
- O co cię oskarżają?
Tommy zatrzymał się na chwilę i spuścił głowę.
- Nie mów jeśli nie chcesz. Powiesz jak będziesz miał ochotę. Ja jestem w trakcie procesu. Drobne kradzieże. Liczę na łagodny wyrok.Wiesz, niska szkodliwość społeczna. Tak to określa mój adwokat - powiedział Alex, widząc zmieszaną minę chłopaka.
- Mój załamuje ręce, bo nie stosuję się do jego poleceń. Chciał dla nas zamkniętego procesu, ale ja nalegałem na otwarty.
- Nas? Jakich nas? - zapytał Alex.
- Jestem sądzony razem z bratem bliźniakiem, Billem. Jemu pozwolili zostać w domu, bo ciążą na nim mniejsze zarzuty.
- Przynajmniej nie siedzisz w tym bagnie sam - pocieszył do blondyn.
- Szczerze ci powiem, że wolałbym sam, żeby oszczędzić mu tego wszystkiego. Nie lubię kiedy cierpi. Z resztą on nic nie zawinił. To wszystko moja wina.
Tom zacisnął zęby i cały się spiął. Nie chciał okazać słabości przy nowo poznanym chłopaku - Dzięki Alex, ale pójdę do siebie. Późno już.
- Do jutra - powiedział chłopak - Nie martw się, tu nie jest tak źle.
Tom zniknął za drzwiami pokoju. Poszukał czystych bokserek i postanowił wziąć prysznic. Początkowo chłodna woda, zamieniła się w ciepły, kojący strumień. Dredziarz oparł się dłońmi o ścianę i rozkoszował  chwilą. Chciał, by woda zmyła z niego cały ten ból, ukoiła zmęczone ciało. Jego umysł znów przywołał na pamięć dawne wspomnienia.

-Tom mogę wejść, już naprawdę nie mogę wytrzymać - krzyczał Bill pod drzwiami łazienki.
- Kąpię się teraz.
- Ale Tom, proszę cię.
- Właź marudo - burknął Tom, na tyle głośno, że brat go usłyszał.
- Dzięki... o jak dobrze... myślałem, że już nie wytrzymam. Jeszcze umyję zęby.
- Nie, bo ja już wychodzę.
- Daj spokój, już nie raz cię widziałem nago. Przecież masz to samo co ja.
- Ale nie muszę ci tego pokazywać.
Tom jednak zdecydował się wyjść. Bill szczotkował zęby i mamrotał - Kiedyś często kąpaliśmy się razem.
- Jak byliśmy dziećmi - odpowiedział Dredziarz.
Bill wypłukał usta i spojrzał na brata, mierząc go z góry na dół. Nagle jego twarz straciła swój dziecinny urok. Z pełną powagą i dziwnym tonem głosu powiedział tylko - Żałuje, że już nimi nie jesteśmy.
I wyszedł.

Każde wspomnienie o Billu rozpalało jego serce. Chciał wciąż o nim myśleć, rozpamiętywać każdą wspólną chwilę. Myślenie o bliźniaku było dla niego jedną z największych przyjemności, tuż po samej obecności ukochanego brata.
 Nadeszła pierwsza noc- samotna, w obcym miejscu. Tom wyciągnął złożoną i wciśniętą między jego ubrania koszulkę Billa. Przykrył się kołdrą i wtulił w bawełniany materiał. Kochał zapach bliźniaka. Czuł go każdej nocy, odkąd postanowili spędzać je wspólnie. Cudowne kilka miesięcy.
Do pokoju wpadało jasne światło księżyca.Tom wpatrywał się w okrągłą planetę. Była pełnia. Razem z Billem, gdy byli dziećmi, często wchodzili na dach swojego domu i podziwiali świecący obiekt. Obaj wierzyli, że kiedy pomyśli się życzenie patrząc na niego, zawsze się ono spełnia. I tak co miesiąc ich wiara w to się ugruntowywała , bo ich marzenie faktycznie się spełniało. Każdy z nich prosił zawsze o jedno - by ukochany bliźniak zawsze był obok. I był...

Sto metrów dalej, na dachu jednego z domów siedział młody, drobny chłopka. Noc była ciepła i spokojna. Załzawionymi oczami wpatrywał się w jasny księżyc. Na chwilę zamknął oczy. Wyciągnął dłoń obok siebie. Palcem wodził po chłodnych dachówkach. Cały drżał. To miejsce przy nim, nigdy nie było puste. Pragnął chodź na chwilę poczuć ciepło dłoni bliźniaka, jego bliskość. Jego ramiona zaczęły dygotać od fali rozpaczy. Już nie próbował tamować łez, nie był w stanie. Chciał znaleźć się w ramionach brata, w których zawsze znajdował ukojenie.

Tom pospiesznie wrócił do garderoby. Zaraz mieli rozpocząć koncert. Wszyscy czekali na Billa.
- Bill, pospiesz się - powiedział do siedzącego na kanapie brata. Dopiero po chwili dostrzegł, że ramiona bliźniaka drżą, a twarz ma ukrytą w dłoniach. Cichy płacz dobiegł do jego uszu.
- Hej, co się stało?
- Nic - burknął bliźniak.
- To dlaczego płaczesz?
- Nie wiem...ja...Tom...- głos Billa, był jakiś dziwny. Taki ochrypnięty, gardłowy - Ja ledwo mówię - szepnął czarnowłosy - Jakbym miał w gardle jakąś gulę. Boję się, że nie dam rady zaśpiewać, to mnie dusi Tom.
Dredziarz zamarł na chwilę. Widział po minie brata, że nie żartuje i, że sytuacja faktycznie jest poważna. Objął brata mocno ramionami. Chciał uspokoić jego drżące ciało.
- Zaraz zawołam Davida, odwołamy koncert.
- Ale fani, bilety...
- Nie martw się tym teraz, będzie dobrze. Fani zrozumieją. Reszta jest nie ważna. Ty jesteś najważniejszy. No już, przestań płakać...Jestem przy tobie.
Wciąż mocno przytulał bliźniaka, gładząc go po plecach. I chodź sam faktycznie był przestraszony całą tą sytuacją, to nie dał tego odczuć Billowi. Chciał, żeby w jego ramionach czarnowłosy zawsze czuł się bezpieczny.

czwartek, 4 października 2012

Rozdział 1

- Postanowiłem, że będzie to proces zamknięty - powiedział sędzia po wstępnym przesłuchaniu Toma, podczas którego przyznał się on do związku ze swoim bratem.
- Panie sędzio - zaczął mówić oskarżyciel - Uważam, że społeczeństwo ma prawo być świadkiem tego procesu. To nie są anonimowi obywatele, ale idole naszych dzieci. Ich fani powinni znać prawdę. Takie postępowanie powinno być napiętnowane, jako odrażające i karygodne. Nalegam na otwarty proces z mediami.
- Rozumiem, że szuka pan rozgłosu panie Racho, ale chyba publiczne ukrzyżowanie bliźniaków nic panu nie da. Nie jesteśmy już hitlerowskimi Niemcami, mordującymi i palącymi w piecach ludzi, których uważamy za gorszych czy odmiennych. Oskarżyciel to nie kat w jednej osobie. Niech pan o tym nie zapomina - powiedział adwokat braci Kaulitz.

 Bliźniacy siedzieli na przeciwko siebie i milczeli. Wpatrywali się w swoje brązowe oczy pełne emocji. Byli tak blisko, a jednocześnie dzieląca ich przestrzeń była nie do pokonania. Tom spoglądając na brata, skrzyżował swoje dwa palce wskazujące i uśmiechnął się do niego. Bill odwzajemnił ten gest natychmiast. Tylko oni wiedzieli, co on oznacza. Za dziecka często w trudnych sytuacja splatali swe dłonie na znak jedności.

Już nie płacz - powiedział Tom, tuląc swego brata  - Jeśli chcesz mogę powiedzieć mamie, że to ja zbiłem ten wazon. Ja lepiej zniosę lanie.
- Nie Tom, nie chce być przeze mnie dostał. Po prostu, kiedy mama będzie mnie biła, bądź obok. To mi zawsze pomaga.
Tom podniósł swoją dłoń przed siebie - Daj mi swoją rękę - wyszeptał. Bill wyciągnął ją , a dredziarz splótł ich palce wskazujące - Bez względu na wszystko pamiętaj, że zawszę będę przy tobie.
Od tej chwili tym gestem, w różnych sytuacjach, zapewniali się o swoim wsparciu i bliskości.

- Chciałbym, by proces był jawny - odezwał się Tom. Wszyscy spojrzeli na niego z zaskoczeniem. Na ustach oskarżyciela pojawił się tryumfalny uśmiech. Sędzia wziął głęboki oddech. Sam nie wiedział jak poprowadzić tą sprawę - Dlaczego?
 - Chcę dać nam szansę.
- Nam?- powtórzył mężczyzna w todze.
- Mi i Billowi. Chciałbym, aby każdy sam mógł usłyszeć, co mamy do powiedzenia, jak to wszystko wygląda z naszej perspektywy. Jak do tego doszło i ile to dla nas znaczy. Niech zwykli ludzie zasiądą na ławie przysięgłych i kierują się nie tylko rozumem, ale i uczuciami, bo przecież o uczucia w tym wszystkich chodzi. To prawda, że jesteśmy winni naszym fanom wyjaśnienie. Byli przy nas na koncertach, słuchali naszych wywiadów, kupowali płyty, stali pod szpitalem, gdy Bill miał operację, więc niech i teraz będą obok nas i sami zadecydują kim jesteśmy w ich oczach.
- Nie, Tom - upomniał go obrońca.

Sędzia siedział w milczeniu i chwilę myślał. Spojrzał na dredziarza i głośno westchnął - Skoro sami tego chcecie, to dobrze. Ale pamiętaj panie Kaulitz, to co zrobiliście jest tematem tabu w społeczeństwie. Czymś o czym nie mówi się głośno i często nie akceptuje. Nie tylko złamaliście prawo, ale i pogwałciliście wszelkie normy moralne i społeczne. Ale dobrze, dostaniecie szansę na wytłumaczenie się. Każdy na taką zasługuje.

- Panie sędzio, wnoszę o tymczasowy areszt dla bliźniaków, a przynajmniej dla jednego z nich - Toma. Myślę, że z wiadomych powodów jest to uzasadnione. Istnieje ryzyko opuszczenia kraju przez oskarżonych. Mogą oni też wpływać na zeznania innych osób.
- Nie, no teraz pan chyba żartuje - powiedział z niedowierzaniem adwokat - Gdyby chcieli uciec to nie stawiliby się nawet na wstępne przesłuchanie.
- Przypominam, że pana Billa cofnięto z lotniska dzień przed przesłuchaniem. Planował opuścić kraj. Bilet w jedną stronę do USA chyba jest wyraźnym tego dowodem - opowiedział Racho z satysfakcją w głosie.
- Więzienie to nie jest dobry pomysł - rzekł sędzia - Zalecam areszt domowy, ale w osobnych budynkach. Oskarżonym założy się na nogę specjalne obroże, monitorujące ich przemieszczanie się. Na czas procesu nie wolno im się kontaktować ze sobą w żadne sposób, by nie wpływać na swoje zeznania. Obejmuje to rozmowy osobiste, telefoniczne lub drogą internetową. Który opuści dom?
- Ja - powiedział Tom - Bill źle znosi przeprowadzki. Ja mam też mniej rzeczy do spakowania.
- Zamieszkasz na tej samej ulicy, dwa domy dalej. Wasze obroże będą miały zasięg 50 metrów w obrębie domu. Więc mimo bliskiego sąsiedztwa, nie będziecie mogli się spotykać. Złamanie jakiegokolwiek z postanowień będzie skutkować natychmiastowych aresztem dla tego, co nie dostosował się do moich zaleceń. Zrozumieliście?
 - Tak - powiedział Tom. Bill milczał. Po jego policzkach popłynęły łzy.
Dredziarz podszedł bliżej brata - Billi, kiwnij głową, że rozumiesz.
Czarnowłosy spełnił prośbę bliźniaka. Sędzia przez chwilę mu się przypatrywał. Też był człowiekiem i nie potrafił pozostać całkowicie obojętny na jego łzy.
- Chciałbym zamienić kilka zdań z Billem, na osobności - powiedział sędzia - Poczekajcie za drzwiami.
- A będę mógł później porozmawiać z nim ostatni raz ?- zapytał Tom.
Sędzia pokiwał przecząco głową.
- Błagam panie sędzio, pięć minut.
- Ale przy mnie - usłyszał w odpowiedzi.

Po chwili Bill został sam z mężczyzną w todze.
- Rozmawiałem z panią psycholog, która przeprowadziła z tobą rozmowę. Mimo, że jesteś dorosły teraz, to cały proceder między tobą a Tomem zaczął się jak byliście nastolatkami, stąd postanowiłem zaczerpnąć opinii biegłego.Według niej jesteś jednostką słabszą w waszym związku .Cała ta sytuacja źle na ciebie wpływa. Zeznania, które złoży Tom będą wystarczające w tej sprawie. Ze względu na to, że jest to twój brat możesz odmówić składania zeznań, jeśli nie chcesz go obciążyć. Co ty na to?
- Obciążyć? Nie rozumiem?
- Oskarżenie będzie starało się udowodnić, że to Tom był prowodyrem tego wszystkiego. Jest jednostką dominującą , więc chcą go przedstawić jako winowajcę. Po za tym ciebie oskarżą tylko o kazirodztwo, jego też o zabójstwo. Ty możesz uniknąć kary, ale raczej twój brat nie. Więc jak?
- Udam, że nawet pan o to nie spytał.
- Dobrze, chciałem ci dać szansę - odpowiedział sędzia.
- Na co? Na wolność, szczęście? Bez Toma nawet na wolności będę jak w zamknięciu. Moim więzieniem będzie moje serce i umysł, w których on wciąż będzie przy mnie.

Mężczyzna w todze pokiwał tylko głową. Czuł, że to nie będzie łatwy proces. Po chwili wstał i podszedł do drzwi.
- Wejdź Tom, macie 5 minut.

Blondyn podszedł do swojego brata. Pogładził jego jasny policzek.Brązowe, załzawione oczy wpatrywały się w niego ufnie. Pocałował go w czoło.
- Jesteś piękny - wyszeptał - Wiesz? Patrząc na ciebie widzę sens mojego życia, jesteś moim bratem, przyjacielem i moją jedyną, największą miłością.
Po policzkach Billa spłynęły łzy.
- Obiecaj mi, że jeśli zaproponują ci jakiś układ w zamian za zeznania, zgodzisz się. Ja mam małe szanse na uniknięcie kary, sam wiesz dlaczego. Jeśli tylko pojawi się jakiś cień nadziei byś był bezpieczny, wykorzystaj to, błagam. Nie zniosę tego, jeśli coś ci się stanie. Zrobię wszystko, by cię chronić.
- Jesteś tu właśnie z tego powodu. Całe życie mnie chroniłeś. Teraz razem spróbujmy ochronić ciebie. Kocham cię.

Dredziarz mocno przytulił swojego brata. Czuł, jak łzy bliźniaka przenikają przez cienki materiał jego koszulki. Drobne dłonie wodziły po jego plecach. Ta chwila była wyjątkowa. Obaj rozkoszowali się swoją bliskością, ciepłem swych ciał. Chłonęli swój zapach, by móc wyryć go w swym sercu, aby w trudnych chwilach zamknąć oczy i przywołać go w pamięci.Wiedzieli, że w najbliższym czasie pozostaną im tylko wspólne wspomnienia.

Sędzia nerwowo spoglądał na zegarek. Pięć minut minęło. Musiał zakończyć to spotkanie - Tom, musisz już jechać. Policja zawiezie cię do domu, spakujesz swoje rzeczy i pojedziesz do nowego miejsca zamieszkania. Przesłuchania zaczną się za kilka dni. Pamiętajcie o obowiązujących was zakazach.

Bliźniacy spojrzeli sobie w oczy. Tom poczuł silne ukłucie w sercu. Ból jakiego nigdy wcześniej nie znał. Kilka łez spłynęło po jego policzkach. Bill zdawał się być trochę zaskoczony. Jego brat był zawsze silny facetem, był dla niego oparciem. A teraz stał przed nim i płakał. Czarnowłosy wziął głęboki oddech i przytulił go. Zrozumiał, że ich rozłąka jest ponad siły Toma - Nie płacz, kochanie - wyszeptał czule - Zawszę będę cię kochał i nikt tego nie zmieni. Obojętnie co się stanie w czasie procesu, czy po nim, ja będę z tobą. Pamiętaj, jedno serce, jeden oddech, jedno życie- to my.

Ich dłonie splotły się na chwilę w mocnym uścisku. Milczeli. Żaden nie chciał powiedzieć żegnaj. Po chwili do małej sali weszło dwóch policjantów. Tom wiedział, że czas się pożegnać. Uśmiechnął się do Billa, który odwzajemnił ten gest. Ich dłonie powoli się rozdzieliły. Po raz pierwszy od kilkunastu lat mieli być tak naprawdę osobno.

Dredziarz stawiał powoli małe kroki, zwiększając dzielący ich dystans. Czuł, że  kolejny oddech przychodzi mu coraz trudniej. Każda komórka jego ciała drżała i odczuwała ból. Nerwowo zaciskał dłonie i próbował opanować łzy, które wciąż napływały mu do oczu. Na końcu korytarza zatrzymał się na chwilę i odwrócił. Chciał jeszcze raz spojrzeć na najważniejszą osobę w swoim życiu. Bill uśmiechnął się do brata. Nie zważając na ludzi siedzących na korytarzu krzyknął - Kocham cię, Tom.
Blondyn położył dłoń w miejscu swego serca. Ten niemy gest dla Billa oznaczał wszystko.Wiedział, że zawsze będzie w sercu swego brata.

Toma czekało jeszcze jedno pożegnanie. Za kilka godzin miał opuścić znany mu bezpieczny dom. Miejsce pełne miłości i wspaniałych wspomnień. Jadąc radiowozem próbował panować nad swoimi emocjami, ale co chwilę musiał ścierać dłonią płynące po policzkach łzy. Bez Billa nie umiał się odnaleźć.
 Powoli pakował swoje rzeczy. Kilka par spodni, koszulki, kosmetyki.
- Jak będziesz czegoś potrzebował przywiozę ci - powiedziała Simone. Widok pakującego się syna sprawiał jej wielki ból.
- Dzięki mamo - odpowiedział chłopak.
Ale tego czego naprawdę potrzebował nie była w stanie mu dać.

Po chwili podeszła do niego i obięła czule ramionami - Skarbie przykro mi, że tak wyszło. Gordon nie wie jak ma się zachować. Nie myślał, że to wszystko tak się skończy. Chciał nas chronić.
- Wiem mamo. Ale mógł nam o wszystkim powiedzieć.

Simone pogładziła jasny policzek syna - Kochanie wiesz, że bardzo cię kocham. Zawsze będziesz moim synkiem. Ale mam nadzieję, że zrozumiesz z czasem, że to wszystko nie mogło dłużej trwać. Obaj się pogubiliście.
- Wierzę, że po tym procesie zmienisz zdanie i zrozumiesz nasze uczucie.
- To uczucie zniszczyło wam życie, nie widzisz tego. Zobacz w jakiej sytuacji się znajdujecie, nasza rodzina rozpada się. Grozi wam więzienie a ty masz na dłoniach krew.
- Nie chce o tym z tobą rozmawiać. Widzę, że ty już wydałaś wyrok bez procesu. Zostaw mnie samego.
Kobieta nawet nie drgnęła.
- Wyjdź powiedziałem, zostaw mnie. Mamo proszę...

Simone nie zważając na słowa syna, podeszła jeszcze bliżej i ponownie go przytuliła. Chociaż Tom się opierał i szarpał, zrobiła to na tyle mocno, by poskromić zdenerwowanego chłopaka. Po chwili agresji przyszła fala rozpaczy. Tom poczuł jak miękną mu kolana. Oparł się o matkę, która pod wpływem jego ciężaru osunęła się na podłogę. Dredziarz pozwolił sobie dać upust emocjom w ramionach rodzicielki. Jego głośny płacz rozchodził się po pokoju. Serce Simone krwawiło.